Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2019, 10:05   #7
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Adam zaklął szpetnie. Dawno nie odniósł tak paskudnej porażki w swoich próbach obchodzenia jakichkolwiek zabezpieczeń.
Wziął trzy głębokie oddechy i zamknął laptopa. Upchał go do plecaka.
- Wróćmy do opcji z zamalowaniem kamer farbą. I umówmy się, nie będę niczego hakował przez twój telefon. Tego nie robi się ot tak. Musiałbym najpierw wgrać gejta na twój telefon, żebym mógł przez niego gdzieś wejść. Nie mam tutaj tego programu. Ale z laptopa mogę się wbić na wszystko co znajdziemy jeżeli je połączę.

Wziął kolejne trzy oddechy.
- Wyprowadzisz mnie stąd w tej czapeczce i kurcie? Niech będzie, że dziadek wlazł tutaj bo coś usłyszał i znalazł mnie. Na kamerze zobaczą jak ochroniarz w czapce kogoś prowadzi. Byle dostać się bliżej tego jak powiedział sejfu.

- Jasne. Sprawdź na telefonie czy kamery się poruszają, spróbujmy mignąć im poza polem widzenia. - Lew powiedział i przygotował się do wyprowadzenia Adam.
Adam wysunął telefon na dole drzwi i włączył nagrywanie. Miał dziwne przeczucie, że to nie gra i wstawili tam kamery marketowe. Szerokokątne, zamknięte w szklanych kulach w których nie widać ich ruchu…. Ale z drugiej strony to był biedny posterunek w stolicy Serbii… Zagryzł zęby oglądając nagrany filmik.
W tym czasie zarówno do Adama jaki do Lwa przyszedł sms od Lexa:

Cytat:
Za ile się was spodziewać? ...bo trzeba nam pogadać. Szykuje wam “kolację”.
Wyglądało na to, że to nie są jakieś nadzwyczajne kamery, ot zwykłe, statyczne, widoczne w dzisiejszych czasach w każdym zakątku świata. Były ustawione jak były ustawione i póki nie przyjdzie jakiś technik, ze swoją wielką torbą, tak już pozostaje.

- No nic nie zrobię z kamerami. Idziemy. - Nosferatu wstał czekając na swojego strażnika.

- Jasne, ściągnij do połowy kominiarkę i pochyl głowę. - poinstruował go Lew i położył rękę na między jego łopatkami. - Idziemy. - dodał i pchnął delikatnie Adama do przodu, narzucając zarówno jemu, jak i sobie duże tempo, tak aby możliwie krótko być na kamerach. Kierował ich w stronę sejfu o którym powiedział dziadek.

Faktycznie już po chwili para stała przy metalowych, “więziennych” drzwiach chronionych zamkiem na kartę magnetyczną i kod.
Lew obrzucił otoczenie wzrokiem w poszukiwaniu kamer, po czym podszedł do krat. Nie był specjalistą jeśli chodziło o zamki elektroniczne, lepiej posługiwał się wytrychami, ale prostsze potrafił obejść.
Jego uwagę przykuła kamera centralnie nad drzwiami. Wyciągnął z kieszeni czarny spray i szybko spryskał obiektyw. Jeśli nikt akurat nie patrzył na ekran powinni mieć trochę czasu, jeśli było inaczej… Cóż, mieli przejebane.
Przyjrzał się uważnie samej klawiaturze, często były mniej lub bardziej powycierane i w tym właśnie szukał jakiejś podpowiedzi.
Klawiatura albo była dość nowa, albo po prostu nie była powycierana.
W końcu pokonany zrobił krok do tyłu, pozwalając Adamowi aby wykazał się swoimi informatycznymi umiejętnościami.

Adam sięgnął z kieszeni drobny śrubokręt, żeby zdjąć panel z przyciskami. Po chwili odsłonił panel uzbrojony w kabelki, płytki drukowane i gniazdo diagnostyczne. Podłączył kabel wytargany z plecaka i uruchomił coś na komputerze.

Drzwi otworzyły się.
Lew wszedł pierwszy, rozejrzał się po otoczeniu i chwilę później kiwnął Adamowi by podążał za nim. Był pełen uznania dla tego jak szybko przedostali się przez drzwi, w świecie coraz większej cyfryzacji to Adam był lepiej dostosowany do włamywania się.
W stosunkowo małym pomieszczeniu znajdowały się stalowe regały na każdej ze ścian. Na licznych półkach leżały przeróżne przedmioty w plastikowych woreczkach oznaczone karteczkami z numerami. Były przedmioty “nielegalne” jak pistolety czy noże, ale i całkiem zwyczajne, jak młotki, śrubokręty.
- Rozdzielmy się i znajdźmy właściwe przedmioty. Weźmy też kilka randomowych z innych spraw, żeby było trudniej nas namierzyć. - wyszeptał do Adama i zaczął przetrząsać półki w poszukiwaniu tego co chłopcy mieli ze sobą.
W ten sposób znalazł dwie klamki które jakoś znajomo wyglądały. Chyba. Upchnął je, nie wyciągając z worków, po kieszeniach i upewnił się że wszystkie etykiety którymi były oznaczone również za nimi podążyły. Nie chciał zostawić żadnych dowodów.
- Chyba mam to po co przyszliśmy. - wyszeptał - Ale sprawdź drugą stronę. - dodatkowo wziął kilka innych, losowo wybranych torebek z narkotykami i poczekał aż Adam skończy przeszukiwać swoją część.
Nosferatu zaś szukał czegoś innego. W magazynach tego typu najczęściej były komputery, żeby prowadzić ewidencję. Przecież to setki spraw wymieszane ze sobą. Ktoś musiał się w tym orientować i był pewien, że nie był to tłusty gliniarz z grubym notesem. A gdyby znalazł kompa, to mógłby też wbić się do sieci. A wtedy nareszcie poczułby się bezpiecznie. Alternatywą było chyba tylko spalenie całego magazynu. Bo przecież takie same pistolety mógł używać wrogi gang. A notatka przyklejona na worku z gnatem w stylu HG/14/L/628 Adamowi nie mówiła kompletnie nic.

Owa ewidencja faktycznie musiała chyba istnieć jednak jeśli była na komputerze, owa maszyna nie stała w pomieszczeniu z dowodami. Tutaj był tylko magazyn. Prawdopodobnie ktokolwiek tu wchodził znał już numer sprawy/dowodu/katalogowy tego po co przyszedł.
Adam w świetle latarki rzucił okiem na numery szafek.
- Obawiam się, że musimy jeszcze trochę się poszlajać. Chyba, że masz coś czym możemy spalić to wszystko.
Lew pokręcił przecząco głową.
- Ja nic nie mam, ale może w dowodach coś znajdziemy?
Nosferatu rozglądał się po piwnicy. Przy okazji farbą od Lewa zamalował kolejne kamery. Czas ich gonił. Wiedzieli już, że wszystko poszło nie tak jak powinno.
Gangrel w tym czasie wrócił do kotłowni i przeciągnął dziadka pod schody prowadzące na górę. Nie chciał by stała mu się krzywda, tym bardziej że nic by mu nie przyniosła. Zdążył zamienić ponownie kurtkę dziadka na swoją i kiwnął Adamowi głową że pora się zwijać. Sprawdził jeszcze czy w kotłowni nie znajdzie czegoś użytecznego do podpalenia magazynu dowodów.
Niestety, nic tu pożaru nie wywoła. No chyba, że odkręcić gaz… ale to by był raczej wybuch.
Adam nie znalazł niczego godnego uwagi. Przystanął na moment nasłuchując na schodach przy drzwiach wyjściowych z piwnicy. Kolejnej nocy tu nie wrócą. Budynku nie wysadzą. A jakoś musieli pomóc swoim ludziom.
Za drzwiami było cicho. Można by powiedzieć, że aż za cicho.
Lew pokręcił głową, wyglądało na to że nic więcej tutaj nie zrobią.
- Zmywajmy się, zostało mało czasu do świtu. Mam nadzieję że to właściwe przedmioty, nic więcej nie zrobimy. - szepnął Lew.
Adam zaklął. Spierdolili dokumentnie.
Wrócił do Lewa.
- Rozwalmy dopływ gazu. Niech zacznie się ulatniać. Damy radę wyciągnąć stąd ciecia? Wykręcę żarówki.
Wampir pokręcił przecząco głową.
- Trzeba by go było przeciągnąć po schodach na górę, a tam jest więcej kamer i pewnie ludzi, po prostu spierdalajmy. - odparł i skierował swoje kroki do kotłowni - Nie zostawiliśmy odcisków, naszych mord na kamerach nie ma, cieć ich też nie widział, wyciągniemy wnioski na przyszłość.
Gdy odłączy się przewody gazowe ten po prostu przestaje się ulatniać. Tak już zawory są skonstruowane. Para wampirów musiała więc fizycznie uszkodzić rury. Udało się i gas szybko zaczął się ulatniać. Po chwili wył już alarm, który jak się okazało, aktywował się nie tylko dymem ale i gazem.
- No to w nogi! - rzucił Adam. W czasie gdy Lew szarpał się z gazem napisał sms do Lexa
Cytat:
Wracamy
Parę wampirów wywiało… czy może raczej uszli z gazem? Tak czy inaczej, kainitom udało się wrócić do Sin’d’Bada i nawet trochę zatrzeć za sobą ślady w piwnicach. Czy. aby na pewno? To miał już pokazać następny dzień.
I następna noc.*
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline