Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2019, 16:17   #14
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Złodziej wyciągnął z plecaka swoją pochodnie ioun i ją uruchomił.
- T-trzymamy s-się razem. Ru-rufus, M-mikel przodem, Hannn… Hannsk… kurrrwa… idź zz tyłu. L-laura i j-ja śśrodek. Sz-szukajcie m-magii. O-oczy szerroko otwar-rte - ledwo powstrzymywał dzwonienie zębów, a i tak brzmiał bardziej jak Porvyn gorszego dnia. Przeczuwając, że coś może ich zaatakować uruchomił jeden z totemików od wiedźmy. Tak na wszelki wypadek. Broń miał w pogotowiu.
Laura wymamrotała - Mgah'n'ghft r'luh - I przy pomocy czaru zaczęła rozglądać się za źródłem tej złej magicznej energii. Trzymając się blisko zmiennokształtnego ściskała w dłoniach różdżkę i zużyła na siebie jeden ładunek. Niewidzialna magiczna osłona oplotła wiedźmę. - Komuś jeszzzcze? - Zapytała cicho wskazując różdżkę “Zbroi Maga”.
Mikel, odziany w swoją nową pełną płytówkę, tylko pokręcił głową i uruchomił swój świecący kamień. Umieścił go wysoko nad głową, lekko po prawej, by nie ograniczał widoczności, a następnie dobył obu ostrzy i ruszył ostrożnie do przodu, rozglądając się na boki. Sprawdził też, czy dwa lekkie młoty są w zasięgu ręki, gdyby znowu pojawiły się szkielety.
Hannskjald rozjaśnił ponurą minę po przekleństwie Kharricka i tylko kiwnął głową, potwierdzając że idzie na tył. Cofając się, szybko pomógł krążącemu do tej pory koło jego nóg leszemu wpełznąć do bezpiecznego plecaka na plecach druida.
- A co to? - mruknał mijając wiedźmę druid. Różdżkę widział, ale nie wiedział do czego służy.
On także wyjął lewitującą pochodnię, ale zdecydował nie koncentrować się na zaklęciu wykrycia magii, a staroświecko wytężyć słuch. Bądź co bądź, żadna iluzja nie powinna go zaskoczyć i tak, a skupiony mógł przegapić krytyczny szelest trawy czy skrzypnięcie starej podłogi i wtedy nawet ta pyszna tarcza z grawerowanymi gałęziami mu nie pomoże.
- Magiczna zbroja. - Wyjaśniła Laura oplatając i druida niewidzialną barierą rozumiejąc jego pytanie jak potwierdzenie. - Ochrony nigdy za wiele.
Rufus zadrżał, odczuwając mrożącą w krew żyłach aurę śmierci, ale starał się tego nie okazywać. Zamiast tego przywołał swój mistyczny topór, który mocno chwycił obiema dłońmi i zaczął się rozglądać dookoła w poszukiwaniu wrogich sił.
- No, nawet jak tu jakieś umrzyki są, to kto jak nie my sobie z nimi poradzimy? - Stwierdził buńczucznie, wysuwając się naprzód.
Wykrywające magię zaklęcia nie przyniosły żadnego efektu - jedynym aurami były te na przyniesionych przez drużynę przedmiotach, oraz ku zdziwieniu Rufusa, Kharrick, cały otoczony magią. Wsłuchując się w odgłosy natury, Hannskjald usłyszał mimo deszczu jedną wyłamującą się z nich nutę - cichy, rozpaczliwy szloch, dobiegający z którejś z chat. W tym czasie Mikel ruszył już ku ruinom domostw, dogoniony po chwili przez półorka. Nie uszli jednak więcej niż kilku kroków, gdy wydarzyło się coś przerażającego.
Temperatura znowu spadła, wiatr wzmógł się, a zniszczone ściany domów, dotąd mokre od deszczu i porośnięte mchem, zaczęły nagle spływać gęstą, ciemnoczerwoną cieczą. Krew, bo to nie mogło być nic innego, w ciągu kilku sekund pokryła kamienie i utworzyła spore, wciąż rozszerzające się kałuże, które zdawały się pełznąć powoli w stronę bohaterów. W ich głowach pojawiły się też potworne, postrzępione fragmenty wizji, a może wspomnień, jakiejś strasznej masakry. Dla Kharricka i Laury było to już zbyt wiele - tracąc resztki rozsądku oboje rzucili cokolwiek mieli w rękach i wybiegli w las, a zaraz za nimi popędziła z podkulonym ogonem Lawina. Rufus, Hannskjald i Mikel zachowali panowanie nad sobą, ale także nie znieśli tego dobrze - trzęsące się dłonie nie były już jedynie efektem przemarznięcia.
 
Asderuki jest offline