Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2019, 21:23   #3
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 3 - 2075.01.12 sb g. 11:45

Czas: 2075.01.12 sb g. 11:45
Obsada: Doug i Taras + Jon (głośnik; c.łączności) + James (głośnik; botownia)



~ Jak on to robi? ~ Taras wszystko widział na własne oczy. A jednak mimo wszystko nie mógł się nadziwić jak ten drugi to robi. Doug poruszał się w ciężkim, głębinowym skafandrze tak swobodnie jakby w każdej chwili mógł w nim zatańczyć kankana. Dla Rosjanina taka swoboda manewru była nie do osiągnięcia. Przecież ten skafander to ponad 300 kilo! No pod wodą odczuwalny ciężar znacznie malał no ale nadal to było niewygodne i toporne do chodzenia. No ale co by nie mówić to chociaż cała załoga przechodziła trening w posługiwaniu się tymi skafandrami to profesjonalnym nurkiem w tym zespole był właśnie Kanadyjczyk. I teraz właśnie było to widać. Rosjanin czuł się niezgrabnie i niewygodnie i nie mógł się nadziwić jak drugi nurek może poruszać się z taką werwą. A niby mieli takie same kombinezony.

- I co? Masz coś? - postać w ciężkim skafandrze zapytała pracującą opodal sylwetkę. Doug odwrócił się w stronę Rosjanina. A raczej odwrócił głowę i ledwo go widział ponad krawędzią szyby. Hełmy niestety były zamontowane na stałe, dla zwiększenia bezpieczeństwa. Niestety oznaczało to, że dobry widok z wnętrza skafandra był tylko od frontu. Na boki już było niespecjalnie a za plecami człowiek był właściwie ślepy. Przynajmniej w III-kach. Ale w IV-ce jaką obaj właśnie mieli na sobie ktoś wreszcie ruszył głową i zamontował na karku mała kamerkę. A widok z niej wyświetlał się na małym ekranie na wewnętrznej stronie szyby hełmu. To wreszcie cokolwiek było widać co się za plecami. We wcześniejszych modelach trzeba było odwrócić całym ciałem więc postęp był.

- No nie wiem… Na razie chyba wszystko w porządku. - Taras czuł się jak piąte koło u wozu. A do tych nowych kombinezonów nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić. Chociaż wyglądały podobnie jak wcześniejsza generacja to jednak wspomaganie czyniło poruszanie się o niebo łatwiejsze. O ile kilometr pod powierzchnią wody można było poruszać się łatwo. No ale przepisy zabraniały wychodzić na zewnątrz pojedynczemu nurkowi więc Daug musiał mieć partnera. Zgłosił się Taras więc teraz razem sprawdzali tą antenę. Właściwie to chyba tylko Doug. Tymi manipulatorami szczypiec które zastępowały te uniwersalne, ludzkie dłonie Rosjanin posługiwał się z najwyższą trudnością. ~ Jak wiązanie sznurówek nożyczkami. ~ prychnął w myślach z irytacja, zły na swoją nieporadność.

- Nie wiesz? No nie mów, że ruski szpieg z KGB czegoś nie wie. - Doug widząc, że Taras nie czuje się zbyt pewnie przy swobodnym spacerze starał się go zagaić tym co zwykle. Czyli bajera, że Rosjanin jest szpiegiem KGB przysłanym na przeszpiegi przez mateczkę Rosję. I rzeczywiście podziałało bo Gorbunov roześmiał się tak jak zawsze gdy zaczynali tą szpiegowska parodię. Dobrą stroną Kanadyjczyka było to, że był zabawny i przy nim człowiek się nie nudził.

- O nie, nie, nie z KGB. Rozwiązaliśmy KGB. Teraz mamy inne nazwy. - odparł rubasznie Rosjanin zadowolony z tej zmiany tematu.

- No Rosja? Bez KGB? To co to za Rosja? - Doug mruknął podchodząc do kolejnego sprawdzanego elementu rusztowania. ~ Matko, niby dno, głębia a jak szybko to cholerstwo się syfi. ~ nie mógł się nadziwić. Wydawało się, że dopiero co oczyszczał tą kratownicę w zeszłym tygodniu a tu już znowu mógł zacząć od nowa.

- Jak Rosja bez wódki. - Taras odparł rozbawiony. Postanowił darować sobie ściemnianie, że na czymś się zna i najwyżej pomóc Kanadyjczykowi gdy o to poprosi. Właściwie to i tak był tutaj osobą towarzyszącą. W tym nowym kombinezonie czuł się dziwnie chociaż rzeczywiście chodziło się sprawniej.

- A macie jeszcze GUŁAG? Coś gdzieś słyszałem ale w końcu nie jestem pewny co. - Doug przesunął czujnikiem po instalacji wpiętej w kratownicę anteny. Na razie nic nie znaleźli co by wskazywało na awarię. Jonas dał znać, że stracili łączność ze światem zewnętrznym. Niestety bez detali więc musieli sprawdzić całość systemu. No to zaczęli od anten. Mogła być jeszcze znów boja na powierzchni co przekazywała sygnał w obie strony i najczęściej ją szlag trafiał. Bo albo sztorm, albo lód, albo jeszcze coś innego. No ale to na powierzchni, trzeba by wziąć batyskaf aby sprawdzić. A na razie właśnie zaczęli od anten.

- No tak, GUŁAG też musi być w Rosji. Tylko teraz to się nazywa “kolonie resocjalizacyjne”. Na Syberii albo przy kole polarnym. - Taras obserwował jak towarzysz sprawdza czujnikiem poszczególne elementy instalacji. Na razie chyba nic nie znalazł.

- Koło polarne? To prawie sąsiedzku z nami. A może ciebie przysłali tutaj za karę a nie na przeszpiegi co? - zagaił Rosjanina gdy nagle odkrył nowy pomysł w tych ich przekomarzania. Nawet się chyba polubili. Zwykle pracował na zewnątrz właśnie z Tarasem. Rosjanin jednak raczej zostawał w “taksówce” jak mówili na batyskaf a on wysiadał i robił swoje. A potem wracał do “taksówki”.

- A o tym nie pomyślałem. Rzeczywiście pasuje. - Rosjanin roześmiał i zgodził się pogodnie na ten nowy pomysł Kanadyjczyka. - To ja sprawdzę z drugiej strony. - zaproponował gdy jednak jeszcze raz spróbował zrobić coś więcej niż tylko gapienie się na tył czy profil drugiego ADS.

- Jak wam idzie chłopaki? Macie coś? - w głośnikach usłyszeli głos Jonasa. Poważny, ponury lub kłótliwy. W zależności na co Norweg postawi tym razem. Ale przejął się tym brakiem łączności więc pewnie przyjemny nie będzie.

- Na razie standard. Cholera czemu to tak zarasta? Może Lisa powinna rzucić na to okiem? - Doug skorzystał z okazji aby sobie ponarzekać na te chwasty. W końcu zwykle rolę ogrodnika pełniły albo drony albo właśnie on. A niby powłoka miała być antykorozyjna, antyglonowa i w ogole anty. Chyba coś niezbyt się sprawdzał tutaj ten patent. Może słabiej działała na tych głębokościach? Bo była taka sama jak na SSS a tam jednak były inne warunki. No albo coś z tym miejscem było nie tak, że wszystko rosło jak głupie. A niby podwodna pustynia. Akurat…

- No możesz wziąć jakieś próbki to jej pokażesz. Jak coś znajdziecie to dajcie znać dobra? - Jon wydawał się spięty. Ale nie było się co dziwić. Utrata łączności ze światem zewnętrznym sprawiała, że “w razie czego” byli właściwie odcięci od tego świata. No ale tutaj zdarzało się to całkiem często. Zwłaszcza w sezonie burz gdy szlag trafił boję na powierzchni.

- Jasne. Ale na razie wygląda w porządku. A wiesz, że to może być coś na górze albo sama konsola. - Kanadyjczyk nie omieszkał poinformować Norwega o tej oczywistości. Zapewne główny inżynier sam zdawał sobie z tego sprawę no ale cóż, jakoś nie mógł sobie darować.

- Sprawdźcie anteny do końca. Jeśli są w porządku to weźmiecie batyskaf i sprawdzicie górę. A konsolę no musimy poczekać na Aurorę. - Norweg mruknął gdy przedstawił swoje pomysły jak przywrócić łącznosć dalekosiężną. I zacisnął szczęki ze złości gdy zobaczył na kamerze jak jedna z figurek widoczna na kamerze robi niemy komentarz do tej rozmowy. Faszystkowskim pozdrowieniem. - Tu są kamery Taras. - mruknął oschle do mikrofonu i owa figurka na ekranie jakby się speszyła i przekręciła skafander tak aby spojrzeć w górę wprost na oko kamery. I pomachać do niej przyjaźnie szczypcowatą dłonią skafandra. Westchnął na tych dwóch pajaców i rozłączył się obserwując przez chwilę ich pracę na ekranie.





- A w ogóle co się stało z Aurorą? Czemu jej nie ma? - Kanadyjczyk westchnął odchylając się do tyłu aby móc spojrzeć w górę rusztowania. No dół sprawdził. Trzeba było sprawdzić w górę. Zaczął wdrapywać się po, a jakże, znów zarośniętych stopniach.

- Mac wystawiła jej L4. Wróci to będzie. - Jon darował sobie rozbudowany komentarz bo właściwie trochę go poniosło podczas rozmowy z lekarką i nie dopytał się co przydarzyło się Francuzce. Ale nie chciał się do tego przyznać przed chłopakami.

- Super. Jeśli antena i powierzchnia będą w porządku to zostaje konsoleta. - Kanadyjczyk przypiął się zaczepem bezpieczeństwa do rusztowania i zaczął sprawdzać kolejne fragmenty instalacji. Bez konsolety no niestety wszystko trzeba było robić analogowo. Czyli ręcznie i osobiście.

- Houston mamy problem. - w eterze usłyszeli nowy głos. Tym razem należący do amerykańskiego geologa.

- Co się stało? - Jon odezwał się z centrum łączności czując igiełkę irytacji i niepokoju. Ten cały James znów coś zmajstrował czy po prostu chciał go znów wkurzyć? Wszyscy się chyba dzisiaj uparli aby go wkurzać. Chociaż Mac ponoć twierdziła, że to on sam ma konfliktowy charakter. Też go wkurzała takimi gadkami.

- Mówiłem, że tak będzie. - do rozmowy włączył się Włoch. Jakby chciał sobie zastrzec jakiś margines własnej niewinności.

- Nie mów James, że znów zgubiłeś drona. - Taras włączył się do dyskusji nieco ironicznym tonem. Próbował zażartować no ale jeśli naprawdę Amerykanin coś by zmajstrował z dronem to…

- Nie, skądże! Nie zgubiłem! Świetnie wiem gdzie on jest! Tylko ten, no… - geolog zaperzył się od razu bo przecież nie zgubił dorna! Wciąż miał na niego namiar na konsolecie. Tylko ten, no....


----



Wątek 1



- Co jest nie tak z łącznością dalekosiężną?


- Antena - zerwane, zarośnięte przewody, nadajnik, wzmacniacz podwodnej anteny która odbiera i nadaje sygnał na powierzchnię. Ale bez boi na powierzchni na tym pustkowiu ma zbyt mały zasięg aby sama z siebie połączyć się z kimś sensownym. Potrzeby jest Doug aby to naprawić (1-7 na k10). Reszta ma na to dość małe szanse (1 na k10).

- Boja - boja łącznościowa na powierzchni została zmiażdżona przez lód, uszkodzona przez sztorm, zerwała się i odpłynęła samopas czy po prostu zatonęła. Potrzebny jest batyskaf który wywiezie nową boję na powierzchnię lub naprawi starą jeśli to będzie możliwe. Batyskafem może sterować Taras i/lub Doug.

- Konsola - usterka, błąd, software lub hardware, próba ataku hakerskiego z zewnątrz itd. Potrzebna jest Aurora aby to naprawić (1-7 na k10). Reszta ma na to dość małe szanse (1 na k10).

- Sztorm - na powierzchni panuje silny sztorm. Cały rejon na powierzchni ma kłopoty z łącznością bo wiatr i/lub fale, bryły lodu, łamią anteny, topią boje itd. Trzeba przeczekać aż się skończy.



Wątek 2



- Co się stało z dronem?


- Do góry - James może spróbować podbić drona w górę. Ta opcja zżera najwięcej energii i na pewno nie starczy na powrót do bazy. Ale można dron sprowadzić lotem swobodnym w pobliże bazy. Tyle, że po wykończeniu energii dron jest całkowicie niesterowny. Sukces 1-6 - dron opada łagodnie w pobliżu bazy. 7-9 dron opada w czeluści stoku. 10 dron opada na jakiś budynek bazy uszkadzając go.

- Na skróty - James może spróbować popłynąć na skróty do bazy, ponad podwodnymi kanionami. Sukces 1-6 - dron dopływa do bazy. 7+ dronowi nie starcza energii i opada na dno basenu.

- Poczekać - można zostawić drona w spokoju. Powinien przetrwać na resztkach energii w stanie uśpienia co powinno pomóc go odnaleźć ale trzeba po niego popłynąć batyskafem i wydobyć z jaskini.

- Standard - można spróbować wrócić tą samą trasą co płynęło się dotąd. Energii na pewno nie starczy do bazy ale robot powinien opaść wówczas gdzieś na względnie płaskim terenie. Trzeba będzie po niego popłynąć batyskafem i zabrać go. Sukces 1-8 dron opada na jakimś łatwo dostępnym terenie z dala od bazy. 9-10 dron opada z dala od bazy ale w jakiś lej, łachę, szczelinę co mocno utrudni jego wydobycie.


---


- Termin do głosowania do końca poniedziałku (do północy VII.22).
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline