Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2019, 07:58   #5
MJ
 
Reputacja: 1 MJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetnyMJ jest po prostu świetny
- Z przyjemnością dołączę do wyprawy, ojcze - Iskar pochylił głowę w geście podziękowania. Możliwość wyruszenia ze świątyni była czymś o co prosił już od dawna. Świątynia Waukeen w Phsant - kiedyś jego więzienie, teraz drugi dom - była już dla niego zbyt mała. Przeczytał wszystkie święte traktaty i nauczył się wszystkiego czego mógł od miejscowych kapłanów. Musiał wyruszyć w drogę, jak kiedyś jego ojciec.
Była jeszcze ta druga sprawa, związana z rodzinnym interesem - karawana prowadzona przez jego ojca spóźniała się z dotarciem do miasta. Zaczynał się martwić. Siedzenie w świątyni, kiedy na szali mogło być życie jego bliskich z pewnością nie było czymś co Waukeen by pochwaliła.

***


- Ja wolałbym wino. Chyba, że macie coś ciekawego z Kara-Tur..? - Iskar uśmiechnął się lekko do karczmarza. Widać, że był to niezbyt szczery grymas - lokalna gospoda nie wyglądała wystarczająco dobrze jak na jego gust. Wątpił by mieli wino. Albo coś z Kara-Tur.
- Zupa może być, byleby nie była cebulowa. - Złożywszy zamówienie, zasiadł przy wspólnym stole. Zajął miejsce obok paladyna. W razie kłopotów warto było schować się za kimś szerszym, a orczyca była dla niego trochę zbyt głośna.

Iskar był młodym mężczyzną, na oko dwudziestokilkuletnim. Wysoki, lecz raczej drobnej budowy. Blondyn, o delikatnych rysach twarzy i ze starannie przyciętym zarostem okalającym wąskie usta.
Odziany był w granatową koszulę haftowaną złotą nicią, wpuszczoną w czarne spodnie. Jego pas, wykonany ze skóry jakiegoś egzotycznego zwierza, ozdobiony był złotą klamrą. Siadając odpiął od niego pochwę z rapierem, które to położył obok siebie, na ławce. Resztę rynsztunku bojowego - pancerz i tarczę - pozostawił w końskich jukach.
Jego wygląd i sposób noszenia bardziej przypominał szlachcica, niż kapłana. Jednakże był jeden szczegół, który zdradzał naturę jego profesji - tak zwana moneta Waukeen, czyli amulet przedstawiający "przyjaciółkę kupców", przypominający z kształtu monetę. Amulet był oczywiście złoty i zwisał na złotym łańcuszku z długiej szyi Iskara.

W oczekiwaniu na zamówienie rozejrzał się po pomieszczeniu, próbując dostrzec jakieś nietypowe rzeczy lub zachowania. Może których z miejscowych zbyt bacznie ich obserwował? Nie od dziś było wiadomo, że wszelcy rabusie wypatrują swych przyszłych ofiar po karczmach. Sam by tak zrobił na ich miejscu. W końcu wszyscy muszą jeść.
Jego długie palce stuknęły w blat stołu, w rytm melodii wygrywanej przez grajka, a spojrzenie niebieskich oczu uciekło w stronę wyszynku. Jego mina zdawała się mówić: "długo jeszcze mam czekać?".
 
MJ jest offline