23-07-2019, 22:38
|
#7 |
| - Och, czyżby coś było z nami nie tak? - spytała zdziwiona Anresi, usuwając się nieco na bok, co by zrobić miejsce dla Itheliariella. Niespodziewanie, Krugga zrobiła to samo. Oczywiście, bardziej gwałtownie. Znacznie bardziej gwałtownie. Rzecz jasna, nie było w tym za grosz uprzejmości. Raczej podstęp. Kiedy tylko biedny iluzjonista wcisnął się między piękności drużyny, na jego udo spadł potężny raz. Może i był to tylko zwykły plaskacz od orczycy, ale siedząca z boku Anresi odniosła wrażenie, że komuś upadł młot kowalski. Jej czupryna chyba też, sądząc po tym, że “uciekła” gwałtownie od źródła dźwięku, lądując na prawym ramieniu aasimarki. - Cóż za ryzykowne posunięcie… - wojowniczka zachichotała ponuro, zabierając dłoń.
- Lathanderze, mójże ty kochany, przysięgam, że ta orczyca przyprawi mnie kiedyś o zawał… - wymamrotała zaklinaczka, dla bezpieczeństwa używając mowy elfów, przykładając przy tym dłoń do piersi. - Ona może i elfy gryzie, ale gnomy raczej toleruje… - dodała już w wspólnej mowie do siedzącego obok mieszkańca. Zaczęła również gładzić rękoma włosy, starając się doprowadzić je do względnego ładu. Żałowała, że nie miała przy sobie swojej szczotki, zwłaszcza kiedy co po bardziej złośliwe kosmyki wymykały jej się spomiędzy palców, aby wrócić tam, gdzie były. Co więcej, w miarę jak irytacja zaklinaczki rosła, jej włosy zaczęły się coraz to bardziej i bardziej puszyć. Przestały dopiero kiedy ich właścicielka prychnęła zrezygnowana i porzuciła swe zajęcie.
Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 24-07-2019 o 07:52.
|
| |