Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2019, 06:28   #103
Koime
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację

eff, widząc, że sytuacja kieruje się na niebezpieczną ścieżkę, zwrócił się telepatycznie do Lisa.
“Musisz zainterweniować, albo dojdzie tu zaraz do krwawej jatki.”

Elf brzydził się przemocą wobec kobiet, ale gotów był stanąć w obronie Golasa, gdyby druga grupa postanowiła go zaatakować.
Pelaios! Czas skończyć tą farsę z plemieniem bo to zachodzi już za daleko! Ten wariat zrobi kiedyś komuś krzywdę z powodu swoich tradycji i obyczajów! – rzuciła Cely.

Hanah westchnęła i kręcąc głową po prostu ruszyła do sąsiedniego pokoju.
Nie pozabijajcie się, bo nie umiem wskrzeszać.
Jeśli kogoś skrzywdzi w imieniu Wielkiego Bawoła, którym tak naprawdę nie jesteś to krew tego kogoś będzie na twoich rękach! – zaklinaczka kontynuowała chcąc wpłynąć na diabelstwo.

Pelaios nie wierz… nie chciał wierzyć w to co słyszał i widział. Przeszło mu nawet przez myśl że ta sama siła która zmusiła Troę do skoczenia w rozpadlinę, teraz sieje wśród nich zamęt.
Magga camarra – zaklął w gnomim podchodząc do kłócących się – Mukale! Wystąpiłeś przeciwko dowódcy… wodzowi innej grupy, bez mojej aprobaty – spojrzał ostro na Cely a jego oczy dosłownie zapłonęły – Tak! Mojej! Chcesz na mnie zrzucić odpowiedzialność za te głupoty? Chcesz Wielkiego Bawoła? Proszę bardzo – potoczył spojrzeniem po wszystkich – Jako lord Eagleshield, najwyżej tytułowany w tej drużynie, zgodnie z prawem, oficjalnie obejmuję przywództwo tej wyprawy. Przypomnę że każdy kto kroczy po tych ziemiach podlega lokalnemu prawu. Jak nie możecie oprzeć się pokusie kłótni i rękoczynów, może i kuszeni przez tą samą siłę która zwiodła Troę, spróbujcie odnaleźć trzeźwość w dyscyplinie. – zrobił pauzę by zaczerpnąć tchu i wskazał na rozpadlinę – Jak byłem na dole widziałem serce tej istoty. Czeka nas walka z czymś o wiele potężniejszym niż cokolwiek co do tej pory spotkaliśmy. Niezorganizowani równie dobrze możemy już teraz poodcinać sobie głowy, bo zawiedziemy. Nie tylko siebie samych ale i wszystkich z okolicznych ziem. Zrozumcie że to co tu się dzieje jest większe od kogokolwiek z nas.

Oczy diabelstwa zgasły. Piekielna krew i gniew przestały się w nim burzyć. Odzyskał spokój.
Ktoś ma coś do dodania?

Cely stała wyprostowana patrząc diabelstwo prosto w oczy.
Tak. Parę dni temu jeden mądry mężczyzna powiedział mi, że mam być szczera wobec naszych towarzyszy i ujawnić im swoją prawdziwą postać. Szkoda, że jemu brak odwagi by być szczerym wobec tego który wierzy w niego niczym w boga. To jest żałosne... – rzuciła nie odwracając wzroku. – ale jak sobie lord życzy, od teraz jesteśmy na rozkazy jaśnie panie. – pół-elfka skłoniła się nisko wypowiadając ostatnie słowa, że słyszalną kpiną.
To tylko kobieta, Wodzu. Buńczuczna kobieta, która próbuje rozkazywać wojownikom. Skarciłem ją, bo węgle gromadziły się nad jej głową od dawna. Jednak na twe słowo odstąpię od bicia jej. Już zapamięta, czym się kończy głupota – skłonił się lekko i odszedł od Valfary, stając u boku Pelaiosa.

Valfara patrzyła na Mukalego wilkiem, kiedy Zaszir położył jej rękę na ramieniu wyraz jej twarzy nie zmienił się, ale najwyraźniej zaniechała tego co chciała uczynić. Ruchem barku strąciła z siebie dłoń kompana. Zwróciła swój wzrok na Pelaiosa.
Niech ci będzie. Lordzie. – Zerknęła na Mukalego. – Ale trzymaj swojego pieska krótko. Dzikich psów się pozbywa i nie bez powodu. Wiem co do mnie należy i jakie prawa nade mną stoją. Nie tylko ty możesz tutaj egzekwować prawo – rzekła co chciała, po czym oparła się plecami o ścianę i wytarła krew nie spuszczając dzikiego wojownika z oka.
A ty – zwrócił się Mukale do Zaszira – trzymaj na mocnej uwięzi swoją sukę. Bo drugi raz ją skarcę, jak da mi powód. Wszyscy w tej krainie wprawnie mielecie językami, ale gdy dochodzi do boju, okazuje się, kto wojownik, a kto pies.
Chcesz się tłuc? Z miłą chęcią spełnię twoją zachciankę dzikusie – Valfara jakby tylko na to czekała. – Jak na razie sam najwięcej mielisz tutaj jęzorem.
Już raz cię ośmieszyłem, nie potrzebuję więcej. Tym bardziej, że mój Wódz jest przeciw.
Czyli ten potwór ma coś w rodzaju serca? – Mistyk spróbował zmienić temat, by odciągnąć uwagę reszty od dotychczasowego konfliktu.

Pelaios z ociąganiem odwrócił wzrok od kłócących się. Rozumiał Mukalego wychowanego w innej tradycji i rozumiał dumę Valfary. Nie rozumiał natomiast złości Cely. Nie był zadowolony ze swojego wybuchu. Jak zwykle gdy diabelska krew dawała o sobie znać, czuł się jak widz. Poruszyła jednak złą nutę. Dwie złe nuty...
Nie jestem pewien – odpowiedział Neffowi. – Coś na kształt kuli wykonanej z ciasno splecionych ze sobą pnączy i korzeni. Wyróżniała się na tyle z tego kłębowiska że ją dostrzegłem. Poza tym pulsowała w rytm bicia serca. Jeśli to coś… to jest jedna kreatura, to podejrzewam że to była jej witalna część. Pod wpływem światła cofnęła się w dół. Tam też podążymy… wpierw jednak wolałbym sprawdzić te części domu, do których możemy się dostać. Mała szansa że komuś udało się ujść z życiem, lecz nie chciałbym zostawiać za plecami niespodzianek.

Elf przytaknął, zgadzając się.
Co do tej pory udało wam się jeszcze znaleźć tu na parterze?
Za kuchnią są schody prowadzące na dół oraz drzwi do kolejnego pomieszczenia… z kolejną garścią pnączy, prawdopodobnie czekających na nasze przybycie. Przejdźmy do jadalni. – dodało diabelstwo i niepewnie spoglądając w kierunku rozpadliny wycofało się w kierunku, w którym wcześniej udała się Hanah.

Zaraz obok niego szła Valfara, zaś Zaszir trzymał się na uboczu, aczkolwiek można było dość łatwo się połapać, że obrał tę pozycję, by w razie czego mieć Mukalego na oku. Z kolei błędny rycerz wraz z Astine zamykali pochód. dziewczyna wyglądała na mocno zaniepokojoną, lecz trudno było powiedzieć, czy była to wina sporu czy ratowania Troy.
Strzelam, że chcesz ruszyć na dół czy tak? – rzuciła Valfara, kiedy byli już na miejscu.
Nie. Najpierw wolałbym sprawdzić pozostałą część parteru i to co zostało z piętra. – przystanął w jadalni i odwrócił się do reszty drużyny – Wpierw jednak chcę wam podziękować. Uratowaliście mi… nam… skórę.
Nie ma za co. Wyrazy wdzięczności już dostałam – ironicznie skwitowała wojowniczka przyglądając się rękawowi, w który wytarła krew.
Od tego jest drużyna, żeby sobie pomagać… - skomentowała Cely, w której głosie powoli zanikała nuta ironii i złości. Nie miała zamiaru się dłużej kłócić, jednocześnie jednak nie miała zamiaru zacząć traktować diabelstwa niczym króla, tylko dlatego że postanowił oficjalnie ogłosić się “wodzem” wyprawy.
Nie pozabijaliście się. Jak dobrze – zagaiła kapłanka kiedy grupa wmaszerowała do pokoju. Siedziała pod ścianą luźno się opierając.
A komu potrzeba pomocy? – zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy.
W tej chwili chyba nikomu. - odpowiedziała Cely.
Pelaios po prostu dziękował wszystkim za ratunek.
Wiem, te ściany nie są specjalnie grube, a wy wcale nie jesteście cicho. – kapłanka oparła policzek o pięść patrząc na pozostałych z dołu.
Jak jesteście gotowi schować swoją dumę i zapomnieć na moment o tym co nas dzieli i skoncentrować na tym co nas łączy… to przeżyjemy.
Kiedy uderzymy siłą naszego ramienia w jądro ciemności, swary odejdą na bok, a każdy, kto zapragnie, będzie mógł wykazać się w boju z tym, co jest naszym wrogiem bez względu na swe poczynania. Jam jest gotów, Wielki Bawole. Na tę chwilę marnujemy czas, węsząc po ścieżkach pozbawionych śladów. Lepiej uderzmy, nim zwierzyna wnijdzie w matecznik, by duchy lasu ożywiły jej poranione ciało - wyraził swą opinię Mukale.
Część z nas wydaje mi się łączy tylko i wyłącznie chęć przetrwania, jednak wydaje mi się również, że jest to na tyle stabilny fundament, że można odłożyć zwady na jakiś czas… – Cely odpowiedziała na słowa Hanah.
A być może i na stałe, w końcu po rozwiązaniu tutejszej sytuacji każdy pewnie pójdzie swoją drogą… – dodała, uświadomiła sobie, że walka z upartym wojownikiem nie ma sensu, bo drogi "plemienia" i tak się rozejdą.
Lepiej nie wybiegać myślami za bardzo do przodu, a skupić się na celu, który mamy przed oczami – skwitował elf, ciesząc się że przynajmniej chwilowo towarzysze odłożyli na bok waśnie.
Jeżeli mówicie, że to właśnie tam ma być źródło problemu to powinniśmy się przygotować, a nie iść z marszu – odezwała się cicha do tej pory Astine.
Zgadzam się – poparł ją Zaszir. – Jeżeli mamy z tym walczyć trzeba sprawdzić ile się da. Możemy trafić na kolejne wskazówki, a do tego lepiej żeby nic nas nie zaszło od tyłu.
Myślicie, że oprócz nas może ktoś tu jeszcze być? – spytała Cely.
Można by puścić to miejsce z dymem razem z "sercem". – zasugerowała.
Raczej i tak przetrwa. Wspominane już było, że to coś nie jest głupie i ma swój rozum, może nawet dość potężny skoro potrafi tak na kogoś wpływać. – Valfara skinęła na Troę. – Zwykłe puszczenie tej ruiny z dymem nie zda się na wiele.
Hm… – dziewczyna zastanowiła się nad słowami kobiety. – Zasugerowałam się ich podatnością na ogień. – wyjaśniła.
Pod ziemią może być ciężej z ogniem Cely. Nawet jak spłonie góra to kamienne fundamenty się ostaną. Ziemią bardzo dobrze się dusi ogień. – Hanah spojrzała jeszcze w stronę okien i na sufit.
Z góry załatwiliśmy jednego roślinnego nieumarłego, choć ze wstydem muszę przyznać, że niewiele było w tym mojego udziału. Można tam bezpieczniej chodzić. Ja bym z chęcią jeszcze chociaż wyjrzała przez okna co się dzieje z tyłu posiadłości. Tak na wszelki wypadek zanim zagłębimy się w czeluści podziemi.
Rozdzielmy się na dwie grupy. Pierwsza sprawdzi parter, druga piętro – zaproponował tiefling świadom liczebności grupy – Szybciej sprawdzimy budynek i nie zostawimy za sobą niespodzianek. Potem zejdziemy na dół i odszukamy tą abominację.
Zostanę na dole. Może tu bardziej się przydam – stwierdził Neff.
Ktoś jeszcze ma coś do podzielenia się czy decydujemy kto idzie gdzie? – Valfara popatrzyła na Pelaiosa oraz tych, którzy byli na górze.
Decydujemy. Idę na górę. –Kapłanka wstała z podłogi otrzepując się.
Jeśli twoja dusza się nie sprzeciwi, Wielki Bawole, pójdę z Wdową, by ją chronić w razie zasadzki. Drugiej kobiety mógłby bronić Rozmawiający z Duchami, aby serc naszych nie rozdzierała niezgoda – zadeklarował się Mukale, a Pelaios przytaknął mu niemo głową.
Ja mam imię… – rzuciła sucho Cely – ale zgadzam się z tym podziałem, zostanę z Neffem.

Wtem elf poczuł, jak coś ciężkiego spoczywa mu na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył dłoń w pancernej rękawicy należącą do Tarczy. Błędny rycerz uderzając drugą ręką o napierśnik skinął mu głową.
Może iść z wami. Przynajmniej na chwilę przestanie się za mną włóczyć – Valfara wyraziła aprobatę względem tego pomysłu.
Świetnie. Pójdę na górę. Te rozpadliny można przeskoczyć… chociaż sugerowałbym to tylko niektórym z nas... Zaszir i Troa mogą iść parterem. – dodał po chwili patrząc na satyra, podejrzewając że jest najzwinniejszy w drużynie, pomimo kopyt zamiast stóp.
Ja z Luną powinnyśmy iść z tobą czy zostać na dole? – Astine spytała niepewnie.
Ze mną – zawyrokował Pelaios.

Dziewczyna przytaknęła.

 
Koime jest offline