Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2019, 03:14   #79
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Jeden dzień, niecały nawet… i już Gabrielle miała serdecznie dość powrotu do wyższych sfer, których od lat unikała jak demon sługi Sigmara, a raczej jego młota. Dobrze, że Laura wzięła na siebie opiekę i zabawianie jaśnie pani, bo gdyby zostały tylko we dwie łotrzyca nie ręczyła za siebie. Sytuację ratowała aparycja hrabiny, gdyż mimo wszystko o wiele przyjemniej dla oka i duszy obcowało się z kimś o licu gładkim, kibici wąskiej oraz łabędziej szyi… niż sapiącym, spoconym i nalanym jaśnie wielmożą od którego zalatywało perfumami wymieszanymi w wymiocinami. Oraz oczywiście odorem skwaśniałego w żołądku wina. Los jednak bardzo szybko przypomniał Lizt na czym stał Stary Świat - jeden sygnet, jedna rozmowa i nagle znalazły się pokoje, kąpiel, jedzenie… słowem wszystko, czego strudzony wędrowiec na szlaku mógł zapragnąć. Noc minęła w miarę spokojnie, poranek tak samo. Suto zastawiony stół łagodził resztki niechęci, aż wreszcie różnobarwne oczy gapiły się na blond arystokratkę ciepło, przyjaźnie wręcz.

- Nie obawiaj się pani, wrócisz do swego domu prędzej niż myślisz - powiedziała znad kielicha z winem, puszczając oko Laurze. Robiło się cudownie, siąpiący za oknem deszcz działał kojąco na nadszarpnięte ostatnimi czasy nerwy i już prawie dało się zapisać południe jako udane, gdy do wnętrza karczmy zwaliła się parada znajomych twarzy. Część udała że ich nie widzi, inni raptem rzucili spojrzeniem. Ktoś lekko skinął głową, za to Lotar chyba się ucieszył, więc i Gabrielle wyszczerzyła się do niego, machając mu wesoło dłonią.

- Proszę o wybaczenie - skłoniła głowę towarzyszkom, po czym szybko poderwała się od stołu i potruchtała na spotkanie brodacza. Docelowo miała się zatrzymać przed nim jak na dobrze ułożone dziewczę przystało, po drodze plany uległy zmianie, więc w ostateczności skoczyła na niego, obejmując ramionami wokół szyi.

- O. Jak miło. - Lotar roześmiał się i przy okazji mocno zamoczył przód Gabrielle bo wciąż był w płaszczu gdy dopiero co wszedł do środka z tej ulewy na zewnątrz. - Dopiero co przyjechaliśmy. - wskazał kciukiem za siebie na resztę towarzystwa. Byli tam i Tladin, i Karl ze swoimi strażnikami, i milczący ostatnio Bernard. Którzy skinęli im przez szerokość sali na przywitanie gdy się nawzajem dostrzegli.
- Wczoraj wróciłem do “Włóczykija” to nikt nic nie wiedział gdzie was wcięło. No to wyjechaliśmy rano. Myślałem, że to ty nas najwyżej dogonisz a proszę! Ty już tutaj! - zaśmiał się widocznie rozbawiony tym psikusem losu jakiego właśnie był świadkiem.

- Czuję… znowu jestem przez ciebie morka - odpowiedziała również się śmiejąc i mimo chłodu i wilgoci uścisku nie zwolniła, za to przyglądała się brodaczowi spod przymrużonych powiek - Przeziębię się, zapalenia płuc dostanę, gorączki i zejdę z tego łez padołu… i przez co? Bo chciałam być miła - wydęła usta i dodała ciszej - Dostałeś moją wiadomość? Wybacz, coś… mi wypadło, ciężko szło się złapać. Rada jestem widząc że jednak Ranald okazał łaskę, albo raczej Taal i droga mimo niepogody minęła wam spokojnie - przybrała poważną minę - Nie widzę na tobie nowych ran, chyba że pod pancerzem - zazezowała w dół.

- Tak, chyba tak.
- mężczyzna też popatrzył na swój i jej dół a jako, że był wyższy właściwie trudno było jej ocenić na co spoglądał bardziej. - I to chyba jest dla ciebie. - sięgnął pod płaszcz i gdzieś spod szyi wyjął mały woreczek. A z niego jeszcze mniejsze zawiniątko które podał kobiecie.
- Odebrałem to z ratusza. - wyjaśnił przy przekazywaniu. - A kim są twoje towarzyszki? - zapytał zerkając ponad jej ramieniem na dwie kobiety z jakimi dotąd siedziała. I to takie które raczej powinny przykuwać męskie spojrzenia niemniej niż Gabrielle.

- Dziękuję, jestem twoją dłużniczką - przyjęła paczuszkę i schowała ją do sakiewki przy pasie. Ciekawiło ją co to jest, ale chyba lepiej było poczekać z rozpakowaniem aż pozbędzie się świadków. Stanęła za to na palcach, zostawiając odcisk warg na zarośniętym policzku.

- Chodź, przedstawię cię - pociągnęła go za rękę ku stolikowi, aż znaleźli się z powrotem wśród przeważającej ilości kobiet.

- Milady - skłoniła głowę blondynce - Pozwól że przedstawię ci mojego serdecznego przyjaciela, Lotara. Świetnego wojownika, dzielnego konwojenta. Lotarze, oto hrabina von Osten. - pokazała na szlachciankę - Mecenas sztuki, artystka i prawdziwa błękitnokrwista, jakich teraz już nie uraczysz. Laurę zaś znasz.

- To dla mnie zaszczyt milady. -
Lotar wyprostował się gdy usłyszał tytuł jaśnie pani i szarmancko pocałował podstawioną dłoń szlachcianki. Na jakiej lśnił tak wymowny hrabiowski pierścień.

- No proszę. Jaki dobrze wychowany młody człowiek. Zechcesz nam potowarzyszyć Lotarze? Jak widzisz brakuje nam męskiego towarzystwa. - na blondynie o błękitnej krwi w żyłach dobre maniery Stirlandczyka zrobiły bardzo dobre wrażenie. Podobnie zresztą jak Gabrielle zarobiła uznanie w jej oczach za odpowiednie maniery przy ich pierwszym spotkaniu.

- Oczywiście proszę pani. - Lotar skinął dłonią i zajął miejsce wskazane przez hrabinę. W końcu jako ktoś z gminu to i tak go spotkał wielki zaszczyt aby móc siedzieć przy jednym stole z kimś z hrabiowskiego rodu. A hrabina oglądała go sobie z całkiem dużym zainteresowaniem. Potem popatrzyła w stronę równie mokrych jak i in towarzyszy z którymi przyjechał. Co skorzystała Laura aby radośnie z bliska pomachać mu rączką co było raczej wbrew panującej etyce i manierach przy hrabiowskim stole. Równie wbrew etykiecie było buszowanie dłonią po kolanie woja, pod owym stołem albo trącanie go z premedytacją łydką lub stopą, ale podobno czego oczy pańskie nie widziały, tego pańskiemu sercu nie było żal.
 
__________________
A God Damn Rat Pack
'Cause at 5 o'clock they take me to the Gallows Pole
The sands of time for me are running low...
Driada jest offline