Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2019, 05:43   #14
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Cassandra, którą trapiły jej własne problemy, prócz tych oczywistych, początkowo nie zwróciła uwagi na pierwsze słowa pozbawione nadziei. Przeleciały gdzieś w tle, kiedy to rozmyślała o ludziach będących na polu bitwy. Martwiła się o każdego, z tych znanych jej osób jak i całkiem obcych. Nikt z mieszkańców nigdy nie zrobił jej krzywdy ani nawet nie próbował. Właściwie to byli mili i zawsze pomocni, potrafili się zjednoczyć i wspierać. Niektórzy mężczyźni nawet dali jej parę srebrników za chwile zapomnienia i przyjemności, jakie im zaoferowała. Niby nie musieli, bo nie krzyczała o zapłatę, a mimo to znaleźli się tacy, co zapłacili nie tylko miłym słowem, ale i garścią drobnych czy biżuterią. Czymkolwiek co miało wartość większą niż zniszczony, znoszony but.

Kobieta myślami była przy każdym z osobna i przy wszystkich jednocześnie. Myślała o Konradzie, który zawsze emanował spokojem i precyzją. Czasami była wręcz zaskoczona tym, jak to nigdzie mu nie jest spieszno, a i tak zdawało się, że zawsze trafi do celu jako pierwszy. Był bardzo zdystansowany i nie dał jej się bliżej poznać, jednak doceniała to, że nie traktował jej jak rzecz.
Gerwazy w jej oczach był młody i narwany, choć obawiała się, że to ocena nadinterpretowana. Zadziwiało ją to, jak potrafił na nią patrzeć i ile pokazywał poprzez ów spojrzenie. Był taki przystojny i dystyngowany. Czasami miała wrażenie, że jest dla niej zbyt mądry, a nie chciała, aby ten patrzył na nią jak na głupią dziewczynę. Wbrew pozorom zależało jej na tym, by ją docenił.
Podobnie sprawa miała się z Eriką, w oczach której Cassandra pragnęła być doceniana. Miała wrażenie, że kobieta nigdy jej nie polubi prawdziwie i będzie nią gardziła, choć ta nigdy tego nie okazała względem niej. Obawiała się jednak bycia źle odebraną przez tak wojowniczą kobietę. Podziwiała drogę, na jaką Erika wstąpiła i to, jak świetnie sobie na tej drodze życia poradziła. Była dla niej jak bohaterka, wzór do naśladowania, choć dziewczyna była wręcz pewna, że już za późno aby spróbować być taką, jaką była wojowniczka.
Z Rudigerem wiązały ją specyficzne emocje i o nim myślała najczęściej. Były to jednak myśli zbyt osobiste, aby w danej sytuacji były warte przemyśleń. A mimo to chodziły jej po głowie i przeplatały się, tworząc chaos podobny do tego na polu bitwy. Był dla niej prawdziwą enigmą, osobą która potrafi być i się troszczyć, ale w każdej chwili może zniknąć niczym dym. Co prawda nigdy jej nie opuścił na dłużej niż to było konieczne, ale miała ogromny niepokój, że pewnego dnia on po prostu zniknie. Tak bardzo bała się zostać sama, że próbowała jedynego znanego jej sposobu na zatrzymanie kogoś przy sobie, aby ten nie był na tyle zły, że po prostu sam pragnął od niej uciec. Seks zawsze działał, nie była sama, nie była bita, nikt wtedy nie był na nią zły, bo mężczyzna czuł się lepiej, był bardziej spokojny. Rudiger jednak ciągle tego unikał, sprawiając że Cassandra czuła się jak wyrzutek. Miała wrażenie, że on właśnie chce być tym wspomnianym dymem. Że ma zamiar w końcu ją opuścić i zniknąć, a przecież gdy zostanie całkiem sama… To kim będzie, jak nie zwyczajną dziwką, która jedyne co ma, to drogocenne błyskotki, do których może płakać, a one nigdy jej nie obejmą.


Cassandra w końcu otrząsnęła się. Wpatrzona dotąd w nieistotny kawałek uszczerbionej w podłodze deski, podniosła nagle głowę nadstawiając uszu. To, co do nich dotarło, było w tej sytuacji nie do pomyślenia. Tym bardziej, że przecież była tutaj, aby takich sytuacji unikać, a tutaj przez głupotę i zbędne myślenie o wyimaginowanych problemach doszło niemal do katastrofy! Jeśli tego nie powstrzyma, to zawiedzie wszystkich tych, o których właśnie myślała. Płacz dzieci zdawał się zagłuszać już wszystko, ale musiała się przez to przebić swoim wdziękiem osobistym, urokiem i charyzmą.

- Jak możecie wątpić w Bogów? - uniosła głos wstając na równe nogi, aby być nie tylko słyszalna, ale i widzialna.
- Nie mogę uwierzyć, że ludzie, którym tyle lat udało się cieszyć życiem nagle mają wątpliwości. Naprawdę ktokolwiek z was myśli, że nasi Bogowie pozwoliliby na takie plugastwo? Że są ramię w ramię z siłami, o których my sami niewiele wiemy? Zawsze dbaliśmy o wartości, jakie nam zsyłali Bogowie i wierzcie mi, że teraz nasi wojownicy, żołnierze, ochotnicy, mężczyźni, którzy nie zwykli do codziennych bitew, czerpią siły dane im z boskich mocy! Gdyby Bogowie nas skreślili, nie byłoby żadnej bitwy, żadnej walki ani żadnej nadziei, jednak siedzimy tutaj wszyscy razem, a bliscy naszemu sercu walczą w pocie i krwi o lepsze jutro. Mówienie takich rzeczy, jakie właśnie słyszę, to jak plucie tym wszystkim prosto w twarz i wmawianie im, że przecież pada deszcz! - z każdym słowem Cassandra czuła się coraz bardziej oburzona i wstyd jej było za takie osoby. Być może w tym momencie zabrakło jej empatii, a może po prostu potrzebowała wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze. Pragnęła zapewne też wsparcia, aby i inni jej to mówili. Głosy całkowicie przeciwne od jej oczekiwań były jak cios prosto w serce, które i tak bolało. Płynny sposób, w jaki wyrażała swoje słowa, zgrywał się z delikatnością ciała jak i przyjemnym, pełnym ciepła głosem. Te same słowa płynące z innych ust mogłyby brzmieć jak pogarda i reprymenda, z jej jednak płynęła delikatność i prawdziwe pokrzepienie. To prawda, że starała się przemówić prosto z serca, ale i prawda, że nie chciała większej paniki - nawet jeśli ta była adekwatna do sytuacji, to nikomu nie pomagała. Musiała być dzielna. Musiała teraz stoczyć swoją własną walkę! Musiała być dzielna i odważna jak Erika, jej bohaterka walcząca mieczem, a nie słowem - ale od czegoś naukę walki trzeba było zacząć, prawda?

- Nie umrzemy ani dziś, ani jutro, ani przez kolejne lata! Tylko Morr ma prawo nas do siebie wezwać, żadne siły Chaosu żywych nas nie wezmą! Pomódlmy się razem i wesprzyjmy naszych najbliższych wiarą, jaka w nas drzemie. Może i na tym świecie jest wiele zła, ale nasi mężczyźni jak i waleczne kobiety pokazali nam właśnie, że dobra jest również wystarczająco. - dokończyła z lekkim uśmiechem, starając się nie schodzić z głośniejszego tonu, który mógłby się przebić przez wszystkich i być usłyszany. Na potwierdzenie wszystkiego co mówiła, przyjęła z szacunkiem pozycję do modlitwy, którą rozpoczęła na głos, mając nadzieję, że inni się do niej przyłączą.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline