Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2019, 08:12   #18
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura chowając się za Mikelem i dziecięco trzymając się jego płaszcza w końcu się złamała - Noo, dobrze jak chcecie wrócić pójdę z wami i postaram się zdobyć jak najwięcej informacji…
- To chodźmy… Teraz ja prowadzę. - Mikel szybkim krokiem ruszył w drogę powrotną. Bał się, tak samo jak pozostali, ale uznał, że nie pozwoli lękowi nad sobą zapanować.
- No chodźże - Hannskjald bezskutecznie próbował przekonać Lawinę do ruszenia z powrotem w stronę nadnaturalnego zagrożenia. A ona nie chciała. Skończyło się na tym, że zwierzę szerokim kręgiem zaczęło okrążać wioskę, ale trzymała bezpieczny dystans.
- No nie chce, jak ludzie nie chcą tak i ona nie chce - burknął zrezygnowany i ruszył jako drugi.
~ Wszyscyśmy pogłupieli~ uznał złodziej zatrzymując tę myśl dla siebie. Uznał, że najlepiej będzie tym razem zostać z tyłu. Tak aby cokolwiek nie wyskoczy na pozostałych będzie mógł jakoś zareagować. Albo uciec bez przeszkód. Może nawet poczeka na krawędzi wioski? Tak aby z daleka zobaczyć co się dokładnie dzieje.
- No, tchórze mogą zostać z tyłu! A ty Laura nie bój się tak, Mikel i ja cię obronimy! - Pół-ork posłał wiedźmie dodający otuchy uśmiech (przynajmniej w jego zamiarze) a następnie przywołał swój topór i ruszył do przodu. Mając mistyczną broń w ręku od razu poczuł się pewniej.
- Laura, jak ty będziesz starać się zrozumieć te zło które tam siedzi, to ja będę patrzył za tym kto nim włada - druid ponownie nasunął tarczę na rękę, jakby kawałek drewna miał pomóc wobec magicznych mocy - Nawet jak to tylko echo jakiegoś zdarzenia, to jednak ktoś tutaj tego dokonał.
- Dobrze…- Powiedziała już trochę pewniej. Czuła się trochę lepiej w grupie. Wzięła głęboki oddech i ruszając miała nadzieje że przynajmniej z pozoru ‘dzielnie’ dodała na pokrzepienie. - Postarajmy się uporać z tym szybko.
Złodziej popatrzył jeszcze na pozostałych w przypływie nagłej troski podszedł do Laury kładąc jej dłoń na barku.
- Będzie dobrze, dasz radę - szepnął chcąc dać wiedźmie jeszcze więcej odwagi. Potem spojrzał na druida.
- Hannskjald potrafisz tworzyć czy tam wysyłać zwierzęcych posłańców? Może lepiej będzie jak damy reszcie znać na jaką głupotę się szykujemy. My dzielni obrońcy jaskiń - zażartował nawet uśmiechając się półgębkiem.

Bohaterowie, pełni niepewności i ociekający wodą, wrócili do zrujnowanej osady. Tym razem byli jednak przygotowani na potworny widok, który wcześniej tak przeraził Laurę i Kharricka, wiedzieli też, na co zwracać uwagę. Tuż przed tym, jak zniszczone ściany domostw spłynęły krwią, usłyszeli cichy szloch, którego źródło ciężko było zlokalizować w deszczu. Gdy już się to stało, złodziej ponownie nie wytrzymał i schował się wśród drzew, wzorem lwicy Hannskjalda. Laura miała ochotę iść w jego ślady, ale obecność Mikela i Rufusa dodała jej otuchy – drżąc ze strachu, zaczęła przyglądać się makabrycznej scenie. Krew zaczęła znikać zaledwie po krótkiej chwili, lecz wiedźma wiedziała już, na co się tutaj natknęli.
Księgi nazywały takie zjawiska nawiedzeniami – gdy jakieś miejsce było świadkiem jakiegoś potwornego, złego czynu, czasami negatywne energie i emocje sprawiały, że manifestowały się w nim spontaniczne efekty magiczne. Bywały one najróżniejsze, często związane z naturą i okolicznościami wydarzenia, a pozbycie się ich wymagało zwykle dokonania jakiegoś konkretnego czynu. Ten przypadek nie wydawał się bardzo groźny, wywołując jedynie ataki przerażenia w tych, którzy wchodzili w obręb budynków, ale Laura domyślała się, co mogą zrobić. Ciche szlochy sugerowały, że gdzieś tu mogą być wciąż szczątki ofiar tragedii. Zapewnienie im pochówku powinno zdjąć przekleństwo z domostw.
- No dobrze ...ufff już wiem co się tu dzieje. - Powiedziała, jej wcześniejsze doświadczenia nadal wprawiały ją w uczucie niepewności i strachu ale znała już przyczynę. Nie by to całkowicie pocieszające i na pewno nie sprawiło że czuła się pewniej przebywając w tym miejscu. Tyle że teraz wiedziała co mogą zrobić by poprawić sytuację.
- Tak jak wspomniał Hannskjald wydarzyło się tutaj coś potwornego. Dlatego te wizje się dzieją, to jedyny sposób w jaki te wydarzenia mogą dać ujście związanym w to miejsce emocjom. Głównie strachu i cierpieniu. - Wyjaśniła, ale widząc że część załogi nie interesuje “Co to?” a bardziej “Jak się tego pozbyć?” przeszła dalej. - Ten płacz, możliwe że to duch, albo negatywna energia po zmarłych. Gdzieś tu pewnie są zwłoki, są zbezczeszczone i zapomniane. Zapewnienie im pochówku..być może poświęcenie powinno zapewnić spokój. Nam temu miejscu i duchom.
- Ledwie na chwilę, ale tak - druid odpowiedział na pytanie o możliwość ściągnięcia zwierzęcych sojuszników
- Stos pogrzebowy zdradzi nas dymem, więc albo szukamy jakiegoś wykrotu na pochówek albo trzeba się wrócić po narzędzia - rozwiązanie zaproponowane przez druida było prymitywne - ale czego można było oczekiwać pytając o pochówek członka Zielonej Wiary?
- Ale idąc do jaskini uważałbym żeby licho nie polazło za nami do domu. -
-Ha, czyli mój topór tutaj niepotrzebny! - Rufus spojrzał na swój oręż jakby z lekkim rozczarowaniem.
-To w takim razie jak chcemy uspokoić te duchy, może powinniśmy pójść po naszą kapłankę, Rhynę?
- To też dobry pomysł. - Laura przyznała rację ich zielonoskóremu wojownikowi. - A te zjawy nie pójdą są związane z tym miejscem...to jest taka ich pośmiertna tortura.
- To kto idzie po kapłankę, a kto pomoże mi szukać ciał tych nieszczęśników? A może moi po nią pójdą?-
- Chetnie pomogę z szukaniem. - wojownik skinął druidowi głową.
-Ja pójdę po Rhynę - wtrącił Rufus, który od babrania się w zwłokach wolał spędzić czas z ładną dziewczyną.
- Weź Kharrika chyba przyda mu się odpoczęcie od tego miejsca. - Zaproponowała Laura. - No i w dwójkę raźniej.
- Heeej! Żyjecie? - dobiegło do uszu pozostałych. Gdzieś za osadą chowając się za drzewami złodziej próbował cokolwiek dostrzec w ciemnościach i deszczu. Znudziło mu się moknięcie i zmienił swoje ubrania na ciężki skórzany płaszcz z kapturem. Podczas tej przemiany ubrania zrobiły się suche.
- Żyjemy, ale co to za życie? - w głosie druida było słychać ulgę że Kharrick znalazł się cały i zdrowy, topornie ukrytą pod marudną odpowiedzią
- A ty, mały, idziesz ze mną i powiesz mi co jest prawdziwe - Hannsjkald zwrócił się w języku fey do wyjętego z bezpiecznej kieszeni Leszego. Nieduży, roślinny człowieczek był tak odmienny w swoim sposobie patrzenia na świat że wiele rzeczy nie imało się jego roślinnego umysłu.
- Chodźmy szukać tych ciał, bo godzina już taka że za chwilę będziemy tu nocować -
Kharrick odetchnął z ulgą. Przetarł twarz dłońmi zagrzewając się kilkoma słowami otuchy.
- Dam radę, dam radę - ruszył z powrotem do wioski nie chcąc być samemu pośród drzew. Nawet z magiczną pochodnią nie czuł się swobodnie. Cienie wydłużały się i zakrzywiały. Potrzebował mieć kogokolwiek obok siebie. Powoli wszedł pomiędzy domy. Głęboki kaptur ułatwił niezauważenie wszystkich okropieństw. Znalazł się obok pozostałych.
-Hannsjkald pójdę z tobą. Mikel, Rufus ...zajmiecie się wykopaniem grobu? - Laura zwróciła się w stronę wojowników - We dwójkę pójdzie wam szybciej. Może uda się uwinąć ze wszystkim zanim zacznie świtać i nie będzie trzeba latać w tę i nazad po Rhyne.
- Grobu? Kogo chowamy? - Kharrick zapytał szczękając zębami. Kiwnął powoli głową słuchając krótkich wyjaśnień.
- Naprawdę chcecie się teraz w tym babrać..? - zapytał niedowierzając. Był jednak zrezygnowany. - Zajmijmy się tym jak najszybciej więc. Idę z wami. - Spojrzał na Laurę i Hannskjalda.
Kiedy odeszli w trójkę za Leszym Laura zrównała się z złodziejem a jej dłoń znalazła jego. - Ja też się nadal boje. - Powiedziała cicho, ale szybko dodała. - Ale jak to zrobimy to nie będzie czego.
Złodziej westchnął ciężko. Cień od kaptura zasłaniał mu twarz.
- Zmień sobie ciuchy bo się przeziębisz. Jakoś wytrzymam.
- Pfff ...sam się przezięb. - Odparła wiedźma w dąsie, na to odtrącenie jej dobrej woli. Bycie przyjaznym było męczące i całkowicie nieopłacalne. A po takiej odpowiedzi wiedźma mogła się skupić na grzejącym ją od środka uczuciu irytacji i złości co było miła odmianą od strachu.
Złodziej pokręcił głową. Nachylił się do wiedźmy.
- Nie złość się jak się ktoś o ciebie martwi. Nie urągam twojej inteligencji tylko wyrażam troskę słodziutka.
A Ja To niby Co Robię?! - Syknęła w odpowiedzi i odwróciła głowę w niby obrazie. I wszystko byłoby jak zwykle tylko jej dłoń cały czas trzymała jego. Więc jej nie puszczał samemu czerpiąc z tego wsparcie.
Druid, nieświadom znaczenia zdarzeń za sobą - lub nie chcąc im przeszkadzać - wysforował się nieco do przodu.
Pamiętał rozkład pomieszczeń w chatach który narysował z komarzych opowieści i z duszą na ramieniu kierował się do pomieszczenia z piecem - które, jak zgadywał, miało być też sypialnią.

-No dobrze, jak twierdzisz że to pomoże, to mogę się tym zająć, chodźmy Mikel, najwyraźniej dzisiejszej nocy jest czas kopania, nie zabijania- Rufus odparł Laurze, a następnie poszedł szukać we wiosce łopaty lub czegoś nadającego się do kopania.

Obie grupki rozeszły się do swoich zadań. Mikel i Rufus do wykopania grobu dla szczątek a złodziej, wiedźma i druid do znalezienia tych szczątek. Wszyscy mieli nadzieje że nie zajmie im to wiele czasu i w końcu będą mogli odpocząć przed kolejna podróżą. Ale czy tak się stanie czas miał dopiero pokazać.
 
Obca jest offline