Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2019, 15:44   #7
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Kargun Gromlison

Kargun obudził się późnym rankiem, słysząc jak jakaś straszliwa istota zgrzyta pazurami o jego czaszkę. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę że to kot siedzący na drzewie za oknem patrzy na niego zbyt głośno. Z głuchym jękiem podniósł się z łoża boleści naszpikowanego gwoździami, czyli puchowego materaca i zrzucił z siebie z obrzydzeniem zgrzebny łachman w który wszyto kawałki szkła a który ranił jego zmysł dotyku. Jedwabna nocna koszula wylądowała w rogu pokoju. Medyk na miękkich nogach podszedł do stolika i spojrzał w lustro. Odbicie odpowiedziało mu spojrzeniem przekrwionych oczu. Krasnolud wyciągnął język i obejrzał go w lustrze, sprawdził puls i powiedział.
- Zdecydowanie wyglądasz na chorego. Trzeba ci lekarstwa i to w dużej dawce. – po czym otworzył szafkę i wyciągnął gąsiorek krasnoludzkiej gorzałki. Pociągnął z niego kilka solidnych łyków i aż nim wstrząsnęło.
- Od razu lepiej. – wymamrotał i napił się jeszcze. Nagi skierował się do drzwi i wyszedł z części mieszkalnej. Schody stanowiły pewną przeszkodę, ale na całe szczęście przyjazna ściana dawała jakieś oparcie. Gdy dotarł wreszcie na podwórze chwiejnie skierował się do studni. Jak zawsze stająca przy niej potężna beczka była napełniona zimną wodą, a kilka solidnych dębowych kloców robiło za schody. Krasnolud wszedł na nie i zawahał się przez chwilę.
- Rusz swoje włochate dupsko. Twoi pobratymcy kapią się zimą w strumieniach płynących z lodowców a ty boisz się zwykłej studziennej wody? – wymamrotał do siebie i zacisnąwszy zęby wskoczył do beczki, by po chwili wynurzyć się z rykiem godnym wściekłego trolla. Choć brutalna, była to najlepsza metoda przywrócenia się do stanu w którym mógł podjąć swoje obowiązki.

***

- Panie medyk co z moją ręką? – z przestrachem zapytał go godzinę później miejscowy bednarz. Na samym środku jego dłoni widać było solidny ślad po młotku, a całość była obrzmiała i posiniała, niemal czarna.
- Cóż się stało? Znowu jakaś młódka w tej nowomodnej wydekoltowanej sukience pochyliła się żeby obejrzeć cebrzyk? Lub co gorsza sprawdzała czy ubijak do masła gładko chodzi? – zarechotał krasnolud. - Nieważne zresztą, kości połamane i nie da się naprawić. Coby uniknąć zakażenia trzeba będzie dłoń odjąć. – zaczął przygotowywać narzędzia.
- Panie medyk, niechże pan moją rękę ratuje! – ze łzami w oczach błagał rzemieślnik. - Zapłacę dodatkowo! – kusił pacjent.
- Nie da się. – twardo odpowiedział Kargun. Nie chciało mu się bawić w naprawianie połamanych kości, choć mógł to zrobić. Przy tak delikatnej sprawie pewnie musiałby ciąć, babrać się, drobne kości dłoni ustawiać w odpowiednich miejscach, a nie miał na to najmniejszej ochoty. Rzemieślnik widząc nieprzejednaną postawę lekarza sięgnął po ciężką artylerię i westchnął ciężko.
- Trudno zatem, tnij panie medyk. Szkoda tylko że mój uczeń to taka niezdara i wszystko co robi wciąż przecieka. A u mnie zamówienie na trzydzieści beczułek na brandy, sześć kadzi na piwo i osiemdziesiąt cebrzyków na ale czeka. Nie mówiąc już o tym że w Qniu naczyń na wódkę też brakuje po ostatniej mszy. Jakiś niewierny porozbijał. Pewnikiem zabraknie trunków na zimę, bo bez dłoni zrobić ich nie dam rady. – wyciągnął rękę w kierunku krasnoluda. Ten poczuł jak jego żołądek na samą myśl o braku alkoholu zwinął się w kłębek i zaczął płakać.
- Spokojnie, spokojnie, poczekajmy z tym obcinaniem. Na żartach się nie znacie mistrzu bednarski? W tak ważnej sprawie jak wasza ręka gotowym więcej uwagi i trudu poświęcić. Jednak to niełatwa sprawa, oj nie łatwa a i lekarstwa drogie trzeba będzie sprowadzić i przygotować. – rozpoczął targi medyk. Bednarz odetchnął widocznie, wiadomym w całym mieście było że jak Kargun Gromlison się do roboty przyłoży to przy odrobinie szczęścia i będącego jedną nogą w grobie jest w stanie wykurować. Problemem tylko bywało go do aż takich starań przekonać, zazwyczaj wystarczało trochę więcej karli ale dzisiaj medyk widać był w gorszym nastroju niż zazwyczaj. Skoro jednak zaczął targi to wszystko było dobrze, bo krasnolud jaki był to był, ale jak pieniądze wziął to sił nie szczędził i słowa dotrzymywał.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche

Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 31-07-2019 o 17:50. Powód: Poprawki.
Balzamoon jest offline