Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2019, 23:40   #9
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 9 - 2075.01.13 nd g. 12:45

Czas: 2075.01.13 nd g. 12:45
Obsada: Doug
Miejsce: w osuwisku na dnie kanionu


Ciemność. Ciemność całkowita. I bezruch. Bezruch całkowity. Wziął powoli głębszy wdech i przetrzymał powietrze w płucach. ~ Tylko bez paniki stary. Na pewno się z tego jakoś wygrzebiesz. ~ próbował zachować zimną krew i uspokoić myśli. Uspokoić przed czarną ciemnością w jakiej czaiła się jego zagłada. A na początek wysyłając strach i panikę.

Nie było chyba tak źle. Prawda? Skafander się sprawdził i wytrzymał. Dlatego jeszcze żył. Woda ani ten cały syf co go zmiótł i zwyobracał na szczęście nie przebił skafandra. Pancerna IV-ka zdzierżyła tej próbie po mistrzowsku. No ale co dalej?

Zastanawiał się nad tym od chwili gdy uspokoił się na tyle by w miarę trzeźwo myśleć. Gdy okazało się, że nie zginie tak od razu i dotrwa do następnego oddechu. No ale właśnie. Co dalej? Kombinezon był hermetyczny co działało na plus. Wciąż miał powietrze co też było dobre. Działały też wymienniki i filtry wciąż miał więc powietrza na prawie dwie następne doby. No i działał nahełmowy wyświetlacz najważniejszych danych więc miał jakąś tam orientację co do otoczenia. Nawet w tak paskudnej sytuacji. No i tutaj gdzieś dobre wiadomości się kończyły.

Nie miał łączności z resztą. Ani z bazą ani batyskafem. Nie miał pojęcia co się z nimi stało. Baza pewnie była w porządku. A Taras? Nie miał pojęcia czy batyskaf uniknął podwodnej lawiny jaka zeszła po podwodnym stoku. Zbyt szybko go zmiotło. Wysięgnik nie zdążył na czas opaść, on nie zdołał na czas go chwycić ani się przypiąć no i go zmiotło. Tak po prostu. Zdołał dostrzec w świetle reflektorów tylko sunącą falę ciemności. Przy prędkości podwodnej lawiny zasięg reflektorów skafandra był skrajnie beznadziejny. W jednym ułamku sekundy dostrzegł jakiś ruch, zdążył odwrócić głowę w tą stronę, spocić się, otworzyć oczy i usta z przerażenia a potem już pochłonęła go ta fala ciemności. Gdzieś wię w końcu zatrzymał. W końcu podwodny żywioł skończył się sam. A on został z nim sam na sam.

~ Stary tylko nie świruj. ~ Doug upomniał sam siebie. To był problem. Brak bodźców. Umysł zaczynał odpływać a silna domieszka stresu i strachu sprawiała, że łatwo było ulec panice. I zrobić coś głupiego. Na przykład wrzeszczeć albo próbować się szarpać. Co było bez sensu. Nie miał pojęcia jak grubą warstwą mułu jest przywalony. Ale gdyby był gdzieś blisko powierzchni zdołałby coś ugrać. Ale nie zdołał. A więc nie był tuż przy powierzchni. A półpłynna masa znacznie ściślej przylegała do wszystkiego niż śnieg w górskich lawinach więc widocznie nie trafił na ten bajer z kieszenią powietrza czy jakąś dziurą aby chociaż się poruszyć.

To był kolejny problem. Bezruch. Był uwięziony w skafandrze a skafander w mule. W mało wygodnej pozycji gdy chyba tors miał najwyżej a kończyny rozciągnięte ku dołowi. I tak zamarł. Nie mógł się poruszyć. Skafander nie pozwalał wyjąć ramienia z rękawa aby się na przykład podrapać. A cholera pot zalewał mu oczy i tak cholernie było mu to potrzebne. Podrapać się po twarzy. Gdzie indziej też ale do cholery na twarzy swędziało go najbardziej. Oszaleć można!

I ta cisza. Zdawał sobie sprawę, że właściwie jego los leży w rękach innych. Musieli wziąć batyskaf i go odnaleźć a potem odkopać. Jeśli batyskaf też zmiotło… No nawet nie chciał o tym myśleć. ~ Taras to stara wyga. Na pewno mu się udało. ~ Kanadyjczyk pocieszał się w myślach. Miał nadzieję, że Rosjanin zachował na tyle trzeźwości umysłu aby odskoczyć przed tą lawiną. Przecież gdyby został to załatwiło by ich obu.

Ale w tej ciemności i bezruchu rozważał co dalej. No dalej Aurora musiałaby wezwać pomoc z zewnątrz. Wtedy by mogli przysłać drugi batyskaf. Może by zdążyli. Tylko, że… Tylko, że na górze był sztorm i nie mieli ze światem zewnętrznym łączności aby zadzwonić po podwodną pomoc mułową. Cholera! ~ Nie no chłopaki i dziewczyny na pewno coś wymyślą. ~ kurczowo uczepił się tej myśli. Znów coś zatrzeszczało. Czuł jak muł wraz z nim poruszył się.

~ No chłopcy i dziewczęta macie coś zdziałać to raczej szybko. ~ poczuł jak ta wkurzająca kropla potu znów wznowiła irytującą wędrówkę po policzku z wolna torując sobie drogę przez zarost. Spojrzał na głębokościomierz. 1258 m p.p.m zmieniło się na 1261 m p.p.m. Osuwisko osuwało się po stromym zboczu nadal. IV-ka była mocna, o wiele mocniejsza niż III-ka. Ale do cholery atest miała do 1200 m p.p.m. A w symulacjach wytrzymywała spokojnie do 1500 m p.p.m. Na razie trzymała się całkiem dzielnie. Ale ile jeszcze wytrzyma? A jak gdzieś było jakieś rozdarcie które osłabiło skafander na tyle, że w końcu puści? Kiedy skończy? Rozedrze i zmiażdży uwięzionego w tej celi nurka? - Cholera cokolwiek robicie pośpieszcie się. - szepnął cicho wpatrzony w warstwę mułu jaka przylegała do szyby hełmu. Zupełnie jak za szybką akwarium. Tylko za tą cienką warstwą mułu był kolejny muł. A potem czarna głębia podwodnego kanionu. I tak ponad kilometr do powierzchni. No a potem lód arktyki i jeszcze arktyczny sztorm podczas polarnej nocy.


---



wytrzymałość nurka: wytrzyma k10 h (odporność psychiczna)

wytrzymałość skafandra: wytrzyma 2k10 h (odporność fizyczna)



Wątek 2




Czas: 2075.01.13 nd g. 12:45
Obsada: Aurora, Jonas + Augusto + Taras (łącze)
Miejsce: centrum łączności



- Masz go? - wygolony Norweg zapytał siedzącą obok Francuzkę. Alarm jaki z godzinę temu podniósł Taras ściągnął ich wszystkich do centrum łączności. No z oczywistych względów nie było James’a.

- Jon, jakbym go miała na pewno bym nie siedziała cicho. - Auri parsknęła zirytowana. Rozumiała dlaczego wszyscy ją o to pytają no ale do cholery no! Przecież jasne, że go nie znalazła.

- Przepraszam Auri. - Jonas odpowiedział po chwili wahania. No tak, pytał się o to jakiś czas temu. Ale wkurzało go, że znów musi być zależny od innych. Francuska pokiwała głową na znak przyjęcia przeprosin i próbowała coś zdziałać tym co mieli.

- To będzie bardzo trudne. Skoro mamy jego tracker to znaczy, że skafander jeszcze jakoś działa. Ale nie jest na tyle dokładny aby stwierdzić gdzie on dokładnie się znajduje. Mamy która to odnoga kanionu no i odcinek. Ale do przeszukania to cały kawał terenu. A to już wiemy od Tarasa. - Francuzka poczuła potrzebę podzielenia się tym co już wiedziała. Co Jon pewnie też wiedział ale może niekoniecznie ci co stali, siedzieli albo nerwowo chodzili za ich plecami.

- Czy on żyje? - Augusto odważył się wreszcie wypowiedzieć na głos to co go nurtowało od dłuższej chwili. Ale bał się usłyszeć odpowiedź. To było irracjonalne ale bał się, zapytać jakby odpowiedź mogła przypieczętować los przywalonego mułem kolegi. Norweg i Francuzka popatrzyli na siebie i porozumieli się spojrzeniami. W końcu on postanowił odpowiedzieć.

- Nie można tego wykluczyć. Tracker jest niezależnym urządzeniem, bardzo odpornym. Powinien działać niezależnie czy nastąpiła dehermetyzacja skafandra czy nie. - tak naprawdę Jon czuł się zakłopotany udzielaniem odpowiedzi na to pytanie. Wolałby aby mogła na nie odpowiedzieć Mac. Ona była dobra w te klocki. Więc w końcu uciekł w techniczny język swojej specjalności. Włoch westchnął i pokręcił głową.

- Idę po kawę. Chce ktoś coś? - zapytał bo miał dość. Nie wróżył Douglasowi zbyt wielkich szans na przeżycie. A nie chciał być też przy tym jak do centrali przyjdzie ta straszna wiadomość. No i zresztą co mógł tutaj im pomóc? Był oceanologiem i klimatologiem i nie znał się na podwodnych akcjach ratowniczych. No to chociaż mógł im przynieść kawę czy co. Poczekał aż wszyscy złożą zamówienie i ruszył do mesy aby na spokojnie zająć się czymś znajomym.

- Auri w czym jest problem? Dlaczego nie możemy go znaleźć? - Jonas postanowił spróbować ugryźć problem inaczej. Tak od bardziej inżynierskiej i technicznej strony.

- Tracker ma zbyt słaby sygnał. Właściwie to problem batyskafu. Jego anten. Są zbyt mało czułe. Jakby miały precyzyjniejsze anteny no to może udałoby się sprecyzować miejsce dokładniej. Albo skrócić odległość. Do jakichś 50 m to może udałoby się namierzyć Douga, może nawet radio bliskiego zasięgu by zadziałało. Mogłabym jeszcze wykorzystać naszą antenę i boję. Ustawić boje jako stacje triangulacyjne. To by mogło dokładniej sprecyzować sygnał. - kasztanowłosa specjalistka od łączności zastanawiała się chwilę. Tak postawione pytanie pomogło jej zebrać myśli i spojrzeć na problem z szerszej perspektywy. Zaś jej odpowiedź podniosła norweskiego inżyniera na duchu.

- Chcesz lepsze anteny w batyskafie? Nie ma sprawy, zamontuję ci lepsze anteny w batyskafie. - nawet się do niej zdołał uśmiechnąć i wcisnął przycisk komunikacji z batyskafem. - Taras? Jak to tam wygląda? - wywołał wąsatego Rosjanina przez radio.

- Słabo. Te chmury przy dnie będą wisieć dobre kilka godzin. Tam na dole trzeba będzie działać po omacku. - Rosjanin zgłosił się odrazu. Szczerze mówiąc to widział zamiast dna jedną, wielką kurzawę jaka wciąż tam się kłębiła. I jeszcze długo będzie nim ten drobny pył z powrotem osiądzie na dno. Właściwie to wątpił aby Doug miał aż tyle czasu. A nawet nie było wiadomo czy skafander wytrzymał. Tylko tyle, że tracker nadal działał co dawało nadzieję, że reszta skafandra też. Chociaż tracker stanowił właściwie niezależne urządzenie nie mające zbyt wiele wspólnego z resztą podzespołów skafandra. Nawet zasilanie miał własne.

- Słuchaj Taras mamy z Auri pewien pomysł. Ale musisz wrócić batyskafem do bazy. Musimy go trochę usprawnić. - Norweg widział tą kurzawę z kamer przekazywanych przez batyskaf i zgadzał się, że nie wyglądało to dobrze. Ale pomysł z przeróbką anten spodobał mu się.

- No chyba, że zejdziesz niżej. Z ok 50 m powinno dać się dokładniej zlokalizować skafander. - do rozmowy włączyła się Aurora dorzucając kolejny swój pomysł. - No albo można użyć boi radiowych do namierzenia sygnału trackera. - szybko dorzuciła jeszcze jeden pomysł widząc krytyczne spojrzenie siedzącego obok Norwega. ~ Po co się wtrąca! ~ syknął w duchu rozzłoszczony inżynier jakby nagle wszelkie ciepłe i pozytywne myśli jakie miał o Francuzce, jakby zdołała poprawić swój wizerunek w jego oczach nagle szlag trafił. Plan z antenami był dobry! Po co się wtrącała z resztą?!

- Można jeszcze użyć drona. One mają czujnik anomalii magnetycznych. Taki złom jak skafander powinny wykryć bez problemu. - niespodziewanie rosyjski konstruktor dorzucił swój pomysł. W centrali łączności Francuzka i Norweg popatrzyli na siebie z zaskoczeniem. No drony były i miały czujniki anomalii magnetycznych. Ale ktoś by musiał wejść do botownii która wciąż miała klauzulę kwarantanny. No i chociaż jeden z ich droniarzy siedział w izolatce, też na kwarantannie no to drugi siedział właśnie tutaj. W końcu Knudsen był nie tylko inżynierem ale i operatorem podwodnych dronów.


---



Wątek 1



Jakie kroki ratunkowe względem Douga może podjąć załoga “Deep North”?


- anteny batyskafu - batyskaf (Taras) może wrócić do bazy i poddać się modernizacji anten (Jonas). Staną się czulsze więc pływając nad miejscem zdarzenia są większe szanse na złapanie dokładniejszego namiaru na tracker. Czasowo: długo. Ryzyko: nie ma gwarancji, że wzmocnione anteny namierzą tracker na tyle dokładnie aby zacząć akcję ratunkową. Zalety: podczas powrotu batyskafu do bazy można zabrać na pokład jeszcze kogoś.

- boje radiowe - batyskaf (Taras) może wrócić do bazy i zabrać do ładowni boje radiowe używane normalnie jako przekaźnik sygnałów radiowych ze światem zewnętrznym. Następnie trzeba te boje ustawić w okolicy miejsca zdarzenia. Za ich pomocą Aurora będzie miała większe szanse aby dokładniej namierzyć tracker skafandra. Czasowo: średnio. Ryzyko: nie takie szybkie. Zalety: podczas powrotu batyskafu do bazy można zabrać na pokład jeszcze kogoś, znacznie większe szanse na zlokalizowanie trackera niż z pojedynczego odbiornika.

- drony - ktoś może ubrać skafander antyskażeniowy i wejść do botowni. Tam przygotować drona do zrzutu. Potem pokierować dronem (Jonas) aby popłynął na miejsce zdarzenia. Drony mają czujniki anomalii magnetycznych które powinny wykryć skafander z bliskiej odległości. Czasowo: krótko. Ryzyko: cam ma bardzo krótki zasięg, drony muszą wlecieć w kurzawę i działać prawie na ślepo co zwiększa ryzyko uszkodzenia lub utraty. Ktoś musi wejść do botowni co grozi rozszerzeniem skażenia kryształowcami. Zalety: podczas poszukiwań nie są narażeni ludzie ani batyskaf.

- skrócić odległość - batyskaf (Taras) może od ręki zejść niżej, zanurzyć się w przydenną kurzawę i liczyć, że z mniejszej odległości złapie na tyle dokładny namiar aby zacząć akcję ratowniczą. Czasowo: b.krótko. Ryzyko: batyskaf musi wlecieć w kurzawę i działać prawie na ślepo co zwiększa ryzyko uszkodzenia lub utraty. Zalety: najkrótszy czas reakcji, w razie sukcesu odnalezienia Douga, można od razu przystąpić do akcji ratunkowej.


----


- Termin do głosowania do końca soboty (do północy VIII.03).
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline