Legionista kucnął obok gasnącej kobiety. Kimkolwiek była, nie miało już znaczenia. Dołączała do licznych trupów wyścielających podłoże wielkiej sali przed nimi. Wbiła w niego wzrok, który choć było dla niej zapewne oczywiste, że umrze, zawierał w sobie niewysłowione błaganie o cud. Thoer złapał ją za dłoń i ścisnął. Zgoda czarowniku.
Saadi nie odpowiedział od razu. Nie zdołał ukryć ani niezrozumienia ani zdziwienia, które rozlały się po legioniście. Ten zaś skinął na Jahmillę i jeńca, by przynieśli czarownicę i położyli obok. Powiedziałem, że zgoda. Możesz przejść na Zahiję. Masz tu czym uzupełnić jej nadwątlone siły - biedaczka oddychała coraz chrapliwiej, ale nadal żyła - A potem wyświadcz światu przysługę i utop te stworzenia w ich własnej krwi. - Odwróćcie się. Dla swojego dobra. - powiedział do księżniczki i jeńca, po czym zwrócił się do Enki i Cedmona - Czy spośród wszystkiego co zabiliście w swoim życiu... było cokolwiek co mniej niż te bestie zasługiwało na życie?
Na odpowiedź nie czekał.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |