Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2019, 07:29   #8
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Sobota, wieczór


Zostało jeszcze trochę czasu przed “imprezą” na którą zaproszony był każdy z Zemnowiczów poza najnowszym “wczorajszym” narybkiem koterii w postaci Vanji. Swoją drogą, kainici mogli nawet zastanowić się jak jej obecność innym wytłumaczą i czy w ogóle to zrobią - wszak ich własna obecność przez lata nikogo nie obchodziła…
Lub tak im się wydawało.
W belgradzkim elizjum można się będzie spodziewać oczywiście Alice, Szeryfa, jakiś starszych jak choćby znanej Cynthi, Pani Li. Może wspomniana przez Toreadorkę Tremerka. Jednak prawdopodobnie pojawi się również grupka młodszych kainitów, potencjalnych sojuszników, partnerów biznesowych, rywali, lub drzazg w fiucie.
Lew nie miał zamiaru się dłużej nad tym wszystkim zastanawiać. Założył na siebie to co zawsze, czyli wojskowe buty, bojówki, t-shirt i na wierzch “wojskową” kurtkę po wcześniejszym wzięciu prysznica. Tak naprawdę nie chciał tam iść, ale wiedział że jakieś absolutne minimum czasu będzie musiał poświęcić na zabawę z innymi “obdarzonymi”. Usiadł na kanapie w wspólnym pomieszczeniu i czekał aż reszta się zbierze.
Szum dochodzący z pokoju Adama wskazywał na to, że Nosferatu uruchomił już co najmniej dwa komputery. Zazwyczaj na jednym sprawdzał newsy, drugim była weryfikacja monitoringu ich dzielnicy. Robił to pobieżnie z codzienną rutyną. Wiedział na co zwracać uwagę. Pojedyncze osoby kręcące się po okolicy. Auta parkujące w noc w okolicy, a znikające przed świtem. Robiące miejsce innym autom. Tajniacy, czy jakaś mafia, wszyscy działali podobnie. Druga Inkwizycja pewnie też. Wprawdzie na przyspieszeniu 64x nie mógł obserwować pojedynczych przejeżdżających samochodów i przechodniów, ale już stacjonarne czujki były proste do wyłapania. Ktoś, kto przez kwadrans kręci się w jednym miejscu na takim przyspieszeniu naprawdę się wyróżnia.

Faktycznie “ktoś” się kręcił. Styx wytypował w sumie trzy indywidua: Starszego mężczyznę z brodą w długim płaszczu i futrzanej czapce. Kobietę około trzydziestki, blondynkę ubraną w spódnicę za kolana i jesienną kurteczkę w zielonym kolorze. Oraz młodego kierowcę białej skody która w zasadzie kręciła się po okolicy cały czas. Czy te osoby były ze sobą w jakikolwiek sposób powiązane? - tego Adam nie wiedział.
W tym samym czasie komputer czytał newsy otagowane jako #komisariat, #policja, #włamanie, #gaz. Nie miał wątpliwości. Spieprzyli to dokumentnie. Pytanie czy policja coś na nich ma i zatai całą sytuację, czy też nie ma kompletnie nic i udostępni szczegóły do mediów.

Nic nie znalazł, jeśli policja prowadziła już dochodzenie, nie chwaliła się tym prasie. A że minęło raptem kilka/kilkanaście godzin od zdarzenia, ta ostatnia nie miała jeszcze pewnie czego wyniuchać.
Po wszystkim postanowił poszukać swojego najbardziej eleganckiego ubrania. Padło na czerwonozieloną flanelowa koszulę w kratę i czarne jeansy. Do tego dobrał znoszone trampki. W koszuli podwinął rękawy odsłaniając przedramiona. Brakowało mu jedynie brody i włosów, żeby uchodzić za drwala.

W końcu wyszedł.

Ostatnimi czasy Cynthia była coraz cichsza, tak jakby wyczerpywała się w niej siła, która wcześniej pchała ją do przodu, nakazywała walczyć i wyszarpywać wręcz miejsce dla siebie w społeczności nieumarłych Sin(d)Bada. W obecnym stanie działania, których podjęła się, by zostać wpuszczoną do leża wampirów, wydawały się wręcz niepasujące do tej wciąż sztywnej, ale jakże cichej panny Vardalos. Właściwie jedyną osobą z którą teraz rozmawiała był Lex, z którym zamieniała od czasu do czasu kilka słów. No i Vanja - choć ciężko nazwać rozmową komunikację, gdzie jedna strona tylko kiwa głową na tak lub nie.

Cokolwiek męczyło Ventraskę, nie miało to jednak wpływu na jej wyczucie stylu. Właściwie od przebudzenia nie robiła nic innego poza przygotowaniem wieczorowego “looku”. W klubie zjawiła się nawet jej ghulica - Marika - starsza, ale wyjątkowo zadbana i dobrze ubrana kobieta, która pomogła swojej pani przygotować się na przyjęcie, aneksując do tego celu VIP-room.
Teraz, gdy wszystko było gotowe, pięknie wyglądająca wampirzyca po prostu stała i czekała, patrząc w zamyśleniu przez weneckie lustro na pląsającą po parkiecie gawiedź, gdzie co jakiś czas mignęła jej sylwetka Vanji.

Lex, który wstał wcześniej rezydował za barem. Odczekał kilka chwil po tym jak upewnił się, że obie wampirzyce sa na górze. Jedna w VIP-room, druga na parkiecie. Zawołał “Młodego” by stanął za kontuarem i skierował się ku wyjściu do plebanii. Musiał wszak zamienić kilka słów z Lwem i Adamem.
Ten pierwszy siedział cierpliwie na kanapie gdy Lex wszedł do głównej sali krypt. Nosferatu właśnie wychynął ze swojego leża.
- Starałem się wybadać wczoraj tą lalę od Skadi - odezwał się siadając na kanapie obok Lwa. - Wpadł mi też do głowy ciekawy koncept, który może nam dać kopa do góry, dobrze byłoby to obgadać przed deadparty… A co w kwestii tych dowodów w sprawie naszych chłopaków?
- Chuj wie. - Lew wzruszył ramionami - Zgarneliśmy dwie klamki które wyglądały znajomo i trochę innych dowodów żeby nie było oczywiste że to o chłopaków chodzi, ale psiarnia pewnie będzie chciała przeszukać klub. Ogólnie zjebaliśmy sprawę, ale jeśli nas nie wytropią przez kanały powinno być ok. - wampir podniósł się i otworzył drzwi do swojego pokoju. Sekundę później ze środka wypadł rozradowany pies - Możemy iść na górę, wezmę z nami Cienia.
Adam w rękach przekładał kartki, które wydrukował.
- Taa. W zasadzie to spartoliliśmy. Choć wytropić nas nie wytropią.
Podrapał się po łysinie.
- Nie miałem kiedy sprawdzić tej Vajany. Ogarnę to po powrocie z imprezy. Tymczasem chciałbym to przekazać ochronie.
Położył na stole cztery kartki. Wydrukowane zdjęcia.
Koleś w płaszczu i czapce, kobieta, biała skoda oktawia i zbliżenie na jej kierowce. To ostatnie najgorsze jakościowo, bo facet nie wysiadał z auta.
- Alfons, dziwka, handlarz prochami. Czyli nic nadzwyczajnego. Ale… po tych wszystkich przypałach ostatnio warto dmuchać na zimne. Niech chłopaki z ochrony zwrócą dziś uwagę, czy pojawił się ktoś z tej trójki. Bardzo bym nie chciał, żeby okazało się, że to ksiądz egzorcysta, jego asystentka i skoda załadowana kołkami osikowymi.
Popatrzył na obu kumpli, po czym dodał pytająco:
- Kołek nas zabija? Bo w sumie nie wiem.
- Chuj wie. - westchnął Lew - Mi mamuśka powiedziała tyle żebym spierdalał od słońca i ognia i tyle ją widziałem. Lex?
- Ja po przemianie swojej nawet już nie widziałem - mruknął Holender. - Ale podobno nie, tylko “wyłącza”. Nie próbowałem się w to bawić, nie widziałem na oczy. - Lex przez chwilę odbiegł myślami do rozmów z Hoornem w Rotterdamie. Zaraz jednak zmienił temat: - Ta Vanja, to dziewczyna której zależy tylko na napierdalaniu się, pożywianiu, poimprezowaniu. Wypruta z ambicji, powinna podpasować chłopakom. To też niezłe wsparcie dla gangu bo bije się konkretnie. Wali jak młot… - Skrzywił się na wspomnienie ciosu, który śmiertelnika pewnie posłałby na OIOM. - Poza tym nie tylko z gęby taka śliczna, a chce tu nam tańczyć na rurze. Za konkretny % od utargu podczas jej występów co prawda, ale będziemy na tym srogo na plus. U Skadi była koło dwudziestu lat, ale są między nimi jakieś niesnaski. To zapewne dlatego Świruska wypchnęła Czarnulkę z gniazda by mieć spokój, a ta nie protestowała. Jak będziemy działać coś przeciw tym popaprańcom spod miasta, to Vanja pewnie zareaguje, ostrzeże, ale raczej nie będzie nas dla Skadi szpiegować w ogólnym sensie. Damy jej tu zaplecze, przyjmiemy do ekipy to nie powinniśmy tego żałować. - Zastanowił się nad czymś. - Sugeruję włączyć w struktury również Cynthię.
- Talent dyplomatyczny Żakietowej na pewno nam nie zaszkodzi. A ktoś, do napierdzielania w pierwszym szeregu też może się przydać. Przynajmniej nie będę musiał nadstawiać mojej ślicznej buźki. A jej nie szkoda. Stara jest. - komentował Adam stojąc z założonymi rękami.
- Brzmi dobrze. - pokiwał głową gangrel i skierował się do wyjścia z leża - Żebyśmy tylko dzisiaj jakoś przez to gówno przebrnęli i będzie dobrze. Jakieś rady co do zwyczajów na takich imprezach? Jakieś sekretne uściski dłoni? Nigdy nie byłem w tym całym…- Lew wyraźnie zaciął się szukając właściwej nazwy. - Elizjum?
- Elizjum - Lex uśmiechnął się - dobrze, że o nim wspomniałeś. Jedyna rada to taka, by nie korzystać tam z mocy, nie dać się sprowokować do bitki. Tam nie można. Choćby najwięksi wrogowie, to muszą usiedzieć w spokoju. - Potoczył wzrokiem między Adamem i Lwem. - I tu dochodzimy do tej całej akcji z Cynthią i Vanją. Pierwsza ma jakieś kontakty z Camą, druga wiadomo, to wychowanka Skadi. Camarilla jest za krótka, jak się zdaje, by wytępić anarchistów spod miasta. Skadi zaś może być cierniem w dupie Camy, ale przecież Belgradu im nie odbije. Szamoczą się. Może przydałoby się jednym i drugim miejsce, gdzie czasem zawierać rozejmy, spotkać się, obgadać coś zamiast iść na noże. Miejsce pod kontrolą ekipy, która ma w składzie dziewuszkę od Skadi i drugą powiązaną z Camą, co da niejako bazę. Miejsce bezpieczne, bo będące siedzibą grupy pięciorga Kainitów, wraz z ich ochroną, ghulami, gangiem. Ot tak sobie głośno myślę. Takie trochę miejskie elizjum, ale międzyfrakcyjne, nie to Camarillowe do którego dziś idziemy. Nikt nas wtedy nie ruszy i będziemy mieć powód aby rozciągnąć kontrolę nad Zemun, aby zabezpieczyć to miejsce.
Lew skrzyżował ramiona i zamilkł na chwilę. Nigdy nie spodziewał się że mógłby wiele osiągnąć, w szczególności po swojej śmierci, ale słowa Lexa coś w nim obudziły. Coś co powinno spać… Ambicję.
- Brzmi dobrze.
Adama z kolei zaniepokoiła wzmianka o zakazie bitki. Z całej trójki to on uchodził za tego z najkrótszym lontem.
- Byleby nas tam nie zeżarli. Vajana idzie z nami?
- Nie wiem, trzeba to ustalić. Jak mamy uderzać w tę szansę co się przed nami otwiera to można by zabrać. Jak nie, to nie ma sensu.
- To ją bierzemy. Zagramy w otwarte karty. Najwyżej nas zatłuką - Adam podrapał się po podbródku. - A nie… nie mogą. Strefa wolna od przemocy, tak?
- Definitywnie. - Lex podniósł się. - Chodźmy po nie i miejmy to już za sobą.

Parę godzin później Lex, Cynthia i Lew byli już w holu głównym “Belgradzianki”


W podziemiach, na parterze oraz kilku pierwszych piętrach wieżowca znajdowały się różnego rodzaju powierzchnie sklepowe. Wyżej, siedziby radia oraz telewizji.
Jeszcze wyżej - cel trójki kainitów.

Spokrewnieni zatrzymali się przed biurkiem ochrony. Siedziało tam dwóch mężczyzn w garniturach z identyfikatorami zawieszonymi na szyjach. Jeden z nich uniósł wzrok sponad monitora i uśmiechnął się w waszym kierunku.
- Panna Vardalos, Pan Egorov i Pan Intveld, pozwolą państwo że odblokuję dla państwa windę. - to powiedziawszy mężczyzna wstał i ruszył w kierunku jednej z sześciu wind. Pracownik wezwał ją przytykając swoją kartę do czytnika.
Wnętrze windy było na tyle duże by mógł zmieścić się tam mały samochód lub kilkanaście dużych osób. Mężczyzna w garniturze wyciągnął z kieszeni pęk kluczy i dobrał właściwy by umieścić go w panelu wyboru pięter. Tym sposobem sposobem zaświeciła się lampka informująca iż winda zmierza na piętro “0+”
Definitywnie było to na jednym z najwyższych poziomów, jeśli nie na najwyższym Toteż podróż trochę trwała.

Gdy winda dotarła do celu mężczyzna znów użył klucza (innego) by umożliwić drzwiom windy otworzenie się.
Cynthia Vardalos nie sprawiała wrażenia, by było to dla niej nowością. Właściwie, jeśli jej twarz prezentowała jakieś emocje od wejścia do budynku, było to głównie znużenie.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline