Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2019, 22:04   #26
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Dzień

Volkmar

Skoro świt, nowe prawo zostało ogłoszone. Kara śmierci (bo tym właśnie było 50 batów) za rozsiewanie plotek o inwazji nieumarłych. Co prawda Rada tego nie uchwaliła, więc było to zwykłe zarządzenie Burmistrza, ale było niezwykle skuteczne. Nie było żadną tajemnicą na mieście, że to ludzie Pani Jagody są odpowiedzialni za rozsiewanie plotek. Straż była zbyt mało liczna (obecnie cztery osoby) by cokolwiek z tym zrobić... ale jeśli nic z tym nie zrobi, pozycja Burmistrza znacznie ucierpi.

Volkmar poskąpił pieniędzy za zwiad Strażnikom Miejskim i zamiast tego wysłał niewyszkolonego, ale lojalnego pomocnika na szybki zwiad wokół miasta. Jan wrócił czym prędzej, meldując, że nikt nic nie widział i o niczym nie wie. Pewnie zrobiłby więcej, ale ledwo wyjechał za bramę koń zgubił podkowę, a potem okulał. Normalnie pech...

W czasach gdy wielu sprawnych mężczyzn wcielono do armii, a w mieście zapanowała anarchia, trudno było zachęcić ludzi do służby w Straży. Czterech obecnych strażników od razu zażądało podwyżki za trudne warunki pracy. Na koniec dnia Burmistrz mógł mieć dodatkowych ośmiu chłopa do dyspozycji. Może w większości niewyszkolonych, ale przynajmniej mógł ich wyposażyć w mundury, broń i zbroje ze strażnicy. I zostałoby jej jeszcze dla drugiej ósemki, gdyby się znalazła. Musiał jednak wysupłać z budżetu po 2 korony za tydzień dla każdego z nich.


Berg

Pewna kuźnia o skomplikowanych relacjach właścicielskich stała się areną ciekawych zmagań. Licytowano nawet broń wykonaną przez uczniów. Można było sprzedać wszystko co ostre za cenę o połowę wyższą niż normalnie. Ale teraz, zaraz.


Kargun/Rudi

Karczma przeżywała oblężenie - alkohol lał się strumieniami. Nie każdego bowiem stać na ucieczkę z miasta za złoto, ale każdego stać na zalanie strachu piwskiem za miedź.
Także w aptece był ruch. Pytano o amulety, leki na ugryzienia zombie, bezbolesne trucizny na wszelki wypadek... Byle szybko.


Jagoda

Ludzie, którzy ignorowaliby opłaconych agitatorów Jagody i bajdurzenia wieśniaków widząc takie ruchy władzy przerazili się na tyle, by oferty kupna-sprzedaży, jakie im podsuwano. Można było kupić nieruchomości warte 10 000 koron za jedną czwartą ceny... Gdyby tylko miało się tyle pieniędzy. A dwóch bardziej zdesperowanych sprzedawało swoje porządne miejskie domy za 10% wartości, więc Jagoda mogła je kupić nawet za 150 sztuk złota każdy.


Jacek

Święty zdobył aż dwunastu wiernych, wliczając tych, których już miał. Ta liczba wydała mu się właściwa z jakiegoś powodu. Nie mieli oni jednak żadnego wyposażenia. Ale za zebrane 200 koron sporo można byłoby kupić, gdyby tylko je wydać na ekwipunek...


Tymon

Mistrz Tymon wysłał towary, wsadził rodzinę w powóz i gdyby tylko miał więcej szczęścia wszystko skończyłoby się dobrze. Ale, choć o tym jeszcze nie wiedział, tym razem go nie miał.


Wszyscy

Jagodowe plotki robiły swoje. Nowe prawo Burmistrza, kazanie Jacka i ucieczka (lub przygotowania do ucieczki) prominentnych rodzin dopełniło reszty. Nie trzeba było czekać na Bohaterów... Wybuchła panika. Kapitanowie barek wyczuli okazję na szybki zysk i kosztem towarów brali na pokład pasażerów z pękatymi sakiewkami. Przystań opustoszała. Porzucone towary zostały rozkradzione. Poza produktami Mistrza Tymona, które, choć niezaładowane, zostały ocalone przez jego sługi.


***

Wieczór

Zgodnie z prawem i ze zwyczajem, wieczorem zamknięto bramy miasta. Wczesną nocą pod bramy zaczęli docierać pierwsi uciekinierzy. Przynieśli wieści - armia nieumarłych idzie na miasto. Na razie dosłownie kilka rodzin i grupa zbrojnych. Wśród nich - rodzina Mistrza Tymona wraz ze sługami.
Choć prawo jest jasne - "od zmroku do świtu bramy są zamknięte", Tymon był kiedyś Timim, strażnikiem. Więc jego rodziny nie trzymano za bramą tak jak reszty.
Wpuszczona została za to grupa zbrojnych, ponieważ był w niej szlachcic. Strażnik właśnie poinformował Radę, że ów Szlachcic i jego grupa domagają się natychmiastowego posłuchania. Mają glejt.

– "Do moich komesów, wasali i poddanych wolnych" – sekretarz przeczytał na głos – "Wszem i wobec oznajmiam, jako okaziciele niniejszego dokumentu, dzielni Poszukiwacze Przygód, w naszej pozostają służbie i mili są nam, tedy gniew nasz ściągnie na siebie, kto by im wstrenty czynił."
„Wstręty” pisze się inaczej. Ale pieczęć wyglądała na autentyczną.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 11-08-2019 o 22:06.
hen_cerbin jest offline