Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2019, 23:10   #9
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Przed trójką kainitów rozpostarło się belgradzkie elizjum.
[MEDIA]https://adityadutta.info/wp-content/uploads/2019/02/best-interior-design-hotel-lobby-classic-luxury-interiors-home-resort-astounding-projects-desi.jpg[/MEDIA]
W miejscu było jeszcze mało osób prawie wszystkie były ubrane “sensownie” jak Cynthia, która w takiego rodzaju otoczeniu czuła się dość normalnie. W tym momencie nieliczni obecni zajmowali się “adoracją” Alice.
[MEDIA]https://1.bp.blogspot.com/-lYcenJhp9rE/XVR-pYtsItI/AAAAAAAAikc/ed1sByR3wEs3_5QPmSOY5pMHN8vqII6UwCLcBGAs/s1600/alice2.jpg[/MEDIA]
Wampirzyca słuchała właśnie zgromadzonych w koło niej mężczyzn i kobiet gdy trójka nowoprzybyłych wyszła z windy.
Alice pojedyńczym, choć wciąż uprzejmym gestem dłoni dała swoim “rozmówcom” do zrozumienia, że musi ich opuścić. W tym momencie wszyscy spojrzeli w kierunku drzwi od windy.
Torreadorka przybrała bardzo pogodny wyraz twarzy.
- Cześć - powiedziała wampirzyca znajdując się w połowie drogi do trójki nowoprzybyłych.
Lew skinął kobiecie uprzejmie głową.
- Dzień dobry. Ładne miejsce. - ograniczył się do krótkiego powitania, podobnie jak Lex, który rzucił jedynie zdawkowe: “Witaj”. Choć podbudowane lekkim uśmiechem.
Cynthia zaś nie rzekła nic, skupiając się na wspomnianym wystroju.
- Tego nie projektował Karl - stwierdziła cicho, po chwili namysłu.
Alice zdążyła już znaleźć się bezpośrednio obok nowo przybyłych gości. Starsza wampirzyca posunęła się nawet do formalnych, ciepłych, choć stonowanych uścisków z każdym kainitów z osobna.
- Też tak uważam - Alice odpowiedziała Lwowi po czym spojrzała na Cynthię - Istotnie, choć miał kilka pomysłów na redekorację. Rozmawiałam z nim o tym gdy był tu ostatnio.
Na te słowa Ventraska błyskawicznie znalazła się przy Alice, nie bacząc na strach przed tym, co wampirzyca mogłaby znów jej zrobić.
- Wiesz co się z nim stało? - zapytała z naciskiem, powstrzymując się jednak przed użyciem mocy.
Alice nawet objęła mniejszą wampirzycę ramieniem, gdy prowadziła całą trójkę nowoprzybyłych w głąb pomieszczenia. Lex po przywitaniu się z Toreadorką był dziwnie cichy i wszystko bardzo uważnie obserwował. Wspomniany wystrój, zachowanie gości, zdawałoby się nawet absurdalne szczegóły.
- Udał się na spotkanie z samą Księżną i od tamtej pory już go nie widziałam. Może zajmuje go praca którą mu zlecono? mogę tylko zgadywać.
- Jaka ona jest? Księżna? - spytał gangrel uważnie obserwując otoczenie. Nigdy nie widział tak wielu wampirów w jednym miejscu i czuł się mocno niekomfortowo. - Nigdy nie miałem okazji jej spotkać. Ani innych krewnych w Belgradzie. Jest ktoś na kogo powinniśmy uważać?
- W sensie: “uważać w szczególności” - dodał Holender.
Pytanie było jak najbardziej zasadne tym bardziej, że wszystkie drogi w prywatnym śledztwie Cynthi prowadziły właśnie do niesławnej księżnej.

Alexis przyglądała się nowo przybyłym stojąc tuż za Alice. Fioletowe włosy opadały jej na skórzaną kurtką, pod którą miała prostą sukienkę. Cały czas uśmiechała się nieznacznie obserwując zachowanie harpii. Oj staruszka miała atrakcję… a raczej okazję by znów znaleźć się w centrum uwagi. Poprawiła jeden z licznych kolczyków i spokojnym krokiem ruszyła za grupą wampirów.

- Tutaj, nikt się nikogo nie obawia - zapewniła Alice przy czym nacisk był na słowo “tutaj” - Wciąż jesteśmy ludźmi i tak jak wśród wszystkich ludzi zdarzają się związki bardziej i mniej szczęśliwe. - Toreadorka znajdowała się już obok sporej sofy. - stajecie się częścią miasta cywilizowanego, rzeczy które uszłyby gdzieś na prowincji tutaj są zabezpieczone. Mamy prawa, mamy sposoby na rozwiązywanie swoich własnych problemów. W tym tych międzyludzkich. Księżna jest najwyższą władzą w mieście, to dzięki niej istnieje prawo które nie pozwala stoczyć się nam w barbarzyńską dekadencję. - kobieta usiadła na sofie, jej wzrok omiótł pomieszczenie jakby kogoś szukała.
- Możecie się rozluźnić. Nie ma tu teraz innych starszych, ci których tu widzicie jeszcze niedawno byli zupełnie jak wy. Oczywiście… to nie oznacza, że nie będą zadzierać nosa, czy że nie mają do tego prawa… - Alice uśmiechnęła się psotnie i roześmiała się ciepło spoglądając na na Alexis.
Gangrel niemal westchnął. Czyli czeka go kilka godzin spędzonych z ludźmi którzy będą porównywać rozmiary swoich kłów. W zasadzie w mafii było tak samo. Niekończące się przepychanki, tylko po to aby uszczęśliwić kogoś “na górze”. Prawo które obowiązywało tylko wtedy kiedy nie dałeś się złapać. Stare śmieci.
- Król Szczurów nie zaszczyci nas obecnością? - zadał kolejne pytanie, choć przypuszczał że znał na nie odpowiedź.
- Z tego co wiem to nie… - A właśnie, gdzie wasz przyjaciel?
- Albo ja, albo on musiał zostać żeby pilnować naszych śmieci. Mamy drobną sytuację do rozwiązania. Padło na niego. - Lew odpowiedział krótko - No i ktoś musi iść na spacer z moim psem. - dodał żartem.
Cynthia zacisnęła wargi, jakby chciała powstrzymać uśmiech. Jej czujny, skupiony na Alexis wzrok sugerował jednak, że puściła żarcik Lwa mimo uszu i to nie on był powodem reakcji mimicznej.
- A czy jest tu jakiś zarządca? Ktoś z kim mogłabym porozmawiać o Karlu? - zapytała Vardalos, nie spuszczając z oczu fioletowowłosej panny, która najwyraźniej się nimi interesowała.
- I kto jest opiekunem tego miejsca? - dodał Lex od siebie podążając wzrokiem za skupionym spojrzeniem Cynthii.
- Nie ja. - Alexis zaśmiała się widząc skupione na niej spojrzenia wampirów i spojrzała na Alice. - I nie sądzę by ktokolwiek miał tu potrzebę zadzierania nosa. Nie wiem gdzie obecnie kręci się mój ojciec… pewnie można by porozmawiać z nim.
- Myślę że się obejdzie na chwilę obecną. Bez urazy, ale im mniej kontaktów z starszyzną tym większa szansa na nie nadepnięcie nikomu na odcisk - Lew powiedział unosząc przy tym dłoń w kierunku wampirzycy - Nie mieliśmy okazji się poznać. Lew.
Alice delikatnie się uśmiechnęła przysłuchując się wymianie zdań i tym samym poczekała chwilę z udzieleniem odpowiedzi.
- Wojtek niedługo się pojawi, obiecał mi, że nie spóźni się więcej niż zwykle, skoro faktycznie tak śpieszno wam by znów rozmawiać z Ojcem Al… - Toreadorka ruchem głowy dała do zrozumienia iż mowa o fioletowej dziewczynie.
Następnie starsza wampirzyca spojrzała na Lexa.
- Szeryf jest arbitrem i sędzią jeśli chodzi o większość spraw związanych z prawem Belgradu. Starsi biorą odpowiedzialność za swoje rody i przewodzą im wedle uznania. To miejsce… - kobieta zatoczyła wzrokiem krąg po pomieszczeniu - nie ma obecnie właściwego opiekuna, w mojej gestii jest by takiego wybrać, w możliwie bliskiej przyszłości.

 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline