Zwycięstwo zostało odkupione dość drogo - Jasmal zginęła, Tajga niemal oślepła, a Anna nie mogła chodzić. Wobec potęgi, jaką dysponował Khaarim’To, były to zadziwiająco niskie straty, ale Thazar, chociaż sam nie odniósł żadnych obrażeń, nie do końca potrafił się z tymi stratami pogodzić. No ale pomóc nie mógł żadnej z nich. Lepiej znał się na zabijaniu, niż na leczeniu, a nie sądził, by pragnieniem Tajgi lub Anny było to, by je dobił...
Przeglądał właśnie to, co pozostało po nekromancie, gdy z gratulacjami (i oklaskami) pojawił się Florence.
Co prawda zabrał Thazarowi jedną ze zdobyczy wojennych, ale dalsze słowa wynagrodziły zaklinaczowi tę stratę.
- To ja poproszę do Wrót Baldura - powiedział, chowając różdżki i medaliony, na później pozostawiając sprawę ich identyfikacji.
Tak prawdę mówiąc nie miał tam żadnych interesów, krewnych czy znajomych, ale słyszał co nieco o tym mieście i nie miał nic przeciwko temu, by je zwiedzić.
Miał nadzieję, że ktoś z towarzyszy broni zechce się z nim tam wybrać, ale nie zamierzał nikogo do tego nakłaniać. Wszak mogli mieć inne cele i pragnienia. |