Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2019, 20:57   #104
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
elaios poprowadził swoją część grupy na piętro. Szedł pierwszy świadom, że jest na tyle szybki, by w razie czego uskoczyć przed pędami… a przynajmniej miał taką nadzieję. Pokonując ostatnie stopnie zwolnił czujnie się rozglądając. Zanim skierował się wgłąb piętra przystanął przy nieumarłym, który zaatakował Hanah, by dokładnie go obejrzeć. Niemniej pomimo najszczerszych chęci i dokładności pośród popiołów i walających się tu i ówdzie nadpalonych kości nie uświadczył w tym widoku nic interesującego.
Skierował się zatem na dywan, uważnie przestępując ponad korzeniami i pnączami, by sprawdzić zachodnią część piętra. Kiedy tam dotarł pierwszą rzeczą jaka przykuła jego uwagę było zbiorowisko pędów na ścianie po jego lewej stronie. Było bardzo podobne do tego w rozpadlinie oraz spiżarni, aczkolwiek jedna rzecz była inna. Przyglądając się mu miał wrażenie oglądania pustego worka czy czegoś podobnego. Z kolei samo ułożenie roślin , sposób w jaki zachodziły na siebie przywodził skojarzenia z głodem. Odrywając na chwilę wzrok od tego widoku dostrzegł dwoje drzwi, jedne prawie zaraz za schodami, schowane do tej pory w cieniu klatki schodowej oraz drugie niemal naprzeciwko pierwszych.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/0f/f0/19/0ff0196af4663885bed28d14f9e5461a.png[/MEDIA]

To tutaj był ten potwórkapłanka wskazała na otwarte kłębowisko. – Nie udało nam się sprawdzić co było w tym na dole to chciałam tutaj… to nie był najlepszy pomysł, ale już wiemy co się stało z ciałami tych, których głowy skończyły jako dynie…
Poczyniła znaki modlitwy ponownie odmawiając pacierze za umęczonych.
Lewe drzwi?
Pelaios pokiwał w zadumie głową. W szeregu rzeczy nieprzyjemnych, bycie ofiarą tych pnączy zdecydowanie znajdowało się na czele.
Lewe… sprawdźmy czego to coś pilnowało.
Skierował się w tym kierunku łapiąc za klamkę i nie przykładając zbyt dużo siły, próbując otworzyć skrzydło, lecz te nie ustąpiły. Drgnęły jedynie lekko rozległ się charakterystyczny metaliczny dźwięk. W cieniu uchwytu dostrzegł on zamek, zdecydowanie mniejszy aniżeli te na dole. Precyzyjniejsza robota.
Tiefling podniósł brew w zdziwieniu. Zamknięte. To oznaczało że… Spojrzał do tyłu na rozpadlinę i na to jak się układała względem pokoju, przed którym stał. Istniała duża szansa że wyrwa oszczędziła pomieszczenie.
Pelaios wstrzymał oddech, przyłożył ucho do drzwi i zapukał.
Odpowiedziała mu niezmącona cisza. Cmoknął niezadowolony i przykleknął na jednym kolanie szperając po kieszeniach płaszcza w poszukiwaniu zestawu wytrychów.
Zamknięte. – oświadczył pozostałym – Chwilę mi to zajmie. Sprawdźcie drugie drzwi.
Hanah spojrzała na Valfarę i Mukalego. Gestem głowy dała im znać, żeby to oni poszli je sprawdzić.
Zostanę z Pelaiosem.
Mądrze. Za mną – warknął nieprzyjemnie do Valfary. – Wódz zna nasz odgłos w razie biedy.
Kobieta popatrzyła na Mukalego beznamiętnie, ale nic nie uczyniła.

Po tych słowach skierował ostrożnie swe kroki do drugiego pomieszczenia. Lepiej, że Wdowa została z Wodzem. Dwóch mężów pilnujących swych pleców byłoby nierozsądnym rozwiązaniem, skoro dwie kobiety miałyby sprawdzić nieznane miejsce. Z kolei pozostawienie tu Valfary mogło skutkować zdradą, Mukale nie miał wątpliwości, że ta żmija i jej pachołki, którymi wszem i wobec pomiatała, mają w tym miejscu własne cele i wolał ich trzymać na odległość Świętej Włóczni.
To ja będę pilnowała z tego miejsca schodów i dziury – rzekła Astine stając przy ściance oddzielającej rzeczoną klatkę schodową od korytarza.

Tymczasem dwójka wojowników stanęła przed drzwiami. Valfara przygotowała sobie ostrze swego krótkiego miecza, by w razie czego móc błyskawicznie zareagować. Mukale natomiast chwycił za wystający z drewna uchwyt, po czym pchnął jak to czynili inni w tej dziwnej krainie. Płaski kawałek drewna ruszył z miejsca, a wewnątrz przywitała ich jedynie ciemność.
Dajcie światło – Valfara podeszła do Hanah i pożyczyła od niej świecący sierp.
Przy pomocy tej niecodziennej pochodni dostrzegli, że pomieszczenie wyglądało raczej na puste, nie znaleźli na tę chwilę również śladów pędów, to też ostrożnie wstąpili do środka. Wewnątrz zobaczyli parawan, wiadro oraz sporą balię.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/f4/0c/0b/f40c0bc6dbd563f9c934425edee40a28.png[/MEDIA]

Ty zamieszkujesz tę krainę, znasz jej cienie i pułapki – rzekł Mukale do Valfary. – Tedy ty powiedz, czy jest tu coś, co powinno zainteresować Wodza.
Kobieta przeszła się po pomieszczeniu rozglądając się po elementach wyposażenia oraz ścianach.
Nie ma tutaj nic wartego uwagi, wracamy.
Nie dość ci wytłumaczyłem, komu możesz rozkazywać? – powiedział, po czym wrócił do reszty, nie poświęcając kobiecie więcej uwagi, niż ta zasługiwała. Ta zaś puściła jego słowa mimo uszu.

Pelaios z kolei sięgnął po swe wytrychy i zaczął grzebać przy zamku. Po poprzednich mechanizmach nie spodziewał się czegoś na tyle skomplikowanego w tej ruinie, a jednak. Ostrożnie podnosił zapadki oraz przesuwał inne małe elementy, lecz ciągle coś mu spadało lub obracało się nie w tę stronę.
Zanim zdążył się odezwać poczuł jak Hanah kładzie mu dłoń na barku i recytuje krótką modlitwę.
Spróbuj jeszcze raz, niebiosa będą cię teraz wspierać – uśmiechnęła się na zabawność tej sytuacji i gestem zachęcając Pelaiosa do ponownego spróbowania.
Diablę spojrzało powątpiewająco i raz jeszcze wzięło się do pracy. Tym razem szło zdecydowanie sprawniej, wytrychy poruszały się z większą wprawą oraz dokładnością. Trudno było stwierdzić czy winien dziękować boskim względom, czy rozgrzanym dłoniom i wcześniejszemu zapoznaniu się z mechanizmem. Tak czy inaczej po chwili udało mu się obrócić wszystkie wymagane elementy i drzwi nieznacznie opadły, jakby tracąc częściowe oparcie.

Pokój z balią do mycia. Nic ciekawegoValfara rzekła do pozostałych kiedy opuścili pokój. Zbliżywszy się oddała Hanah jej świetlisty sierp dziękując skinieniem głowy.
A wam jak idzie?

Diabelstwo wstało z klęczek, chowając wytrychy.
Udało się – oznajmił. – Skomplikowany mechanizm… ale ze wsparciem Hanah, ustąpił – nie był przekonany co do tego fragmentu o niebiosach.
Zanim jednak otworzył drzwi, tknięty przeczuciem sprawdził czy nie są zabezpieczone pułapką. Mało kto na odludziu montuje w rodzinnym domu mechanizm który mógłby zaszkodzić pijanym domownikom. Z drugiej strony mało kto na odludziu stosuje takie zamki i przywołuje nieumarłe dynie.

Dokonawszy wymaganej inspekcji nie znalazł niczego co wskazywałoby na obecność zagrożenia, czysto. Wreszcie pchnął lekko drzwi i ich oczom ukazało się wnętrze pokoju. Postąpił krok lub dwa do środka i omiótł go wzrokiem. Zaraz przy wejściu stało łóżko wyglądające na bardzo miękkie, wręcz zapraszające. W jego nogach stał kufer, zaś zaraz naprzeciwko drzwi kolejna biblioteczka, lecz mniejsza od tych z korytarza. Poza tym była jeszcze spora komoda, krzesło, szafka i parawan. Zerknąwszy zaś za róg znaleźli kolejne kłębowisko pędów, wypełnione, rozciągnięte między rokiem a drzwiami do czegoś co wyglądało na niewielką garderobę. Spoglądając na całość krytycznym okiem można było zorientować się, że niektóre ruchomości zostały trącone lub przestawione pod wpływem czyjejś obecności.

Zaraz za Pelaiosem weszła Hanah, której oczy wypełniało światło. Przy pomocy swych mocy poczęła widzieć więcej aniżeli normalnie. Na samym początku zignorowała aury emanujące od diablęcia, po czym skupiła się na różnych zakamarkach pokoju, przyglądając się kufrowi, biblioteczce i pozostałym meblom. W pierwszych chwilach wydawało jej się, że niczego tutaj nie ma, lecz kiedy się zbliżała oraz odpowiednio długo skupiała na jednym miejscu otrzymywała odpowiedź, że się myliła.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/58/f5/9f/58f59fd55c6a527ce7ae2f7f7427b66d.png[/MEDIA]

Hmm jest tutaj trochę magii. W szkatułce, szafka i… komoda na dole. Tam jest dość silna aura przemian. Nie podoba mi się to.kapłanka usunęła się z drogi aby pozostali mogli spokojnie wejść samej uważnie obserwując komodę.
Pelaios mruknął twierdząco. Najbardziej nie podobał mu się gąszcz zielska w kącie. Schemat stawał się rozpoznawalny i teraz przeczesywał pokój spojrzeniem by zorientować się kto tam na nich czeka.
Ostrożnie zatem. Czeka nas walka – rzekł. – wpierw ten gąszcz. Mukale, twa włócznia pierwsza. Hanah bądź w pogotowiu za nami. Przygotuj coś świetlistego. Valfara ze mną… Astine! Chodź do nas.
Stanął obok parawanu zaglądając za niego i zajmując pozycję dogodną do wykończenia zza pleców wojownika.
Kapłanka kiwnęła głową i przygotowała swoją magiczną kulę, której rozłożyły się skrzydełka.
Mukale bez chwili zawahania stanął w pierwszej linii. Przygotował się, był czujny i wyczekiwał wroga. Valfara zaś wyjęła drugi miecz, gotowa do tego by wraz z Pelaiosem oflankować i zabić stwora. W chwili kiedy się ustawili, a światło emanowane przez sierp Hanah dotknęło kłębowiska to zakotłowało się. Jak poprzednio rośliny cofały się jakby wrogie i niechętne światłu. Swoisty kokon rozplótł się, wyszła z niego bezgłowa, szkieletowa postać, której mięśnie i ścięgna stanowiły roślinne pędy. Ruszyła w stronę Mukalego, coś na co wspólnie liczyli.

Wojownik Mutampa pchnął raz i drugi, grot włóczni ześlizguje się po kościach, ale i tak rozrywa niektóre pędy. Monstrum niejako zawisa na odległość drzewca, kiedy to uderza go pocisk świetlistej energii wypalający latorośle i krusząc żebra. Drugi błysk wybucha kawałek dalej, w ścianie. Wtem wkracza Pelaios i Valfara. W ruch idą ostrza. Diablę precyzyjnym uderzeniem przecina rośliny spajające klatkę piersiową, która zaczyna się chwiać. Wojowniczka zaś uderza mocno, silnie, wręcz brutalnie raz, drugi, trzeci, w na lewo i prawo odpadają odcięte pędy i odłamane kości. Ostatni cios rozrywa kręgosłup i monstrum rozpada.
Pelaios schował ostrze i pokiwał z uznaniem głową.
Nie taki diabeł straszny jak się ma przewagę liczebną – zauważył.
Przyklęknął przy kłębowisku by je zbadać z nadzieją że odkryje tożsamość trupa.
Poszło znacznie lepiej niż ostatnio – mruknęła Hanah ciągle zawstydzona swoją poprzednią sytuacją. Zaczęła przeglądać komodę.
Bo to my zaatakowaliśmy. Razem. Dobrze się sprawiliśmy – wyjaśnił Pelaios i wstał od trupa. Wydawał się być zadowolony obserwacją. – To była służka. Przeszukajmy to pomieszczenie.
Wpierw zamierzał obejrzeć szuflady i drzwiczki w poszukiwaniu pułapek, a dopiero potem je otwierać.

Oglądał więc owe meble uważnie, najpierw od frontu próbując wyłapać ewentualne nierówności czy inne świadectwa obecności nieprzyjaznych zabezpieczeń. W drugiej kolejności wziął się za inspekcję ścianek bocznych, lecz w obu przypadkach rezultat był taki sam, bezpiecznie. Chciał już zabrać się za grzebanie w szufladach, kiedy tknęła go myśl o tym, by w razie czego sprawdzić meble jeszcze od dołu. Wciskał więc pod nie sztylet lub całą rękę. Jego paranoja okazałaby się zbędna w tejże chwili, gdyby nie jedno interesujące znalezisko. Mianowicie wielka komoda osadzona była na dość grubych nogach i w jednej z nich odkrył coś co musiało być najwyraźniej wydrążoną skrytką, a w niej zaś było coś gładkiego w dotyku. Obmacując owy przedmiot jego palce wyczuły wyraźne kąty oraz płaskie powierzchnie.
Dziewczęta zawsze uważały że miał zręczne dłonie jak na kogoś z piekła rodem. Wykorzystał to teraz zastępując zmysł wzroku dotykiem. Badał jeszcze przez chwilę czy znalezisko jest elementem mechanizmu który trzeba wcisnąć czy też raczej (co uważał za bardziej prawdopodobne biorąc pod uwagę układ pokoju) końcowym celem poszukiwań. Wpierw nacisnął, a potem postarał się wyciągnąć ów obiekt.

Samo w sobie wciśnięcie nic nie dało poza tym, że najwyraźniej przedmiot przylgnął bliżej wgłębienia, w którym go umieszczono. Ustaliwszy ostatecznie, że nie miał do czynienia z pułapką znalazł odpowiedni chwyt i pociągnął. Początkowo nie chciał wyjść, lecz diablę szybko zrozumiało dlaczego. Dwoma palcami podciągnął obiekt odrobinę wyżej, by pozostałymi wreszcie go wydobyć. Wyciągnął rękę spod komody i podniósł się z kolan. W dłoni zaś miał niewielki, kilkucentymetrowy sześcian wykonany z błękitnego kam… z szafiru. Podczas swego żywota miał wiele do czynienia z klejnotami, to też rozpoznanie materiału nie stanowiło problemu.

To nie wyglądało na zwykłą ozdóbkę, ani na klejnot rodowy.
Hanah, słońce… czy to jest magiczne? – zapytał choć znał odpowiedź. Oglądał przedmiot ze wszystkich stron próbując poznać czy to szlifowane kamień czy pojemnik o takich ściankach. Przyglądając się bliżej doszedł do wniosku, że sześcian posiadał gdzieniegdzie coś w rodzaju nacięć lub śladów wskazujących na łączenie dwóch lub więcej elementów, przy czym nie wyglądało mu to na robotę jubilera, ani tym bardziej na coś w rodzaju pudełka.
Wygląda dziwnie…
Magiczna kość do gry? Jak rozpoznać ścianki? Czemu skrywane tak skrzętnie? Tyle było pytań.
Zaraz ruszamy dalej – oznajmił wciąż zaintrygowany kością. – Skończmy tylko z tym pokojem. Mukale, Astine… oceńcie czy damy radę przeskoczyć przez wyrwę. Niedługo dołączymy.
Potarł jedną, potem drugą ściankę szukając sposobu by je zmusić do pokazania symboli. Spróbował też rozsunąć sześcian wzdłuż linii łączenia.
Spróbuj przekręcić. Z aury brzmi podobnie do tego kostura. Pewnie ma dwie formy - uśpioną i aktywną.Kapłanka westchnęła na własną niewiedzę. Nie potrafiła orzec co to więc zainteresowała się szkatułką gdzie była nikła aura iluzji.
Trudno było stwierdzić czy kapłanka miała rację, bowiem wszelkie próby przekręcania, wciskania ścianek lub ich przesuwania spełzły na niczym.
Dobrze, Mukale? – dziewczyna zwróciła się do wojownika wyczekując odpowiedzi, a ten przytaknął bez słowa.
Sprawdzę garderobę – postanowiła Valfara i ruszyła ku temuż miejscu.
Pelaios dał na razie za wygraną. Może gdyby miał czas… to by pewnie poszedł z tym przedmiotem do maga. Teraz jednak schował sześcian do kieszeni i rozejrzał się by sprawdzić jak reszta se radzi. Widząc, że zabrali się do pracy, wrócił uwagą do komody i jej szuflad.

Hanah ostrożnie zbliżyła się do szkatułki, która nie licząc paru drobnych ornamentów w motywach roślinnych nie wyróżniała się niczym szczególnym, ot niewielki kuferek. Niemniej wiedziona ostrożnością otwierała go powoli, niemal z emfazą, jakby spodziewając się, że coś zaraz wypali jej w twarz. Ani wypalania, ani ran twarzy jednak nie było, miast nich oczy kobiety dostrzegły wewnątrz liczne pierścienie wszelkich kruszców, motywów i wartości. Nie mogąc rozpoznać, która z błyskotek odpowiadała za magiczną aurę ostrożnie przewróciła szkatułkę i rozsypała jej zawartość na blacie szafki. Biżuteria z głuchym brzdękiem spoczęła we wspomnianym miejscu i Hanah poczęła oglądać jeden po drugim.

Tymczasem Pelaios zabrał się wreszcie za badanie zakamarków komody. Tam jak można się było spodziewać natrafił przede wszystkim na ubrania oraz wszelką bieliznę, która swoją droga była naprawdę wysokiej jakości i z miękkich materiałów. Już jedno spojrzenie wystarczyło mu by być pewnym, że myszkują w pokoju szlachcianki, zaś po krojach i różnych dodatkach do strojów wywnioskował, że mieszkała tutaj najpewniej owa Rowena, córka tutejszego barona. Przerzucając kolejne paseczki, przypinane rękawy oraz inne elementy strojów dokonał ciekawej obserwacji, mianowicie te o ciemniejszych barwach, szczególnie czerni, wyglądały na noszone częściej aniżeli inne i nie tylko. Otóż po sposobie rozłożenia rzeczy w meblu wyglądało na to, jakby od pewnego momentu gust dziewczyny uległ drastycznej zmianie i poprzednio noszone ubrania popadły nieużywane w ciemne zakamarki. Były to w głównej mierze elementy strojów wizytowych, reprezentacyjnych oraz podróżnych. Poza tym udało mu się znaleźć również garść monet oraz kolczyków pozostawionych w sakiewkach.
 
Jaracz jest offline