Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2019, 13:50   #336
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Thak! Strzała wbiła się głęboko w tors małpoluda. Bestia była jednak z gatunku tych, które nic nie robią sobie z ran, póki nie zostaną zabite. Olbrzym pędził dalej. Wszyscy stojący w przejściu skulili się, czekając na atak. Enki cisnęła w niego nożem. Od strony leżącej martwej już kobiety rozlegały się odgłosy chłeptania. Ianus otrzepał się, wstał niezbyt pewnie i skierował ku napastnikowi. Ten ryknął. Jego krzyk przyciągnął uwagę pozostałych. Część z nich zaprzestała rzezi, uznając że nowy przeciwnik jest ciekawszy niż zarzynanie bezbronnych. Inni wciąż rąbali nieszczęśników…

Bola w ręku Cedmona zafurkotało i na tym jego przydatność się skończyła. Gmanagh nie był mistrzem w ciskaniu tego typu bronią, przez co obciążone sznurki odbiły się od jednej z kolumn podtrzymującej strop i wylądowały gdzieś na podłodze. Ianus przesunął się na sam przód. Przyjął pierwszy, potężny cios małpoluda na ostrze swojej broni. Uderzenie spowodowało, że aż się cofnął i przysiadł. W tym momencie dwa ostrza ugrzęzły w ciele bestii. Enki i czarnobrody kłuli go ile wlezie, korzystając z chwili kiedy stracił impet. Pozostali już nadbiegali. Małpolud zamachnął się nieuzbrojoną ręką. Były jeniec odleciał na kilka kroków i padł na podłogę… Widzieli głód krwi w oczach bestii…

- W tył – rozległ się nagle ochrypły głos należący do… Zahiji. Wiedźma ciężko dyszała, jednak stała na nogach, opierając się o ścianę. Całą twarz i pierś unurzane miała we krwi leżącej u jej stóp kobiety. Ianus w tym momencie uzmysłowił sobie w czyje oczy patrzył. To nie były oczy wiedźmy… Patrzył wprost w źrenice… Saadiego! Rusanamanka stała się tylko naczyniem dla ducha Czarnoksiężnika. Saadi zerwał wilgotną od krwi zasłonę twarzy i rozłożył szeroko ręce. Zaczął krzyczeć słowa zaklęcia. Trup kobiety uniósł się w górę, zawirował w powietrzu otoczony purpurowymi wstęgami krwi. I kiedy kolejny cios bułata zmierzał w kierunku przerażonej Ghaganki, zwłoki z impetem uderzyły w małpoluda, porywając go ze sobą. Czarnoksiężnik inkantował dalej, gestykulując rozczapierzonymi dłońmi. Kolejne zwłoki uniosły się w górę, zakręciły się i pognały ku rozpędzonym małpoludom. Potem trzecie i czwarte. Krew tryskała z trupów fontannami, tworząc w powietrzu plątaninę krzyżujących się linii. Futrzaste humanoidy, kiedy jeden z nich wpadł w ich ciżbę zatrzymały się, zaskoczone i przerażone widowiskiem wokół. Największy z nich ryczał coś na kształt rozkazów i próbował szarżować, ale krwawe więzi oplatały grupę coraz szczelniej. W końcu Saadi zdecydował, że czas zakończyć pokaz swojej mocy. Zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że paznokcie przebiły skórę, a krwawe krople zrosiły posadzkę. Wszystko wokół małpoludów zawirowało, krwawa sieć rozżarzyła się, podobnie jak przyklejone do niej zwłoki. Po pomieszczeniu rozszedł się swąd płonącego futra, któremu towarzyszyły wrzaski unieruchomionych bestii. A potem Saadi coś szepnął i rozluźnił dłonie. Wszystko czym kierował, eksplodowało, rozrzucając wkoło resztki ciał, hektolitry krwi i poskręcaną broń. Budowla zatrzęsła się, kiedy popękane kolumny zaczęły się walić. Z sufitu leciał gruz.

- Oto moc, którą teraz mogę dysponować. Niedostępna, gdy siedziałem w twoim ciele. Trzeba się było wcześniej zdecydować – oznajmił spokojnie Saadi ustami Zahiji i ruszył przez pobojowisko do wyjścia. – Możecie tu zostać, nie jesteście mi potrzebni. Ale jak chcecie żyć, to bym się pospieszył…
 
xeper jest offline