Dzień 1. Rano
Poprzedniego dnia ruszyliście z Balic. Tej nocy rozbiliście namioty w ostatniej działającej sztolni solnej na pustyni Bodach. Jak do tej pory cała podróż bardziej przypominała przyjacielską wyprawę, niż podróż w najbardziej niebezpieczne rejony Athas. Czarne słońce ledwo pojawiło się na horyzoncie, a już mocno dawało we znaki. Zaledwie godzinę drogi od sztolni minęliście totem graniczny. Od tego momentu wkroczyliście na Bodach, tam gdzie grasuje lub jak ostatnie pogłoski mówią grasował Bezimienny. Wkroczyliście w głąb nieznanego.
Tego ranka ujrzeliście coś co was bardzo mocno zaskoczyło. Zobaczyliście rozbite namioty. Nawet pobieżna obserwacja pomogła wam zidentyfikować niecodziennych gości. To jedno z plemion nomadzkich. Pełno ich się kręci po całym Athas, zwłaszcza w rejonach bardzo niegościnnych.
Wtem zauważyliście, że z obozowiska w waszym kierunku ruszyło trzech jeźdźców. Na czym? Z tej odległości ciężko ocenić, ale stawiacie, że to crodlu. Poruszali się szybko. Wasza wolna karawana nie ma szans na ich ominięcie.