Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2019, 00:14   #429
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Opuścili obecne pomieszczenie i udali się do kolejnego niezbadanego jeszcze. Nie zdecydowali się do realizacji planu Fay, Georg ruszył więc sam kolejnym korytarzem. Był on wąski, ale był w stanie iść w nim wyprostowany. Pochodnia została u Fay, ale nie była potrzebna, bo gdy zaczęło być w korytarzu ciemno z jednej strony, to z drugiej zaczynało się już rozjaśniać. Zobaczył wyjście do kolejnego pomieszczenia. Nasłuchując niczego nie usłyszał, wychylił więc głowę. Zobaczył na środku palenisko (nie używane raczej od długiego czasu, musiało być pozostałością starych mieszkańców), na które spadał z góry snop coraz ciemniejszego, zewnętrznego światła. Spojrzał do góry i ujrzał komin skalny.

[IMG] https://static.polskieszlaki.pl/zdje...kowickie-7.jpg [/IMG]

Rzucił okiem po reszcie pomieszczenia. Był w nim bardzo stary, potargany hamak, a także stary stół i półka. Wszystko było bliskie rozpadowi.

Z jaskini było jedno kolejne wyjście. Z początku szerokie, ale wraz z dystansem zwężające się.

Georg wrócił do pozostałych.
- Nasz olbrzym nie był chyba pierwszym mieszkańcem tej jaskini - stwierdził dołączając do towarzyszy. - Chodźcie dalej. Sprawdzicie dokładniej następne pomieszczenie, a ja w tym czasie kolejny korytarz - zaproponował wykonując zachęcający gest ręką.

Kislevczyk sie zgodził i pomaszerowali do następnego pomieszczenia. Borys wziął się za przeszukiwanie półki a następnie poszukiwanie w całości pomieszczenia skrytek lub czegokolwiek godnego uwagi. Może starzy mieszkańcy coś tu ukryli? Zaglądał uważnie za każdy mebel, sprawdzał ściany opukując je i dokładnie macając powierzchnię wzdłuż nich.

Ani Borys, ani Fay, nie znaleźli żadnej skrytki. W półkach były jedynie stare naczynia, które podobnie jak wcześniej, nie oceniali jako wartościowe. Za półką Borys odkrył jeszcze coś, co wyglądało, jak mini grabie. Po chwili ponownie poczuli specyficzny zapach, tym razem był on inny i Fay go rozpoznała, przypominał jej... rozmaryn…Tylko nie potrafiła zlokalizować jego pochodzenia.

W tym czasie Georg szedł nowym korytarzem. Z każdym krokiem, z każdym zakrętem który odbierał źródło światła, było coraz ciemniej, aż całkowicie zrobiło się przed jego oczami czarno.

Fuchs nie dał za wygraną. Rozłożył ręce na boki tak żeby palcami dotykać ścian. Postawił ostrożnie stopę do przodu i wytężając słuch ruszył dalej. Z tego co wiedział, żadne zwierzę nie było w stanie widzieć w kompletnej ciemności, a gobliny nie powinni się wiele od nich różnić. Wierzył, że gdzieś tam musiało znajdować się legowisko i jakieś źródło światła. W razie niebezpieczeństwa po prostu się odwróci i wyczuwając rękami korytarz ucieknie do towarzyszy. Wszystko jednak zaczynało wskazywać, że się pomylił. Przez dłuższy czas szedł powoli, trzymając się ścian. Kręty korytarz raz robił się węższym raz szerszy, by najwyraźniej dotrzeć do jego końca, nie mógł kontynuować dalszej drogi.
Georg stwierdził, że musiał czegoś nie zauważyć. Odwrócił się i wrócił do swoich towarzyszy.
- Doszedłem do końca korytarza i nic nie znalazłem. Mogłem coś przeoczyć, ale jest tam za ciemno i nic nie udało mi się nic wymacać. Trzeba pójść z pochodnią - zaproponował.
- Dodatkowe pochodnie są w tobołku przy wejściu. Tak sobie myślę, że tam gdzie szczury uciekły pewnie siedzą. Trzeba trochę gałęzi i drzewa na ziemi położyć. Tak wyścielić tym. Pochodnie jedną rozpaloną przy wejściu zostawić. Gdybyśmy wiali to się to wszystko podpali. Trzeba tylko olejem jakimś to polać. Żeby szybko się zajęło.
- Tam nadal może być przejście, ale małe, podobne do tego w sali z trupem i dlatego go nie wyczułem. Mogą próbować tamtędy uciekać - ostrzegł Georg.
- Weź jedną z tobołków przy wyjściu. Zresztą zabierzmy stamtąd ze dwie. Potem sprawdzisz to przejście. Jeśli masz rację możemy je jakoś zablokować.
- W porządku - potwierdził Georg. - Możesz mi pomóc? - skierował pytanie do Fay. - Nie mam na tyle rąk - uśmiechnął się bezradnie. - Wrócimy do tamtego korytarza. Weźmiemy pochodnię i halabardę na wszelki wypadek, bo w tym korytarzu nie ma dobrych miejść na strzał, a jak znajdziemy jakieś przejście to spróbuję ustawić tam pułapki.
Georg wrócił, tym razem zaopatrzony w źródło światła. Dotarł razem z Fay do miejsca, w którym zatrzymał się wcześniej. Nie było tam żadnego małego przejścia, którym gobliny mogły uciekać, wręcz przeciwnie korytarz wyglądał, jakby był celowo zasłonięty. Był tam nadrzucony wielki głaz, obsypany mniejszymi, żeby właśnie przejścia, nawet najmniejszego, nie było.
- Przynajmniej wiemy, że nic nam nie grozi z tego kierunku - stwierdził w kierunku dziewczyny. - Przyłóż dla pewności pochodnię do szczelin czy jest jakiś strumień powietrza.
Jeśli nie to wracamy do Borysa i ustalamy co robić dalej.
Wracając do sali głównej Fuchs zatrzymał się i skierował swoje kroki w prawo, aby rzucić okiem co kryje sala na północy. Jednak poza szybkimi oględzinami nie miał na razie ochoty na nic więcej. Było tam kolejne większę “pomieszczenie”, w którym dostrzegł kilka porozrzucanych, przestarzałych mebli.

Fay wróciła do pomieszczenia i zajęła się obwąchiwaniem.
- Zapach nie bierze się znikąd. Coś lub ktoś musi tym pachnieć. - nie utrzymywałby się w tym miejscu bez źródła, takowego jednak nie znalazła.
Niedokładnie tak sobie to wyobrażała. Pachniało zwykle coś. Skoro tym razem nie dało się określić “tego czegoś” to Fay zaczęła być zaniepokojona. Zaczęła więc przyglądać się meblom, szukając na nich świeżych śladów oraz innych oznak niedawnej aktywności?
- Ktoś tu jest lub był bardzo niedawno - powiedziała głośno.
- Dzień dooobry - dodała w przestrzeń - przepraszamy za najście. Sąsiad z jaskini obok jest trochę zaniepokojony i poprosił nas o pomoc.

Nikt jej jednak nie odpowiedział. Borys widział pewne sprzeczności. Z jednej strony było czuć coś lub kogoś. Z drugiej meble nie nosiły śladów niedawnego bytowania. Ani nie widać było śladów czyjejś bytności. Kislevczyk zaczął się jednak temu dokładniej przyglądać. Pozostawał też czujny. Drago widząc poszukiwania pozostałych zaczaić się blisko wylotu korytarza która nie prowadziła do olbrzyma. Skąd mogły nadejść gobliny. Trzymał miecz w ręku przycupnął by nie mógł być łatwo dostrzeżony i czekał. Reszta była jego zdaniem straciła czujność. On ich ochroni jak oni chronili jego.
- A nie prościej byłoby zablokować ten korytarz tak jak tamten poprzedni? - zapytał Georg pozostałych. - Połamanie i podpalenie tych mebli nie jest w sumie takim złym pomysłem. Ale jeśli już trzeba tu włazić - wskazał na mały korytarz. - To sprawdźmy chociaż dokładnie wszystkie pozostałe pomieszczenia w jaskini i poszukajmy przy okazji czegoś co się może przydać.
- Maluchy!! - usłyszeli gromki krzyk, a zaciśnięta pięść uderzyła w skałę, tuż przed prowadzącym grupę do kolejnego pomieszczenia, Georgiem. - Hermann pokazywać, gdzie małe upierdliwce. Tu i tu. Wy pokazywać też. Tu! A teraz wy łazić tu, tam i tu i tam! Wy leźć tam, gdzie Hermann ma problem. Hermann nie głupi już! Widzieć i wy nie zwiedzać jaskinia! Wy iść, iść i wracać z zielone głowy. Inaczej Hermann znaleźć następne pomocniki! - olbrzym najwyraźniej był już zdenerwowany przedłużającym się rozwiązaniem jego problemu.
Fuchs aż podskoczył gdy pięść olbrzyma uderzyła w skałę. Przestraszył się, ale to nigdy nie powstrzymywało go przed próbą osiągnięcia celu. Fay natomiast podskoczyła całkiem na poważnie. Pisk przerażenia nie wydobył się z jej gardła tylko dlatego, że zadławiła się śliną, która stanęłą jej w gardle. Zaczęła za to kaszleć.
- Panie olbrzym! - zawołał Georg gdy uspokoił się na tyle, żeby wydobyć z siebie głos. - W tamtym pomieszczeniu korytarz jest zawalony i żadne upierdliwce tam się dostać nie mogą. W tamtym pomieszczeniu jest mały ciemny korytarz i tam zaraz pójdziemy. My nie wejdziemy, tam gdzie olbrzym może sprawdzić pomieszczenia sam, ale jak zostawimy gdzieś otwarty korytarz to upierdliwce tam się mogą schować i wrócić jak my stąd pójdziemy. Olbrzym tego chce? Jak tak to pójdziemy tylko tam gdzie wskazał i zrobimy tylko to co chce.
Olbrzym rządzi i decyduje.
- Oni tu i tu! - powtórzył się olbrzym. - Nie tam! - wskazał pomieszczenie na północy.
- I tam na pewno nie ma? - Georg wskazał korytarze na półce na zachodzie. - Jak olbrzym pewny to zrobimy tylko to co olbrzym chce - stwierdził chłop i odwrócił się do niego plecami kierując do sali na południu, jaka została im do sprawdzenia, ale idąc na tyle powoli żeby dać Hermanowi czas do namysłu.
- Mówi do Hermana, jakby gupi był! Przecie Herman mówi, że nie ma.
- Herman nie głupi tylko duży i nie wszędzie zobaczy - odpowiedział Georg nie zatrzymując się i nadal idąc tam gdzie olbrzym wskazał. - To, że upierdliwce jeszcze tam nie wychodzić nie znaczy, że nie ma tam korytarza. Tam może być daleka droga i upierdliwce woleć wyłazić tylko tu, ale jak my załatwić sprawa tutaj to one móc wyłazić tam.

- No dobra - powiedział Georg stając wśród towarzyszy w sali przed niskim korytarzem. - To idę sprawdzić tą drogę. Jak tylko coś usłyszę lub zauważę to wracam do was. Jeśli korytarz jest krótki i po drugiej stronie będzie czysto to zastukam trzy razy pałką w skałę i przejdziecie za mną. Jak jest długi to wrócę i przejdziemy wszyscy razem, a przodem pójdzie ten co najlepiej walczy.
Drago przez dłuższą chwilę siedział w kuckach. Z zasłoniętymi uszami i ciągle mamrocząc pod nosem.
-Tylko niech nas nie zabija, tylko niech nas nie zabija. Ja pójdę, pójdę na tych zielonych czy gdziekolwiek on chce. Pójdę! - powtarzał. Po dłuższej chwili wstał i zajął swoją pozycję przy wylocie korytarza był jednak wyraźnie roztrzęsiony.

Georg przygotował łuk do strzału i przymocował pałkę do pasa. Kilka strzał trzymał w lewej dłoni, aby móc szybciej wypuścić kolejną. Ruszył ostrożnie korytarzem starając się nie wydawać żadnego odgłosu. Przykucnął i wszedł do korytarza będącego na końcu jaskini. Po przejściu kilku kroków wyczuł, że podłoże z jaskiniowego zmieniło się na wykonane ludzką, a może goblinią, ręką. Ściany również były wygładzone, tę część jaskini z pewnością wykonali już wyspecjalizowani budowniczy. Trafił na rozwidlenie. Patrząc w lewo widział prosty korytarz, który znikał w ciemności, aczkolwiek wydawało mu się, że na jego końcu może być jakieś pomieszczenie. Patrząc za to w prawo również widział ciągnący się korytarz, ale z jednej z jego odnóg docierało słabe źródło światła. Patrząc prosto ocenił, że przejście jest zawalone. Nie był w stanie więcej dostrzec, bo ani na ścianach nie było źródeł światła, ani też takiego źródła sam nie miał.

Georg poluzował cięciwę. Trzymając tylko lewą ręką łuk ze strzałami, prawą sięgnął do pałki przy pasku. Trzykrotnie uderzył nią w ścianę korytarza przywołując towarzyszy, a następnie znowu przytoczył pałkę do paska i napiął łuk.
Grupa ruszyła zatem do Georga bez zbędnej zwłoki. Nasłuchując i pozostając w gotowości.
- Sprawdźcie wschód tam przy zablokowanym korytarzu, ja przypilnuję ten korytarz - Georg wyszeptał wskazując poświatę w oddali.
- Nie rozdzielamy się - wyszeptał Borys. - Prowadź do poświaty, tam pewnie siedzą.
- Jak tam chcecie - powiedział Georg jednocześnie wzruszając ramionami i ruszył ostrożnie w kierunku oświetlonego korytarza.
Światło pochodni trzymanej przez Fay rozświetliło korytarz. Za prowadzącym ich Georgiem dotarli do rozwidlenia. Po prawej mieli małe pomieszczenie, po lewej, skąd dochodziło światło, większe. W tym większym były zapalone dwie pochodnie. Nie było w nim nic więcej, ale prowadziły z dniego dwa kolejne wyjścia. Nie słyszeli żadnych odgłosów zielonoskórych.
- To może się tak ciągnąć w nieskończoność - szepnęła - Pewnie stąd przychodzą. Gdybyśmy zawalili ten korytarz nasz przyjaciel miałby spokój.
- Myślałem o tym - powiedział Borys. - Pozostaje pytanie czym?
- Rękami naszego kolegi. Zajmie mu to kwadrans, nie? Możemy się rozejrzeć, czy to nie jakiś nieskończony korytarz. Kto buduje takie tunele w środku niczego?
Georg nie znał odpowiedzi na pytanie więc nawet nie starał się odpowiedzieć. Tknięty przeczuciem skierował się do wschodniej odnogi właśnie odkrytej sali.
-Nasz kolega nie potrafi przejść nigdzie dalej niż główna sala. Musielibyśmy go przekonać do zasypania tych dwóch pierwszych wejść. Nie wyglądał na skłonnego do negocjacji. - odpowiedział Kislevczyk. - Choć oczywiście możemy spróbować.
Fay wzruszyła ramionami.
- Możemy się jeszcze ostrożnie rozejrzeć. Jak wrócimy sprawdziłabym, gdzie prowadzi drugą odnoga. Potem mogę pogadać z olbrzymem. Lepiej z nim gadać niż zagłębiać się w te ciemności szukając źródła niebezpieczeństwa.
 
Icarius jest offline