Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2019, 09:42   #41
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
I znów dopisało im szczęście. Przynajmniej większości z nich, bo biedny Gerwazy trafił do stajni. Co oznaczało nocleg na sianie, a nie konieczność zjedzenia porcji owsa i siana na kolację.
Ta przyjemność została zarezerwowana dla konradowego konika.

* * *


- Dziękuję i polecamy się na przyszłość - powiedział, zanim pożegnali się z ojcem Mortenem.

* * *

Nie ma to jak łączyć przyjemne z pożytecznym...
Nie dość, że zrobili dobry uczynek, spełniając ostatnie życzenie umierającego, to jeszcze dostali dość sporą garść złota, zdecydowanie przydatnego, szczególnie w tych trudnych czasach.
Konrad schował medalion i wsypał złoto do sakiewki, po czym schował sakiewkę tak, by nie mógł się dobrać do niej pierwszy lepszy złodziej. Co prawda osobiście nie miał takich doświadczeń, ale był pewien, że w mieście roi się od osobników, którzy wolą siegać do cudzej kieszeni, niż zabrać się do porządnej pracy.

- Co powiecie na małe zakupy? - zwrócił się do pozostałych, gdy opuścili gościnne progi świątyni.

To nie było tak, że ledwo dostał nieco złota, to miał zamiar je stracić, ale warto było uzupełnić zapas strzał. Co prawda nie spodziewał się strzelaniny w mieście, ale - jak powiadano - przezorny zawsze ubezpieczony. A nuż trafi się jakaś robota, wymagając nagłego wyjazdu?

Wieczór w gospodzie

Konrad nalał Erice piwa do kufla, potem dolał i sobie, po czym odsunął na bok pusty dzbanek..
- Co ciebie, Eriko, wygnało z rodzinnego domu w świat? - spytał.
- Tak naprawdę nie miałam domu, no chyba, że mówimy o Middenlandzie, jako o domu w ogóle - powiedziała. - Ojciec był dowódcą swego oddziału najemnego, więc siłą rzeczy jeździłam tam i tu. Bardziej tam, niż tu. - Upiła piwa.
- No to faktycznie nigdzie nie zagrzałaś miejsca na dłużej. - Konrad pokiwał głową. - Miałaś pewnie siodło zamiast kołyski - zażartował.
- Można tak powiedzieć - odparła. - A ty? Podróżujesz, bo na szlaku łatwiej zarobić dobry pieniądz, czy lubisz mocne wrażenia? A może jeszcze coś innego cię do tego popchnęło? - Uśmiechnęła się lekko.
- Wszystko po trochu, ale przede wszystkim w domu było nas za dużo - przyznał.
- Ja jestem jedynaczką, pewnie dlatego rozmowy ze mną nie należą do najprzyjemniejszych, bo… mam wrażenie, że nie umiem gadać z ludźmi - odparła. - Chociaż Rudiger chyba ma inne zdanie na ten temat. Czasami się zastanawiałam, jak to jest mieć rodzeństwo… pewnie jakbym miała brata, to byśmy się ciągle tłukli.
- Muszę się z tobą zgodzić. - Konrad pokiwał głową. - Ale ja pewnie nie jestem obiektywny. I widok brata z pewnością by mnie nie uszczęśliwił. - Upił spory łyk piwa. Zdecydowanie łatwiej dogadać się z Rudigerem - dodał.
- Tak, to prawda, wszędzie go pełno. I jego entuzjazmu. - Uśmiechnęła się lekko. - Masz już jakieś plany odnośnie Middenheim? Uważam, że przez jakiś czas powinniśmy trzymać się razem, skoro wiemy, że możemy na sobie polegać.
- Szczerze? Co do Middenheim, to mam zamiar sprawdzić, czy znajdzie się jakieś zajęcie. W miarę dobrze płatne i w miarę uczciwe. Jeśli nie, to załapać się do jakiejś karawany i ruszyć w świat. Co do trzymania się razem, to masz rację. - Skinął głową. - Lepiej pracować z kimś, kogo się zna. A ty, co planujesz?
- Też mam zamiar porozglądać się za jakimś zajęciem. Ale wszystko na spokojnie, w końcu mamy jeszcze pieniądze na życie. Popytać tu i tam, dowiedzieć się, gdzie mogą najlepiej płacić. Takie tam życie najemnika, nic specjalnego - odparła, biorąc łyk piwa.
- Teoretycznie w tych czasach powinno był łatwo o jakąś pracę. Pewnie każdy, kto ma złoto lub robi jakieś interesy, potrzebuje kogoś, kto by pilnował jego pleców. Pytanie tylko, czy znajdą się chętni do sypnięcia groszem za usługi. - Konrad miał pewne wątpliwości.
- Dokładnie. Z pracą po wojnie problemów nie będzie, gorzej z wynagrodzeniem. Rozejrzymy się, zorientujemy w sytuacji. Ostatecznie tak, jak mówisz, można się zabrać z jakąś karawaną gdzieś, albo od biedy wstąpić na chwilę do straży miejskiej. Nie wątpię, że po walce z Archaonem mają problemy kadrowe. - Erika uśmiechnęła się. - Albo wysłać Rudigera, żeby popytał w półświatku, czy któraś gruba ryba nie potrzebuje dobrej obstawy. W tych czasach nielegalne interesy z pewnością kwitną lepiej, niż kwiaty na wiosnę.
- Grube ryby mają zwykle duże kłopoty, ale to oznacza też spore zarobki. Ale konflikty z prawem średnio mi odpowiadają. Na dłuższą metę to się opłaca grubym rybom, a nie takim szaraczkom jak my. Chyba że to by była jednorazowa akcja, a potem w drogę - sprecyzował.
- O tym właśnie myślałam. Jednorazowo. Ale nie ma co gdybać, najpierw trzeba się rozejrzeć. Nie musimy od razu schodzić na przestępczą ścieżkę - powiedziała. - Może będziemy mieć szczęście i trafi się coś ciekawszego do roboty. Duże miasto, duże możliwości.
- I, niestety, duże możliwości tracenia pieniędzy. Jak ujrzę w sakiewce dno, to ruszam w świat. - Konrad się uśmiechnął. - Ale uprzedzę, zanim to zrobię - obiecał z uśmiechem.
- Ja umiem żyć oszczędnie, bo i wiele mi nie trzeba. Ale jak tutaj niczego nie złapię, ruszam z tobą - odpowiedziała, dopijając piwo. - Drugie na mój koszt.
Gestem dłoni zawołała jedną ze służek i zamówiła kolejne dwa kufle złocistego napoju, które niedługo później pojawiły się na ich stoliku.
- Nasze zdrowie! - Stuknęła się z Konradem i upiła kilka łyków.
- Oby wszystkie nasze przygody tak się kończyły - odparł, uzupełniając toast.
- Zdecydowanie, oby bogowie zawsze nam sprzyjali. - Uśmiechnęła się do niego lekko.

 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 20-08-2019 o 18:06.
Kerm jest offline