Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2019, 22:36   #49
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Wspólne śniadanie zakończyło się chwilą niezręcznej ciszy, którą akurat przerwało pojawienie się strażników. Cassandra była nabzdyczona. Miała nadęte, różowe policzki i wydęte, słodkie usta. Nie dokończyła nawet śniadania, gdyż nieco się zdenerwowała. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie ma już pieniędzy i nie stać jej nawet na pokój, a w tym czasie oni akurat zaczęli rozmawiać o pracy, do której młoda nawet się nie nadawała. Powróciła więc do poważnych rozmyślań co do kontynuowania zarabiania w sposób, jaki potrafi. Nie chciała na nikim żerować, więc czuła się podstawiona pod ścianą. Gdyby nie Rudiger to już od pierwszego dnia mogłoby jej wpaść do kieszeni trochę złota, a tak nie miała juz prawie nic. Chciała się sprawdzić i być lepszą osobą dla niego, ale może jednak po prostu źle ulokowała uczucia. Może jednak znalazłby się ktoś kto by ją cenił mimo zawodu… Poczuła się wyobcowana i zbędna. Zupełnie nagle, jakby wcale tu nie pasowała. Miała ochotę uciec, tylko teraz, póki co, po prostu nie mogła.

Gdy wychodzili za strażnikami, dziewczyna chwyciła Gerwazego za rękę. Delikatnie oplotła szczupłe palce dłoni między jego palce, zakleszczając uścisk i spojrzała na mężczyznę jakby szukając potwierdzenia w tym, czy mu to nie przeszkadza. Potrzebowała bliskości kogoś, kto jeszcze nie miał okazji bliżej jej ocenić. Dla Gerwazego czuła się być zwykłą dziewczyną, której nie poznał zbyt blisko. Bardzo mało ze sobą rozmawiali, kilka razy się do niego przytuliła, ale i nigdy nie próbowała go uwieść w sposób dwuznaczny i sugestywny. Nie łączyło ich wiec wiele, potrzebowała tej czułości dłoni.
- Wszystko w porządku? - spytała czule gładząc kciukiem grzbiet jego dłoni i patrząc na niego troskliwie.

Całą drogę szła obok Gerwazego. Potraktowała to jak okazję do zwiedzania miasta bez możliwości zgubienia się bądź zostania napadniętym. Przyglądała się pomnikowi zarazy, podziwiała ocalałe budynki jak i te całkowicie zniszczone, zastanawiając się co musieli czuć ludzie, dla których ten dom był ich calym dobytkiem. W głowie przeleciało jej tez pytanie a propos matki; czy wciąż tutaj mieszka z tym mężczyzną i jak teraz wygląda? Niemal nic o niej nie wiedziała, nie pamiętała jej. Była taka mała gdy ta odeszła… Nie robiła sobie nadziei, że ją znajdzie, jednak czasami o tym myślała. W końcu musiała wyznać Rudigerowi prawdę, bo postawił on sobie za punkt honoru doprowadzenie Cass pod dom jej matki.

Kiedy stanęli przed wysokim budynkiem straży, Cassandra nie trzymała już ręki Gerwazego. Podczas drogi zdążyła już ochłonąć i powrócić do swojego naturalnego zachowania. Rozwarla usteczka z podziwem unosząc wysoko głowę aby powędrować wzrokiem do dachu budowli. Później weszli do środka.
Wewnątrz dziewczyna poczuła się zagrożona. Dużo agresji i krzyków, wszystko czego tak bardzo się lękała. Nawet nie wiedziała kiedy przylgnęła do pleców Rudigera i ścisnęła mocno jego szorstką dłoń, którą to podchwyciła całkiem gwałtownie. Zbyt wiele spojrzeń spoczęło na niej, a wśród nich większość osób wyglądała na takie, co nawet gdyby mieli ochotę, nie mieliby zamiaru zapłacić.

Dopiero gdy weszli do gabinetu dowódcy, Cass puściła dłoń Rudigera i wyłoniła się zza jego pleców, gdzie dotychczas się ukrywała. Dygnęła ładnie na powitanie i uśmiechnęła się nienachalnie.
Poczuła się dumna kiedy tylko wspomniano o jej urodzie. Wtedy jej uśmiech nieco się pogłębił. Zgarnęła długie włosy na ramię i poczęła gładzić je, aby nie tylko przeczesać, ale wykonywać jakikolwiek gest uspokajający, a te ruchy koiły jej nerwy. Nie odzywała się kiedy inny zaczęli tłumaczyć, a Erika nawet przeszła do konkretu. Cudowna kobieta, tyle siły nawet w charakterze! Cassandra przez chwilę zapatrzyła się na kobietę z podziwem. Nie miała nic do dodania, bo i nie posiadała zbytniego doświadczenia w morderstwach, procz może jednego.
- A to nie jest tak, że częściej podejrzanymi są jednak osoby znane temu kto umarł i takie co na co dzień są blisko? Zazwyczaj takie osoby wiedzą najwięcej a i mają możliwość aby mieć najwięcej za złe… - mruknęła bardzo nieśmiało jako ostatnia. Nie zdziwiłaby się nawet gdyby kapitan zignorował to co powiedziała. Zauważyła że jej urok na niego nie działa
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 25-08-2019 o 09:43.
Nami jest offline