Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2019, 13:53   #9
Kesseg
 
Kesseg's Avatar
 
Reputacja: 1 Kesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputacjęKesseg ma wspaniałą reputację
Marlo popatrzył na dziewczynę zaskoczony. No bo jak można nie znać branż pornograficznej no? I to w mieście w którym się mieszka! Hmn… Dopiero potem naszła go refleksja „z kim rozmawia” i trochę się zmieszał. Ale kobieta jak zawsze zachowała pełny profesjonalizm i za to ją właśnie kochał.
Pokiwał dyplomatycznie głową kiedy przeszła płynnie do spraw bieżących. Wiedział, że „proza życia” w końcu go ściągnie i jak zawsze obiecał sobie że tym razem „bardziej się postara” i przyłoży do… czego tam powinien. Ściągnął brwi. Zaraz… A o co biega w Szklanej Wieży? Znowu była jakaś burda? Ale zanim zdążył zapytać zwróciła mu uwagę na fakt, że byli już tu w lokalu i mogliby załatwić najpierw jedno. Wtedy usłyszał pukanie i… Jakże by inaczej. Przybył… Pan Harpia. Powinien go tak tytułować? Kurcze nie był dobry w te klocki. Zresztą no jak na trzeźwo można tak do kogoś powiedzieć per Harpio? A z niego już przecież zeszło… I… Tak prawdę mówiąc. Poczuł ukłucie zazdrości. Też chciał być znowu na fali… A stresując się przy Noctrum zdążył wypić prawie wszystko. Kiedy to tak szybko zaczęło z niego schodzić?
I… Na ziemię dopiero sprowadziło go gdy zobaczył zmieszanie swojej partnerki. Zaśmiał się głośno rozumiejąc co zaszło.
-Śliczna bądź miła dla tego pana, to przyjaciel.- szepnął do niej cicho i… Poczuł jak ciepło rozlewa się po jego ciele jak Harpia zaczął go wychwalać. No lubił to… Tak bardzo. Uśmiech sam mu wypłynął na twarz. Odkrył, że dobrze się czuje w towarzystwie tego „osobnika”.
Pokiwał głową kiedy posłuchał jego krótkiej relacji „o podrywie” i… Coś go nagle zaniepokoiło.
- Elizabeth jest dla mnie bardzo ważna i bardzo ją sobie cenię. – powiedział stając za dziewczyną kładąc jej obie dłonie na ramionach. Jakby chciał jasno dać do zrozumienia – „że jest jego”. I… Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego co robi. Zabrał ręce - zachowywał się jakoś nerwowo.
Postanowił szybko przejść do sprawy Noctrum.
-Znasz Czarną Damę… Lubi bardziej hmn… kameralne przestrzenie. U mnie też nie pamiętam kiedy ostatnio się pokazała. – Powiedział podchodząc do Toreadora. I… Kiedy znowu dostrzegł ten charakterystyczny lekko zamglony wzrok znowu poczuł jeszcze silniejsze ukłucie zazdrości. I… przyłapał się na tym że nagle chciał wyssać całą substancje z jego krwiobiegu. Co było przecież
absurdalnie głupie. Noctrum go ostrzegała, by nigdy nie żerował na innych wampirach. W końcu przeniósł wzrok z szyi rozmówcy z powrotem na oczy i zmusił się do uśmiechu. Postanowił wyartykułować swoje potrzeby.
-Przyjacielu widzisz… ja to tak szczerze najchętniej bym się czegoś napił, no wiesz… żeby podbić uczucia ale… zanim popłyniemy… To musisz wiedzieć, że przyszedłem tu też z własną prośbą. Chcę nagrać płytę w twojej wytwórni i zależy mi na jej promocji. Ty masz kontakty… Ja pieniądze. No i hmn… ten niebywały talent! – błysnął szerokim uśmiechem przy autoreklamie.
-Dlatego zabrałem - Elizabeth. – Powiedział pokazując na dziewczynę.
-Ona jest moją prawą ręką jeśli chodzi o całą papirelologię. Dlatego poprosiłem ją by mi towarzyszyła. Ale… hmn… nie chce też jej tu za długo trzymać, no wiesz by rano zdołała iść do pracy. Dlatego przyjacielu najpierw interesy. I… Hmn… W ogóle to Cortez też dzisiaj będzie? Jemu również chciałbym przedstawić pewną propozycję wsparcia rodzimych produkcji…

- Cortez? Skąd ty wiesz…? - Kent przez moment wydawał się zszokowany, ale szybko się opanował i wrócił do swojego radosnego nastroju. - No, ale skoro wiesz, to nic nie zaszkodzi, jak potem sprawdzimy. Najpierw jednak inne sprawy.
Wyciągnął skórzane etui na wizytówki i wybrał dwie. Jedną wręczył Ethanowi a drugą Elizabeth.
- Nie bój się, mała - zwrócił się do "sekretarki" - to nie mój numer, tylko mojego gościa od papierologii. Spotkacie się, pogadacie sobie o drobnych druczkach i innych urokach waszej pracy. Powiem mu, żeby się zachowywał należycie i nie próbował was oskubać.
- A ten, ten to jest mój numer - wrócił do rozmowy z Marlo. - Bo oczywiście, że ci pomogę, jak tylko mogę. Nikt nie powie, że Paul Kent nie wyświadcza przysług, zwłaszcza swoim ziomkom. Więc będziesz miał wszystko co najlepsze! I zrobię z ciebie gwiazdę… Nie! Ty już jesteś gwiazdą! Ja zrobię z ciebie supernową! Rozświetlisz całe nocne niebo! Księżyc przy tobie schowa się ze wstydu, mówię ci! Zadzwoń jak będziesz gotowy, a ja przygotuję studio i zgarnę najlepszą ekipę. Będziesz wielki! Jak Love Fist! Może nawet większy, jeśli zainwestujemy więcej w reklamę. Rosenberg jest tu, w klubie, przedstawimy mu sytuację, na pewno nam pomoże jeśli chodzi o media.

Marlo uśmiechnął się szeroko szybko łapiąc ekscytacje swojego rozmówcy. I… Rozbawiło go też to, że Harpia chyba naprawdę był mocniej związany z Cortezem. No ale... to nie była jego sprawa.
W końcu kiedy Toreador dał mu wizytówkę sam wręczył swoją – na złotym kartonie wyraźnie tłuste czarne litery z jego ksywką, numerem i adresem sześcianu. Więcej nie potrzebował.
A gdy Harpiar rozwijał przed nim jego drogę do osiągnięcia zawrotnej kariery - oczy, ukryte za szkłami, rozbłysły mu żywym ogniem. Tego pragnął jak nic innego! Może… Może nawet wyjdzie poza kraj?
- Reklama musi być! Oboje wiemy, że to się wielokrotnie zwróci. – A słysząc że Rosenberg też już jest, przeniósł wzrok na Elizabeth.
- Śliczna znasz Rosenberg nie? To właściciel kancelarii adwokackiej K. Rosenberg & Co. oraz główny udziałowiec kampanii medialnej Vice News Network. Jego pomoc bardzo nam się przyda…
Przeniósł wzrok powrotem na Toreadora.
- Gdzie go znajdziemy?
 
__________________
Voracity - eng cover (Overlord 3 season OP)
Kesseg jest offline