Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2019, 12:08   #4
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
18 Brauzeit 2518, kuźnia Guido Schwarzholza w Remer

Franz Mauer nigdy nie wchodził do Remer główną ulicą. Choć zazwyczaj nie miał ku temu powodu, aby się przez miasteczko skradać, już dawno temu przestał walczyć z głęboko zakorzenionymi nawykami. Zbyt często ratowały mu życie, aby odważył się je lekceważyć. Nie lubił wścibskich spojrzeń mieszkańców, fałszywie uprzejmych pozdrowień i pozbawionych prawdziwej troski pytań o zdrowie. Skryty i milkliwy z natury, starał się unikać okazji do spoufalania z sąsiadami, chociaż większość z nich znał od wielu lat.

To dlatego wynajmował pokoik na poddaszu kuźni. Panujący w budynku hałas - huk młotów, syk parującej wody, posapywanie wielkich miechów – skutecznie tłumił kroki brodatego mężczyzny, uciszał poskrzypujące deski starych drewnianych schodów, którymi wchodził na górę. To dawało mu poczucie bezimienności, której tak łaknął.

Rzucił sakwy na zakurzoną podłogę pokoiku, rozpiął obciążony bronią pas, odwiesił go na kołek. Przez chwilę spoglądał z niezdecydowaniem na zasłane futrami łóżko, rozdarty między potrzebą odpoczęcia po nużącej nocnej przeprawie, a targającym trzewia głodem. Głód i pragnienie w końcu zwyciężyły, toteż mrużący ze zmęczenia oczy brodacz wsunął w cholewę buta zdjęty z pasa myśliwski nóż i wyszedł na biegnące po zewnętrznej ścianie kuźni schodki.

Czekający na niego mężczyźni rozmawiali między sobą półgłosem, ale przerwali konwersację, kiedy tylko ujrzeli Mauera. Franz zatrzymał się na najwyższym schodku, obrzucił obu intruzów wzrokiem, oszacował z przyzwyczajenia szansę ucieczki. Oddzielający podwórko od ulicy murek był zbyt wysoki, aby brodacz zdołał go przesadzić odpowiednio szybko, a dwaj mężczyźni stojący w furcie z pewnością nie daliby mu między sobą przemknąć wiedząc już, że stoi w górze schodów.

Znalazł się w pułapce niczym polna mysz osaczona przez dwie głodne fretki.

Targnięty gniewną myślą i rozzłoszczony na siebie samego, Franz z trudem powstrzymał się od zagryzienia do krwi ust. Kiedy oparł prawą nogę o trzeszczącą poręcz schodów, jego dłoń opadła mimowolnie na sterczącą z buta rękojeść długiego noża. Uderzenie serca później mężczyzna cofnął rękę z powrotem do biodra, a potem uniósł ją w geście zdawkowego pozdrowienia.

- Panie Mauer, prawdziwie trudno pana zastać w domu – powiedział wyższy z gości, noszący nabitą mosiężnymi guzami skórznię sierżant remerskiej milicji. Franz nie poświęcił jego słowom większej uwagi, skupił spojrzenie na drugiej postaci. Klaus Brückner odpowiedział mu równie zdawkowym uśmiechem. Niższy od strażnika i bardzo szczupły, ubierający się na ciemno człowiek opierał plecy o murek w rozluźnionej pozie, ale Mauer wiedział, że pozory były mylące. Zausznik sędziego Brunsteina uchodził za bardzo niebezpiecznego człowieka i chociaż nikt nie wiedział, czym tak naprawdę się zajmował na usługach remerskiego urzędnika, wszyscy odnosili się do niego z wielkim szacunkiem.

Mauer potrafił słuchać i wyciągać wnioski z opowieści innych, toteż wiedział o Brücknerze znacznie więcej od zwyczajnych mieszczan. To dlatego w pierwszej chwili sięgnął na jego widok po nóż i dlatego teraz nadal gotów był to uczynić w razie potrzeby.

- Mogę w czymś pomóc, sierżancie? - spytał ignorując z premedytacją sędziowskiego pachołka, ale śledząc jednocześnie wzrokiem każdy jego ruch.

- Pan Brunstein zaprasza do siebie - odparł Brückner uśmiechając się niewinnie, ale Mauer nie uwierzył w przyjazny ton jego głosu - Sprawa wielkiej wagi, ale pan sędzia chciałby omówić ją spokojnie we własnym domu.

Franz Mauer spodziewał się wszystkiego, tylko nie zaproszenia do domostwa sędziego. Zbity z tropu słowami Brücknera, zaniemówił na krótką chwilę, a potem skinął spolegliwie głową i ruszył w dół schodów.

Przez cały czas bacznie obserwował obu mężczyzn wietrząc w ich zaproszeniu jakiś podstęp, niemniej zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że gdyby sędzia chciał Mauera aresztować, nie bawiłby się w tak zawiłą intrygę, tylko wysłał do kuźni kilkunastu milicjantów z łykami.

Tutaj musiało iść o coś zupełnie innego.


To pierwsza z dwóch scenek fabularnych dedykowanych postaci Franza Mauera, remerskiego trapera, przewodnika i tropiciela o rozlicznych dodatkowych talentach...



 
8art jest offline