Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2019, 09:18   #306
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
hłód magicznej podróży objął go odcinając od zmysłów na moment zawieszając w pustce. Jednocześnie bez jakiegokolwiek odczucia i z wrażeniem nieuchwytnego pędu. Mknął wraz z energią nie wiedząc co się dzieje. W jego głowie buzowała tylko ta jedna myśl. Joanna. Wreszcie, po tak długim czasie, niezliczonych wyrzeczeniach, poświęceniach i stratach wracał do niej. Wracał radosny, bowiem jego zadanie zostało wypełnione. Teraz chciał już tylko jednego: ujrzeć ją po raz kolejny.

Błysk. Pod stopami stały grunt, piaszczysty. Ni to leżąc ni to siedząc zdał sobie sprawę, że leży na ścieżce, trakcie. Zmrużonymi od nagłego blasku oczyma rozpoznaje okolice. Przed sobą rysuje się bryła jego zamku i okolicznych ziem. Jest wieczór, słońce zachodzi w towarzystwie wielkiej łuny. Wieje ciepły wiatr. Był w domu.

Lecz coś było nie tak.

Wraz z kolejnym podmuchem wyczuł coś dziwnego, jakby… dym? Wzrok zyskuje na ostrości, niebo będące zapowiedzią nocy przyjmuje kształt czarnych od dymu chmur, zaś zachodzące słońce nim nie jest. To pożar i towarzysząca mu wielka łuna. Ogień trawiący dom…


ancerne kroki pośpiesznie dudnią po dziedzińcu, wszędzie jest jedynie pożoga, dym i śmierć. Woła, lecz słowa nikną we wrzawie płomieni i akompaniamencie walącej się stajni. Nikogo nie słychać. Ni ludzi ni zwierząt. Jest jedynie krew, rozorane klepisko i pożoga. Ciepło zdaje się uderzać zewsząd omiatając twarz, lecz nie tak silnie jakby mogło. Zaklęta zbroja chroni jak może. Nie czekając rusza do donżonu.

Huk i łamane drewno. Drzwi, jedne i drugie, już nadpalone uginają się pod naporem barku. Pancerne kroki rozchodzą się po korytarzach, a za nimi niesie się wołanie co jakiś czas pochłanianie przez pożar. Komnata za komnatą, pusta, nosząca ślady awantury lub strawiona przez ogień. Zewsząd dym, szaroczarna chmura wisząca w powietrzu, łzawiące oczy i duszące gardło.

Zatacza się na schodach. Gorąco robi się nie do wytrzymania, każdy kolejny oddech jest coraz cięższy. Widzi coś jedynie dzięki świętej kuli. Opiera się o ścianę. Kaszle, raz drugi, siarczyście. Coś spływa po rękawicy. Krew. Rusza dalej. To już niedaleko. Zaraz będą te komnaty.

Piętro jest istnym piekłem, wszechogarniająca pożoga. Ogniste języki smagają nogi. Otępiający ból przeszywa ciało, czuć smród palonego mięsa. Prze dalej. W dymie natrafia na coś nogą. Szczęk metalu sunącego po kamieniu. Pochyla się i znajduje. Kogoś. Mężczyzna w pancerzu, martwy. W napacie duszącego kaszlu trąca hełm, który się zsuwa. W złotawym blasku i dymie dostrzega znajome rysy. Spogląda po barwach, łapie za dłoń. Sygnet. Potrząsa nim z rozpaczą i nadzieją. Krzyk ojcowskiej niezgody roznosi się po martwym zamku.

Łapiąc oddech orientuje się, że jest na miejscu. Przechodząc nad ciałem syna wchodzi do komnaty. Zewsząd płomienie, lecz one są bez znaczenia. Nic już nie miało znaczenia z wyjątkiem blondwłosej sylwetki skulonej w rogu, nieruchomej. Nie wiedząc jak i kiedy jest już przy niej. Wszystko wokół cichnie, jakby czas się zatrzymał. W niezmąconej ciszy unosi jej głowę. Niespodziewanie zamknięte oczy otwierają się. Błękit nieba z iskrą radości. Usta układają się w delikatny uśmiech. Jej dłoń opiera na jego policzku.

Wtem słyszy za sobą znajomy głos. Ten sam co w snach. Mówi do niego, zaprasza. Spogląda w oczy córki. Zmieszane rozpacz i radość zmieniają się w gniew. To nie tak miało być. To nie tak miało być! Nie tak! Pięść uderza w kamień. Nie pięść. Kula. Pęknięcia przecinają biały klejnot, a ten rozpada się. Blask znika. Kątem oka dostrzega jak świetliste wrota za nim momentalnie znikają. Szuka błękitnych oczu, lecz te są już zamknięte. Chce ją złapać, lecz ta jest już dymem.

Wszystko jest dymem.

Dymem... i ogniem.
 
Zormar jest offline