Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2019, 18:01   #672
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gustaw zareagował za późno, a Oleg i Leonora nie zamierzali wracać i wyciągać trupa z rzeki. I tam właśnie, na dnie, w portkach obciążonych kamieniami skończył Kristoff von Rudger, idealistyczny młody oficer, który chciał jedynie uratować Kadetkę i Wissenland. Uwięzili go Graniczni, ale zabili swoi. Kadetka nie skomentowała. Ale i nie patrzyła na Ostatnich tak jak do tej pory.

***

Dyskusja zamiast postaciami stała się dyskusją między graczami, ale że dotyczyła działań Ostatnich to wklejam ją poniżej:

Cytat:
Napisał Stalowy Zobacz post
Trochę główkowałem co by tu począć.
Znajomość szlaków daje nam poważny "edge" nad Granicznymi.

Myślę, że musimy wycisnąć z sytuacji maksimum.
Galeb może pójść do obozu Brocka i wrócić w ciągu dnia lub półtorej. Proponuję zrobić z nim Brockiem małą wymianę, bo wydaje się dużo wiedzieć o zakulisowych gierkach.

Dywersja na posterunkach na przejściach przez góry w zamian za informacje. A potem się rozchodzimy - najemnicy uchodzą do Księstw, a my idziemy do Karaku.
Dopóki by Galeb nie wrócił reszta teamu może zrobić zwiad na Przełęcz.

Argumenty:
- Brock darzy sympatią Gucia. Plus Brock czuje sapanie Imperium na karku i jest obecnie tłamszony przez Graniczniaków.

- Potrzebujemy dodatkowych informacji o sytuacji lub rzeczy, które pozwoliłyby nam dosrać Granicznym w oczach krasiów.

- Jest szansa, że Graniczni uznają, że tak naprawdę współpracujemy z Brockiem i będziemy uchodzić razem z nim.

Co wy na to?

Co do drużyny nieludzi. Galeb spróbuje odnowić moc run na broni swojej i Detlefa na jakimś postoju zanim jeszcze dotrą do kopalni. Dwie próby, by nie opóźniać za bardzo.
Cytat:
Napisał Gob1in Zobacz post
Działaj u Galeba - Detlef nie aktywował dopalacza jeszcze

Co do reszty - Brock będzie znał plotki, ale nie ma siatki wywiadowczej, ani nie jest tak blisko decyzyjnych osób, żeby móc nam przekazać nie budzącą wątpliwości informację. Dodatkowo Gucio chciał go wykiwać na kasę i teraz Brock ma świetną okazję się odegrać dając nam np. fejk niusa, którego nie mamy możliwości zweryfikować. Nie wiadomo, czy będzie chciał przebijać się siłą, a trzymający go po tej stronie gór graniczni jako bufor na wypadek podjazdu imperialnych nie zmienią raczej zdania z powodu zamieszania na przełęczy. Dodatkowo jakie miałby zabezpieczenie, że Ostatni rzeczywiście wywołają na tyle dużą awanturę w górach, żeby zdołał się wcisnąć z kilkoma setkami swoich ludzi na przełęcz? Przecież nasi BG sami tego nie są pewni, a część otwarcie wątpi w powodzenie planu zablokowania przełęczy. I znowu - jeśli zablokujemy przełęcz przed jej przekroczeniem przez Brocka, ten gotów pomyśleć, że go znowu próbowaliśmy wystawić - kolejny wróg do kolekcji jak znalazł

Na moje - zróbmy swoje (czyt. zablokujmy przełęcz). Jeśli z powodu ukrywania pewnych informacji oraz późniejsze o nich zapomnienie przez Gucia nie zyskaliśmy dowodów mogących przekonać krasie do udziału w wojnie, to chyba nie jest aż taki problem - nasza misja polega na blokadzie i otrzymaniu informacji, dlaczego krasie nie bronią Imperium. Być może to drugie już wiemy, ale nie zaszkodzi sprawdzić - jednak pamiętajmy, że nikt od Ostatnich nie wymagał zmiany losów tej wojny, tylko utrudnienie granicznym wywozu zrabowanych dóbr.

I z drugiej strony - MG już nie raz pokazał, że niekiedy pozornie nieistotne szczegóły mają swoje konsekwencje później. Wyobraźcie sobie Ostatnich, a szczególnie oba krasie, gdy po udanym przekonaniu karaku do aktywnego zwalczania granicznych dowiedzieliby się, że graniczni w odwecie spalili Nauk albo inną osadę brodaczy, albo brak armii w twierdzy naraził ją na atak zielonoskórych/skavenów czy innych niemilców i ponieśli duże straty, musieli ograniczyć kontrolowany obszar i tak dalej Przecież to nie tak, że krasiowe armie są niezwyciężone i nie ponoszą strat - te choć często mniejsze, niż wśród ludzi dużo trudniej zastąpić z powodu dużo mniejszego przyrostu naturalnego... czyli udział w wojnie dla krasi oznacza poniesienie strat - zyska jedynie Imperium.

Taki tam niuans do rozkminy

P.S.; Detlef jest za opcją, którą przedstawiłem wyżej - wykonanie zadania, info od brodaczy, a reszta pełna improwizacja
Cytat:
Napisał pi0t Zobacz post
Post pojawi się dziś, albo jutro. Tak przynajmniej mi się wydaje. A co do reszty, to staję w opozycji do przedstawionych propozycji.

Brock to najemnik, który już swoje zarobił. Teraz z wiadomych względów próbuje wydostać się z Imperium i stracić jak najmniej ludzi. Tak jak Gob1in pisał, zablokowanie przełęczy nie jest w jego interesie. Atak na granicznych, to spore starty i to bez nagrody. Informację jakie posiadamy są dla niego obecnie praktycznie nic nie warte. Nie potwierdzone plotki, a nawet gdyby były potwierdzone, to i tak jest wrogiem Imperium więc musi opuścić jego granicę. Jeśli chcieliśmy przeciągnąć Brocka na swoją stronę, to potrzebny był nam Kristoff von Rudger. Oficer łącznikowy mógł np. zaproponować zapomnienie o walkach przeciwko Imperialnym i wypłacenie pierwotnego wynagrodzenie za zaatakowanie Granicznych. Do czasu zakończenia tego lokalnego konfliktu własną osobą gwarantował by porozumienie. Scenariusz mało prawdopodobny z uwagi na postawę szlachcica i brak upoważnień, ale możliwy. Brock miąłby realny zysk i szanse na wyjście z impasu. Win to Win dla Brcka i Imperium. Tyle, że jest on teraz już martwy. W jego miejsce można by próbować posłużyć się Kadetką, ale to obecnie nasza polisa na życie w razie kłopotów. Więc trzeba ja chronić, zamiast ryzykować jej życiem i pakować się w większe g...

Zabijać Kristoffa von Rudgera pozbyliśmy się mocnej karty z ręki. Można było go jeszcze wykorzystać u krasnoludów/Brocka/ojca dziewczyny. Choć mógł nam też mocno napsuć krwi. Sam też w jednym z postów na sesji rozważałem jego zabójstwo, to eliminuje pewne problemy (np. z nim na pewno atak na przełęcz nie byłby możliwy, czy dalsze przyszłościowe konsekwencję polityczne). Tyle, że sposób rozwiązania kwestii szlachcica też może nam w przyszłości mocno napsuć krwi. Kadetka wygada się ojcu, będzie jakieś przesłuchanie, ktoś złoży raport, meldunek, czy się wyspowiada. Jeśli wersja zacznie się rozjeżdżać i nie zgadzać, to mamy przesrane. A w górach tak łatwo o nieszczęśliwy wypadek... Wtedy nawet gdyby wyszło, że nie zginął śmiercią bohatera, to byłoby walka o jego dobre imię.

Blokada przełęczy nadal jestem na nie. Rozkaz rozkazem, ale logicznie myśląc to takie grupki jak nasza miała tylko odwrócić uwagę od prawdziwych działań i zamierzeń armii Wissenlandu. Atak na konwój zmienił nasza sytuację, wtedy podjęliśmy taką, a nie inną decyzję. Nie jesteśmy w stanie złapać wszystkie sroki za ogon. Do tego będziemy w ten sposób ryzykować życie Kadetki. Za dużo poświęciliśmy, że by ją uwolnić, żeby teraz szastać jej życiem.


Tak to jest na plus, za to na minus:
Nie znamy ilości Granicznych na trakcie (patrole, dodatkowe posterunki po ataku na konwój, grupa pościgowa, aktualne konwoje). Do tego znajomość szlaków zobaczonych na mapie, a realna znajomość terenu to całkiem co innego. Nie uzyskamy pomocy w tej wiosce krasnoludów - nie mamy przewodnika.


Loftus stoi na stanowisku porzucenia zadania (przełęczy), udania się do twierdzy krasnoludów i odprowadzeniem dziewczyny do jej ojca. Próba przejścia z armii do wywiadu.
Cytat:
Napisał druidh Zobacz post
Leonor pomna na poprzednie przygody na pewno jest za dosłownym wykonaniem rozkazów.
Nikt nie mówił, że Brock miał zwiać z Imperium. Zablokowanie drogi jest wystarczająco problematyczne. Chyba, żeby zablokować je Brockiem, ale on też nie jest zbyt godny zaufania. Nie da się z nim negocjować jak równy z równym ze względu na jego przewagę siły.

Pamiętam, że tam jest miejsce gdzie 10 ludzi może zablokować 100.
Jeśli mamy możliwość się z Brockiem dogadać, niech odpali kilku, może kilkunastu ludzi, na których może nikt nie zwróci uwagi - niby zdezerterują, albo dołączą do jakichś innych grup. W 20-30 ludzia to możemy zablokować tą przełęcz.

Wtedy Brock może zaproponować, że rozwali tą blokadę jak mu zapłacą. Może się zgodzą. Zażąda kasy za to. Kasę zbierze, przez góry przejdzie i zniknie, a graniczni zostaną w kotle. Albo zdradzi Granicznych, pomoże Imperium bez żadnego ryzyka.
Cytat:
Napisał Morel Zobacz post
Cy tu się odbywa głosowanie?
To ja głosuję tak: Spróbować dogadać się z Najemnikiem. Każdy z nas ma własny interes, ale możemy sobie pomóc, więc dlaczego nie? Zakładając, że to sposób nie narażający życia Kadetki - tutaj postawiłbym jej bezpieczeństwo za priorytet. Za dużo zachodu nas kosztowała.
Cytat:
Napisał Komtur Zobacz post
Choć dogadanie się z Brockiem byłoby super, to jest to nie realne. Nie mamy argumentów (czyt. skrzyni złota) by go przekonać. Jestem za tym by wyruszyć i unikając patroli, dokończyć zadanie. Kadetka niech idzie z nami, szlachcianka czy nie, jest cholernym żołnierzem Imperium.
Cytat:
Napisał Stalowy Zobacz post
Galeb i tak pójdzie do obozu załatwić swoją sprawę i wróci.

Pytanie czy wykorzystamy to czy nie.
To co napisał hen było powtarzane podczas naszego przejazdu przez wiochę i przy rozważaniach Berta.

Hajs który zarobił dotąd na nic mu się nie przyda jeżeli rozjadą go Imperialni.
Jeżeli przebije się z naszą pomocą przez Przełęcz to:
1. Rozjedzie siły granicznych w okolicy.
2. Zachowa hajs, który już zarobił.
3. Blokując Przełęcz sprawimy, że Graniczni nie będą w stanie ścigać Brocka i jego najemników.

My możemy zaoferować mu nie tylko informację, że ten atak się zbliża.
Możemy mu też zaoferować przeprowadzenie paru drużyn ludzi na tyły posterunków i nie brać bezpośredniego udziału w konfrontacji.

Natomiast wyjawienie informacji że zbliża się atak na Przełęcz jest dla Granicznych niewiele warta bo i tak się tego spodziewają. Nie wiedzą tylko dokładnie gdzie i kiedy, a nie mają dość ludzi by to obsadzić w całości.




Rzeczywiście można było się go pozbyć w delikatniejszy sposób niż "gdy skapnął się, że wyjawia coś czego nie powinniśmy usłyszeć, nadział się na miecz. Dla dobra imienia jego rodu powiemy że zginął w bohaterskiej potyczce".
Ale "wypadek" też by dziwnie wyglądał kiedy pozwalamy by dziewczyna związana szła z oficerem, a potem nagle ginie i wszyscy są happi i ona idzie wolno.
Kadetka może jest idealistką, ale nie jest tępa - i tak będzie wiedziała że "coś się stało".

Co do krasnoludów - są związani sojuszem z Imperium. Nie pomaganie Imperium to już dla nich zgryz. Jeżeli znajdą powody by zignorować list - zrobią to.
A gadka o handlu i interesach.
Boże... Ten handel i tak już jest martwy! Nigdzie po drodze nie widzieliśmy krasnoludzkich handlarzy, ani wymiany informacji! Inaczej już dawno by Imperium wiedziało o tym przeklętym liście.

A odnośnie potencjalnych strat po stronie Karaku.
Mogę wam zrobić wykład dlaczego dla krasnoludów z taktycznego i strategicznego punktu widzenia to będzie jak splunięcie przy zaangażowaniu niewielkich sił. I to bez rzucania na umiejkę.
... w sumie zrobię to jak tylko znajdę dość czasu i sił na sklecenie posta.
Cytat:
Napisał Komtur Zobacz post
Bert idzie na przełęcz.
Cytat:
Napisał pi0t Zobacz post
Kadetka nie musiała by być związana i skoro jest/była zakochana i pełna ideałów, to kto wie w co by wierzyła Teraz to i tak nie aktualne.


Do Brocka wystarczy żeby poszła jedna osoba, skoro Galeb i tak tam pójdzie, to nie ma potrzeby żeby Gustaw go spowalniał... Jeśli już koniecznie ktoś powinien tam iść, to Oleg. Ma coś na OGD, zna szlaki, resztę oddziału wytropi i odnajdzie. W razie zagrożenia może się ukryć, a nawet w jedną stronę może przynajmniej część drogi galopować na rumaku z cienia (choć obecnie czary mi nie służą...)

Galeb jest niezbędny w Karak i skoro forsuje pomysł z przełęczą, to i tam też by się przydał...

Nie podoba mi się podział na 2 grupy, jeszcze oddelegowanie gdzieś jednej osoby, wysłanie kogoś przodem, a to robi nam się zaraz podział na 3 samodzielne grupy, to nas osłabi... Jestem mu przeciwny, dlatego chwilowo się nie określę ;/
Cytat:
Napisał druidh Zobacz post
Leo niby nic nie wie, ale do Karaku to raczej nie pójdzie.
Skłaniam się ku przełęczy, ale zrobię co rozkażą.
Cytat:
Napisał Gob1in Zobacz post
Przedstawię punkt widzenia Detlefa/mój wieczorem w poście, a teraz tylko zaproponuję to, co kapralowi chodzi po głowie

Zgadzam się, że dziewczynę trzeba zachować przy życiu, a także, że pod karą śmierci mamy zablokować przełęcz i odstąpienie od tego zadania grozi... uwaga... śmiercią!

Dlatego odstawmy dziewkę do karaku i ruszajmy na przełęcz. Temat Brocka jest bardzo niepewny, nie widzę realnej korzyści dla Imoerium lub Ostatnich, a dzielimy oddział osłabiając jego i tak nadwątloną siłę. Nie widzi mi się, żeby kraś ze swoim poziomem OGD zdołał przekonać kogokolwiek do najbardziej nawet oczywistej rzeczy (bez poświęcania PP) - teoretycznie Gucio miałby największe szanse, ale sam nie dotrze do Brocka na czas (o ile w ogóle - graniczni mogą złapać podejrzanych „szpiegów/maruderów/banitów” i z wątpliwego planu będą niezłe komplikacje).

Co Wy na to?
Cytat:
Napisał Morel Zobacz post
No Oleg poszedłby z Gustawem. Sam nie podjąłby decyzji co robić bo żyje w przekonaniu, że wszyscy kłamią i nawet pozornie logiczna decyzja może być skutkiem manipulacji, a Gustawa po prostu samego w las nie puści.
Jest przekonany, że "zjadłyby go lisy, kiedy spróbowałby obiecać im otwarte kurniki w każdy festag, zamiast obrzucić kamieniami, gdy zajdą mu drogę".

Gdyby Oleg sam miał decydować dla grupy to już taka propozycja padła w sesji. Awaryjny plan na życie wciąż jest aktualny

PS. Choć prawdę mówiąc też nie chciałbym dzielić oddziału. Można założyć, że będzie nakłaniał go do pozostania z grupą jeśli tylko on miałby się oddzielić, ale pójdzie za nim niezależnie od decyzji.
Cytat:
Napisał Stalowy Zobacz post
Krasnoludków ścieżki poznali Galeb i Detlef. Po tych ścieżkach nie można podróżować że zwierzętami.

Galeb idzie do Brocka bo ma też prywatną sprawę.
Czy ktoś oprócz mnie zwrócił uwagę że Graniczni nie zapuszczają się w góry? Tylko patrolują drogę.

I nikt nam nie każe dzielić się na trzy grupy.
Przełęcz i tak trzeba obczai


Brock:
- Gucio - negocjacje
- Galeb - przewodnik
- Oleg

Przełęcz:
- Bert
- Detlef
- Leo

?
- Loftus
- Karl
- Kadetka
- Walter
- zwierzęta

Widzę jeden problem. Zwierzaki najlepiej jakby podążyły za grupą przełęczową. Niestety do tego potrzeba dobrego zwiadowcy (patrz Oleg)
Cytat:
Napisał pi0t Zobacz post
Podziwiam ich pamięć chyba, że dostali szkice map, ale tak poważniej to:

Na prawdę muszą iść tam aż 3 osoby? Jakieś logiczne uzasadnienie? Bardziej widoczni, większe ryzyko wpadki, w razie wpadki tracimy więcej członków oddziału, zajmie to więcej czasu. Może tam wszyscy pójdziemy, Graniczni się tego nie spodziewają i podczepimy się pod kolejny konwój :P
Już bardziej podoba mi się sugestia Stalowego, żeby przygotować dla Brocka wiadomość od Gustawa...


Do Karak bez Galeba i Gustawa nie ma co iść. Pchać się na przełęcz połową składu strasznie nas osłabia... (3 osoby u Brocka, 1 lub 2 osoby muszą pilnować zwierzaków i Kadetki bo jej na przełęcz zabrać nie ma co, zbędne ryzyko).

No chyba, że wejście na przełęcz jest bezpieczne i bez zagrożenia, to niech idą tam tylko Bert i Detlef. Jeden to saper, a drugi jego przewodnik. Żeby było im lżej to zostawią cały niepotrzebny ekwipunek i zrobią sobie spacerek. Reszta będzie grzecznie czekała w ukryciu w kopalni na szczęśliwy powrót obu grup, przynajmniej łatwo się odnajdziemy...


Jak dla mnie sprawa prywatna Galeba rzutuje na działania całej grupy i nie ma co iść do twierdzy. Bo tracimy spory atut, który może się przydać. Na chwilę obecną Loftus i Leo do Karak nie wejdą (podejrzewam, że mają jeszcze lepsze runy niż te które zrobiły nam problem przy ruinach browaru bugmana).
Mamy też inny nie rozwiązany problem...
Cytat:
Napisał pi0t Zobacz post
Skoro 3 osobowa grupa idzie do Brocka (choć Stalowy proponuje nieco inny skład niż w tym temacie) i to już jest poza dyskusją, tak jak i atak na przełęcz. To najsensowniejszy jest wariant 2 lub jakaś jego modyfikacja.

Bert i Detlef jedyne co mogą zrobić to zwiad i wybrać miejsce. Mogą jeszcze kogoś z sobą zabrać jako wsparcie. Ale skoro ruszyło poselstwo do najemników, to bez ich odpowiedzi (a w przypadku akceptacji, bez ich ruchu i odpowiedniego znaku) przełęczy wysadzić i zablokować nie można (no chyba, że wystawimy Brocka do wiatru).

Żeby zebrać się potem wszyscy w kupę i nie pobłądzić kopalnia jest najlepszym miejscem. Jeśli ruszymy z zwierzakami, to gdzieś na otwartej przestrzeni będziemy się musieli zatrzymać i czekać (raz na zwiad z przełęczy, dwa na resztę od Brocka). Znacząco wzrośnie ryzyko wykrycia, a pozycja do obrony będzie zdecydowanie gorsza.


Loftus tak czy inaczej ma zamiar pilnować polisy na życie. Zostanie z Kadetką w kopalni, albo przed wejściem na krasnoludzkie ścieżki. Z zwierzakami i dziewczyną gdyby jednak mieli kopalnie opuścić.
Cytat:
Napisał Komtur Zobacz post
Bert z Detlefem może by i dali radę, ale przydałby się ktoś do pomocy. Niziołek nie jest zbyt silny i może być kłopot z transportem ładunków. Zdecydowanie ruszyłbym górskimi ścieżkami i to nawet nocą (Detlef widzi w ciemnościach i niziołek też choć znacznie gorzej), poruszalibyśmy się wolniej ale poza bystrym zasięgiem wzroku patroli.
Cytat:
Napisał druidh Zobacz post
Leo zgadza się z magiem. Jeśli opcja negocjacji z Brokiem w wersji akolitki dzieki łasce najpotezniejszej (rzutowi kośćmi) została podjęta to Leo chce czekać na Brockowych "uciekinierów" w bezpiecznym miejscu, a kopalnia takim miejscem się wydaje. Gucio w przypadku udanego załatwienia sprawy mam nadzieję ustali jak Ostatni będą rozpoznawać tych żołnierzy.

Edyta:
W sumie opcja zwiedzenia przełęczy ma sens. Jak Detlef popiera pomysł Galeba to idziemy.
Cytat:
Napisał Gob1in Zobacz post
Zwiad w celu wyboru miejsca i oceny obecności granicznych w pobliżu jak najbardziej tak. Wydaje się, że Bert z Detlefem powinni być w stanie to ogarnąć na własną rękę (bez ładunków).

Trochę się obawiam o bezpieczeństwo miejscówki, czyli kopalni. Ostatni dotarli tutaj ze zwierzętami, co oznacza, że graniczni też mogą. Jeśli jednak nie będziemy robić nic, tylko na zadkach siedzieć, to nasz kochany MG zapewne ulegnie naszym niezwerbalizowanym prośbom i podeśle atrakcje w postaci dowolnej...

Let’s do it, jak szprechają Albiończycy :wiking:

Czyli: Galeb oddaje Gucia w zastaw Brockowi (najlepiej sprzedać od razu, bo nie wiadomo, czy będzie okazja odkupić... :P), Truskawa z Brodatym zwiadują miejsce detonacji, reszta rżnie w karciochy w kopalni. Piknik normalnie

A tak serio - brzmi zbyt łatwo, czyli spodziewajmy się najgorszego
Cytat:
Napisał pi0t Zobacz post
Oczywiście, że brzmi zbyt łatwo i wcale mi się to nie podoba. Tracimy mnóstwo dodatkowego czasu, Brock nawet jeśli zdecyduje się iść na układ, to też będzie potrzebował chwili, żeby się zorganizować (co musi zrobić po cichu i pod nosem Granicznych). Do tego potem musimy się zebrać razem, żeby poznać efekt tych ustaleń. I bardziej obawiam się krasnoludów z osady, lub czegoś z tuneli niż Granicznych. Brodacze przyjdą zobaczyć co z zapasami, a tam siedzi nasza wesoła gromadka. Graniczni mogą tam niby dotrzeć, ale gdzie byśmy się nie ruszyli z zwierzakami to oni też tam dotrą. Ukryć się na otwartej przestrzeni nie zdołamy, a tu nas przynajmniej nie wypatrzą, no i mogą unikać khazadzkich miejsc, żeby nie naruszyć pokoju między nimi.



Ostatni tymczasem po burzliwej dyskusji, gdzie każdy wyskoczył z własnym planem, wykluczającym plany innych ostatecznie zdecydowali się na podzielenie się na trzy zespoły. Dzięki rozmowie ze Starszym osady, Galeb i Detlef nauczyli się rozpoznawać pozornie przypadkowe kupki kamieni, drzewa czy inne obiekty jako znaki wskazujące na wejście na tajną ścieżkę. Te, choć nie tak wygodne jak podziemne drogi, były wystarczające by poruszać się szybciej i sprawniej niż do tej pory (choć nie tak wygodnie jak szlakiem), a dodatkowo poza zasięgiem wzroku Granicznych (czego szlak zapewnić nie mógł), rozdzielili się więc by każdy z nich mógł służyć za przewodnika. Kowal Run w międzyczasie odnowił także runy na swojej broni, a Bert podszkolił się w nawigowaniu, żeby jego grupa nie tylko szła dobrymi ścieżkami (co zapewniał Detlef), ale i w dobrym kierunku.

W skład pierwszego zespołu wchodził Gustaw, Oleg i Galeb - zamierzali udać się do Brocka by nakłonić go do pomocy.

W drugiej grupie byli drużynowi saperzy - Bert i Detlef, wspierani przez Leonorę, którzy ruszyli na Przełęcz. Planowali zwiad w celu wyboru najlepszego miejsca na założenie ładunków wybuchowych i oceny obecności granicznych.

Pozostali, czyli Loftus, Walter i Karl zostali w Kopalni razem z Kadetką i zwierzętami.

***

Noc z 6 na 7 Erntezeita


Gustaw, Oleg i Galeb zbliżali się do obozu najemników Harkina Brocka. Na szczęście dla nich, poziom zaufania pomiędzy Granicznymi a Najemnikami Brocka był taki sam jak wcześniej, czyli niski i obozy były od siebie oddalone. A oni mogliby policzyć wartowników i przyjrzeć się obozowi, sami niewidoczni dla dla nikogo. A w każdym mogliby tak zrobić, gdyby wzięli ze sobą lunetę. Gustaw i Galeb niezbyt umieli się skradać, a zostawiane przez nich ślady przeoczyłby tylko ślepy, więc nie podejdą niepostrzeżeni, a jedynie kwestią czasu było, kiedy jakiś podjazd czy patrol ich znajdzie.


Bert, Detlef i Leonora z Krukiem poszli w kierunku przełęczy. Przeszli szlak i przeszli przez rzekę gdy akurat nikt nie jechał dzięki posiadanej lunecie i możliwości rozejrzenia się z wysoka. Szlak wił się zakosami. Luneta przydała się ponownie, kiedy przyszło do oceny ilości i jakości granicznych wojaków. Tuż za rozstajami była dziesiątka wyglądająca na weteranów. Mieli nawet coś w rodzaju barykady z szykanami, kusze i kolczugi. Czujni i gotowi. W najwyższym miejscu przełęczy znaleźli kolejny posterunek. Tu panowało rozprężenie. Ewentualnego przeciwnika nadciągającego z jednej czy drugiej strony widzieliby z pół godziny wcześniej więc czuli się bezpiecznie. Można było to poznać po zrzuconych niewygodnych elementach zbroi, odłożonych na bok mieczach i tym, że zamiast obserwować okolicę, grali w karty. Po drugiej stronie gór widać było w oddali coś co mogło być obozem, ale byli za daleko. Musieliby zużyć kolejne pół dnia (lub noc) by się tam zbliżyć na tyle by to ocenić. Za to zauważyli także, że transporty idą tylko w dzień, w obstawie przynajmniej dziesięciu ludzi, którzy odeskortowują je także w drodze powrotnej. I nie było tych transportów tak znowu wiele - najwyraźniej mieli niewystarczającą ilośc ludzi do ochrony by wysłać ich więcej, a najwyraźniej bali się że ktoś na nie napadnie. Działalność Ostatnich przyniosła efekty. Tempo transportu przez przełęcz spadło. Patroli na samej przełęczy nie widzieli poza jednym, który wieczorem wracał z drugiej strony.
Odpowiednich miejsc na założenie ładunków widzieli kilka, w każdym z nich zawał uniemożliwiłby przejazd przez kilka dni.


Loftus wykorzystał "wolne" na nauczenie się nowego czaru, pozwalającego mu na założenie magicznego alarmu. I rzucenie go wieczorem w kopalni. Co okazało się całkiem niezłym pomysłem, zważywszy na nocną wizytę nieproszonych gości od strony mrocznych tuneli właśnie.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline