Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2019, 19:49   #241
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Morwena nie kryła swoich uczuć i wyglądało na to, że miała zamiar jak najszybciej to zakończyć. Nie było na co czekać, przeszła do najpotężniejszego zaklęcia jakie znała. Randulf kątem oka zobaczył, jak gdyby pewnego rodzaju aurę, która spowiła kobietę. Jej ciało, jak gdyby zaczęło rosnąć i przemieniać się, było to coś na pozór przypominającego przemianę Oswalda, jednak zarazem tak bardzo różne. Sekundy, a zamiast Morweny stał wielki niedźwiedź.
Randulf nie znał się za wiele też na niedźwiedziach, ale ten przypominał niedźwiedzia górskiego. Zwierzę zawyło donośnie, a po tym rzuciło się na demona, zaczęła być walka na szpony.

Pierwszy atak był zaskoczeniem i zadał najwięcej obrażeń, jak gdyby rozwalając bark demona. Kawał ciała wraz z kościami upadł na ziemię, a krew trysnęła na futro zwierzęcia. Demon zawył donośnie, jednak nie przestawał na tym i atakował niedźwiedzia, zatapiając pazury w okolicy ramienia, jednak futro jak i skóra okazały by się dosyć twarde, tak więc Morwena nie poczuła tego za bardzo. Pojawiła się rana, i lekki pieczenie, jednak nie było to nic poważnego.

Kolejny atak niedźwiedzia i kolejna duża rana w okolicy podbrzusza. Demon starał się uniknąć, ale niedźwiedź miał zbyt wiele siły i targnął przeciwnikiem jak kukłą. Demon zaczął wypowiadać jakieś słowa cofając się przy tym do tyłu, wyglądało, jak gdyby coś na jego ciele zaczęło się palić, jednak Morwena miała możliwość, aby atakować po raz kolejny.

Randulf wystrzelił po raz kolejny, strzała zapłonęła w powietrzu jednak tym razem minęła, bądź też tylko drasnęła starca przy ramieniu, nie było to do końca chybienie, a po części także zręczny unik starca, który to z pewnością nie był zwyczajnym staruszkiem. Bohater musiał zdawać sobie z tego sprawę, bo już nie jedno o nim wiedział, problem był innym. Problemem mogło być to, że tak mało wiedział o sobie. Bohater strzelił po raz kolejny jednak starzec, jak gdyby rozmył się w powietrzu, a gdy pojawił się, był już tuż obok Randulfa. Jego ostro zakończone paznokcie zatopiły się w ramionach bohatera. Poczuł jak coś go zaczyna palić po lewej stronie, tam, gdzie starzec miał ranę na dłoni. Coś, jak gdyby jego krew wypalała mu skórę.

- Myślisz głupcze, że będziemy się tak strzelać? Jesteś nikim, zgnijesz jak robak, zgniotę cię!!

Starzeć naciskając bohatera wyglądało, jak gdyby coś z niego wysysał, jak gdyby zabierał mu energię. Bohater czuł się, jak gdyby co chwilę słabszy. Czuł ból, pieczenie, rozrywanie od wewnątrz. Bohater miał wrażenie, jak gdyby starzec za chwilę miał zamiar wbić się swoimi kłami w jego ciało, chociażby odsłoniętą w tej chwili dosyć szyję. Być może były to jego ostatnie momenty.

Oswald będąc tak w powietrzu, zaczął wić się jednak niezbyt silnie – udając jego niemoc – tak stworzył złudne odczucie przeciwnikowi swoje bezsilności. Przeciwnik ciągnął swoje wywody:

- Najpierw cię zabiję, albo nie, zabiję twoich towarzyszy na twoich oczach, a dopiero na końcu ciebie. Chyba, że zechcesz się przyłączyć. Pewnie jeszcze nie pojmujesz ogromu ….

Nie zdążył dokończyć, gdy to bohater w tym momencie napiąwszy ciało poczuł jak nic go nie trzyma, w tym samym momencie skoczył do maga. Było to coś czego przeciwnik nie mógł się spodziewać, pazury przejechały od twarzy po klatkę piersiową, rozszarpując ciało. Tym razem nekromanta nie miał niczego co mogło by go obronić. Na całym obszarze rany pojawiła się krew, a przeciwnik upadł na ziemię. Zaczął krzyczeć, wić się, chwytać w okolicy twarzy, okolicy barku. Krew płynęła na podmarzniętą ziemię. Bohater chciał to zakończyć jednak w tym samym momencie poczuł ból, pieczenie. Byli to strażnicy, którzy widząc co się dzieje naskoczyli na bohatera, było ich dziesięciu i każdy z nich zaczął atakować. Sześciu atakowało mieczami jednak czterech ostrzeliwało bohatera z kuszy. Bohater czuł jak w jego ciele znajduje się kilka dobrze wbitych bełt, było to w okolicy pomiędzy łopatkami i przy biodrze - towarzyszył temu ból - zwłaszcza gdy ruszał tą partią ciała. Jednak nie mógł teraz odpocząć. Bohater musiał uskoczyć, jednak i to nie dało mu za wiele, bo strażnicy zaczęli go okrążać. Nagle Bosh usłyszał po raz kolejny wycie i bieg. Była to watach wilków (dwa dorosłe i jeden młody), która wydawało się, jak gdyby reagowała na jego wycie.
Stworzenia rzuciły się na ludzi. Ci z kolei automatycznie podzielili się na dwie grupy jedna zaczęła walkę z wilkami, druga zaś kontynuowała z wilkołakiem. Strażnicy byli pomiędzy podnoszącym się magiem a wilkołakiem. Nekromanta wyglądało, jak gdyby coś bełkotał pod nosem. Był ciężko ranny, ale wykonywał jakieś gesty w powietrzu. Już po chwili w powietrzu dało się zobaczyć, że zaczęło się coś pojawiać, jak gdyby coś otwierać, jednak działo się to powoli.
Oswald widział, że wilki uporały się z 3 strażnikami, jednak jeden z wilków został ranny, leżał na ziemi. Sześciu strażników obchodziło bohatera starają się zawęzić obszar i tym samym zatopić miecz w jego ciele.
 
Inferian jest offline