Leonor przełęcz kojarzyła się ze starymi dobrymi… nie. Doszła jednak do wniosku, że nie kojarzyła jej się z niczym. Była jednak, to trzeba przyznać, imponująca. Szybko doszła do wniosku, że została stworzona przez Bogów, gdzieś w Estalii, ale z jakiejś przyczyny przeniesiono ją w to zapyziałe miejsce. Najpewniej w Estalii, było już tyle ładnych dolin i przełęczy, że tą trzeba było gdzieś przenieść.
Akolitka odmówiła krótką modlitwę dziękczynną do najpotężniejszej, że dotarli tutaj bezpiecznie i poprosiła ją o pomoc w stworzeniu jakiegoś genialnego planu. To, że mogą się przekraść w nocy łamiąc sobie kostki i spadając ze zbocza to wymyśliła sama. Przejęcie transportu też. Uznała jednak, że akolitka Bogini Fortelu powinna proponować bardziej kreatywne pomysły. Nic jej jednak nie przychodziło do głowy.
- Poruszać się tutaj można chyba tylko w nocy, albo udając ludzi z transportu - powiedziała od niechcenia, bo ktoś to musiał powiedzieć.
Potem popatrzyła na kruka i podziękowała mu w myślach uprzejmie, że podpowiedział to i owo na temat dziewczyny i jej opiekuna w stosownym czasie. Zdaje się, że Gustaw uwierzył krukowi dużo bardziej niż ona sama. Imperium jawiło jej się jako zgraja niehonorowych zdrajców i trudno jej w tym wszystkim było się połapać kto zdradza bardziej, a kto mniej. Tego, dlaczego ci wszyscy ludzie próbują kogoś zdradzić, nie była w stanie ogarnąć zupełnie. Może jednak powinna, skoro Najpotężniejsza jest Boginią Przebiegłości. Potem jednak doszła do wniosku, że Przebiegłości, to nie zdrad i podarowała sobie dalsze rozważania.