Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2019, 12:16   #63
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
No i się zaczęła rzeź niewiniątek. No dobrze… może dwa trupy to jeszcze nie rzeź i może nie takich niewiniątek bo Rudi alkohol psuł a Kargun zadzierał nosa tak wysoko, że gdy padało, to mało się nie topił ale zaszlachtowanie tych dwóch zacnych obateliGluckwunsch w samym centrum miasta, bez należytego procesu, czy przesłuchania poruszyło coś w miękkim kacim serduchu. Wbiło się w niego niczym czarna zadra. To nie może tak być, że Volkmar zamyka się w ratuszu jak szczur i szczuje obcych na obateli. I Małodobry stwierdził, że nadszedł czas wygonić szczury z nory a historia niech to osądzi.

Berg, działając cokolwiek pod wpływem impulsu, nim skierował się w kierunku ratusza, powiadomił Gordhula o swoich zamiarach i przykazał, żeby zaopiekował się kobietami, jeśliby miał nie wrócić. Po tym zabiegu udał się do bramy bluszczem spowitej, która prowadziła wprost do katowni. Pracownia była pusta i w należytym porządku tak jak powinna wyglądać i to sprawiło, że Cichy posmutniał. Porządek tego świata miał zostać zniszczony, tak przynajmniej jawiło się to w przesadystycznym nastroju Berga a sam Mistrz miał do tego przyłożyć swój paluch. Jeśli jeszcze się wahał, to właśnie przestał. Czarna zadra przesunęła się wbijając się głębiej.

Z katowni było kilka wyjść. Prócz tego prowadzącego bezpośrednio na rynek, było zejście do lochów, z którego doprowadzano przesłuchiwanych, wyjście do górnych partii ratusza oraz, o czym niewielu pamiętało, w podłodze znajdowała się krata, którą czasami otwierano, by zrzucić z niej nieczystości wprost do kanału, który odprowadzał je poza obręby miasta. Narzuciwszy na siebie starą kapotę, z głębokim kapturem skrywającym twarz, tą właśnie drogą, upewniwszy się, że nie zostawił żadnych śladów, które na jego zniknięcie mogło doprowadzić, po śliskiej metalowej drabince wkutej w mur, zszedł pod miasto, do śmierdzącego kanału Mistrz Małodobry. Przeganiając szczury, wielkie niczym psy, brodząc w cuchnącej wodzie, wyszedł poza mury.

Bezrozumna tłuszcza, smarkając i harkając tłoczyła się pod główną bramą miasta, rozpełzając się wokół niej jak robactwo wokół padliny, zbierając w niewielkie grupki, grzejąc zziębnięte ciała przy rozpalonych ogniskach, czekając, bucząc, brzęcząc. Nieskładna, niezorganizowana, śmierdząca i bezradna.

Berg w swojej prześmierdłej kanałami kapocie nie odróżniał się zbytnio od wieśniaków, może tylko wzrostem nad nimi górując. Bez problemu wmieszał się w tłum, a po chwili wyszukał grupkę, na oko sprawnych mężczyzn grzejących się przy jednym z ognisk, którzy o czymś rozprawiali. Usiadł więc między nimi i słuchał. Czarna drzazga wierciła się w jego sercu, kłując i sącząc czarną truciznę, którą serce zaczęło pompować do organizmu. Tłum potrzebował przywódcy, nadziei. Kogoś kto ich poprowadzi. Kat siedział pośród nich, słuchając co im na duszy leży, by wykorzystać później te strachy. Słuchał i czekał. W tym był dobry.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline