Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2019, 16:59   #52
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tanyr nie poświęcił zbyt wiele czasu na podtrzymanie iluzji. Wystarczyło mu, że piraci zobaczyli cztery osoby przyglądające się statkowi, a potem szybko odchodzące i znikające za rogiem... a gdy wreszcie doszedł do wniosku, że zgubił piratów, spojrzał na Shera.
- Chodźmy, idę na spotkanie ze znaną nam rudą panienką - powiedział.
- Tamtą?... Rozumiem - przyznał Sher, ze świadomością tego co czarodziej ma na myśli.
Oczywiście nie tracąc czasu ruszyli w odpowiednim kierunku.
- Nie twierdzę, że coś z nią nie tak, ale zastanawiam się dlaczego tak łatwo zmieniła stronę. Użyłeś na niej magii perswazji? - zagadał khajiit.
Zbliżali się do ustalonej wcześniej tawerny, a po piratach nie było widać żadnych śladów.
- To mój urok osobisty... - uśmiechnął się mag. - A tak prawdę mówiąc, to ja jej nie do końca wierzę - przyznał.
I z tego powodu rzucił kolejny czar, dzięki któremu cała trójka przybrała nieco inny wygląd - Sher stał się odrobinę szczuplejszy i zmienił nieco barwę futra, Tanyrowi przybyło lat i dorobił się zarostu na twarzy o zmienionych rysach, zaś Novio, stale pokaźnych rozmiarów, w niczym nie przypominał siebie.
- Magia to coś wspaniałego - Sher podsumował zmianę ich wyglądu. Teraz piraci mogli szukać wiatru w polu. - Niestety, i na szczęście, nie każdy może się jej nauczyć - khajiit dodał dość głęboką myśl.

Krótko potem, gdy dość beztrosko wyszli zza jednego z budynków, ich oczom ukazał się niemały tłumek piratów, którzy gorączkowo kogoś wypatrywali w oddali, zerkając pomiędzy nimi. Nie musząc się z nimi użerać, Tanyr i Sher, weszli do gospody o kuszącej nazwie “Wino owoców wielu”.
Miejsce było nieznacznie chłodniejsze niż duchota na zewnątrz, ale nadal było bardzo ciepło. W pomieszczeniu było dość sporo osób, głównie khajiitów i ludzi, za sprawą czego panował tam spokojny gwar. Ruth nie było nigdzie widać, ale przy jednym ze stolików popijała wino znajoma para piratów, którą łatwo było rozpoznać po czerwonych wstążkach.
- Nic tu po nas - powiedział cicho Tanyr, gestem uspokajając psa. - Chodźmy poszukać szczęścia gdzie indziej... gdzie jest mniejszy tłok. A potem do portu - dodał jeszcze ciszej.
Sher nie oponował i obaj wyszli z powrotem na ulicę, zasadniczo nie wzbudzając tym specjalnie niczyjej uwagi.
- Jeśli Ruda tam była, to na widok piratów mogła uciec, lub gdzieś się schować - szepnął khajiit.
- Ważne, że nie było jej z nimi - uśmiechnął się Tanyr. - Jeśli jej nie ma w okolicy... - rozejrzał się dokoła, nie dostrzegając nigdzie osoby o czerwonych włosach - ...to chodźmy poszukać jakiejś łodzi - zaproponował.
Sher skinął głową i ruszyli w stronę portu, idąc zupełnie normalnie, jak gdyby nigdy nic. Jednocześnie, nie kierowali się na Marię Osete, lecz zmierzali nieco bardziej na północną część dzielnicy portowej.
- Może coś takiego? - Tanyr wskazał na średniej wielkości łódź rybacką, na pokładzie której kręciło się paru khajiitów.
- Nie rzuca się w oczy - odpowiedział z aprobatą Sher. - Może ja do nich zagadam? - zaproponował.
- Z pewnością dogadasz się z nimi lepiej, niż ja - uśmiechnął się mag. - Masz pole do popisu, a ja poczekam - dodał, rozglądając się dokoła w poszukiwaniu ewentualnych niemiłych niespodzianek.
Sher kiwnął głową na zgodę.

Tanyr wypatrywał potencjalnych zagrożeń, w czym oczywiście towarzyszył mu Novio. Cisza i spokój świadczyły o tym, że najwidoczniej piraci skupili się na okolicy miejsca, w którym zacumowano "Marię Osete". Nikt i nic nie wyglądało podejrzanie.
Sher tymczasem podszedł do khajiitów przy statku i spokojnie porozmawiał z rybakami. Dość szybko wrócił do czarodzieja.
- Załatwione. Wypływamy jak tylko załadują zapasy - oznajmił z zadowoleniem.
- Świetnie - odparł Tanyr. - Powiedziałeś im, że wysiądziemy w połowie rejsu?
- Tak, wiedzą że chcemy się przesiąść. Dziwili się, ale srebro szybko rozwiało ich obawy - powiedział Sher, uśmiechając się zadowolony. - Nie chybimy przesiadki. Oni i tak nie wypływają daleko, bo nie mają kompasu - zapewnił.
- No to poczekajmy chwilę, aż będą gotowi, i odpływamy - powiedział mag.
 
Kerm jest offline