Gdy cudoki dotarły pod kamienicę szlachetnej Pani, ta była wstrząśnięta i zapłakana. Słyszała ostatnie wieści oraz to, że Grupa Najprawdziwszych Bohaterów zdecydowała się im pomóc w tej przerażającej dla miasta chwili. Niezwłocznie zaprosiła ich do środka dalej okazując wzruszenie i wysłuchała ich grzecznej prośby o udostępnienie domu oraz służby.
Pani, to należy uczciwie przyznać, była wstrząśnięta. Od razu powiedziała, że jest to niemożliwe. W mieście nie ma zapasów jedzenia, u niej w domu też nie ma zapasów jedzenia, więc nie mogłaby ich godnie gościć i byłaby to dla niej plama na jej szlacheckim honorze. No chyba że cu… Bohaterowie są gotowi zapewnić żywność, wtedy to zupełnie co innego. A gdy sytuacja wróci do normy i po prostu jak to zwykle w ich życiu bywa - zwyciężą, Pani z powrotem weźmie na siebie trud goszczenia ich tutaj.
Co do służby to Pani nie bardzo wiedziała ile jej u niej jest. Ale oczywiście mogą z niej korzystać, oczywiście z szacunkiem. Nawet Bono z Ity może im zagrać i zaśpiewać coś, aby umilić ich trudne, pełne niebezpieczeństw życie. Natomiast Wincenty nie może im pomagać, bo sam jest byłym Bohaterem, którego ktoś porzucił i dożywa swoich dni na końcu tego alternatywnego świata. Służba więc w jego przypadku mogłaby się wiązać z całkowitą destrukcją jego istoty. Juliusz zaś… jest dziwny. Juliuszowi objawiła się swego czasu Najpotężniejsza Bogini Myrmidia. Tak przynajmniej mówili ci co go znali. Stanięcie w oko w oko z Bogiem, dla drugoplanowych śmiertelników kończy się różnie. W tym przypadku skończyło się naprawdę niepokojąco. Amnezją i utratą sporej części władz umysłowych. Pani więc i Wincenty opiekują się nim, bo porzucenie takiej osoby na pastwę losu, byłoby grzechem i splunięciem pod stopy samej Bogini. Prawda? (zakończyła znaczącym spojrzeniem na kapłankę).
Do tego dochodzi piwnica. Pani może z niej przynieść trochę wina, ale nie wolno tam wchodzić. Nabożny kapłan Morra potwierdził, że w piwnicy tej pochowane są prochy (jakichś) przodków i nieopatrzne chodzenie tam mogłoby je podeptać. Deptanie prochów to rzecz z gruntu zła i tylko ścieżki wskazane przez kapłana, których Wincenty i Pani uczyli się wiele czasu są bezpieczne. Inaczej można ściągnąć na siebie klątwę, a w obliczu nadchodzącego niebezpieczeństwa klątwa Bogów to ostatnia rzecz, której im potrzeba. Poprosiłą więc o szlacheckie, krasnoludzkie, elfie i ludzkie słowo honoru oraz delikatne przyrzeczenie na Najpotężniejszą od kapłanki.
Wskazała im jeszcze pokój w którym śpi ona oraz drugi, w którym śpią Wincenty z Juliuszem (naprawdę nie chcieliby tam wchodzić) i zachęciła do wybrania sobie miejsca spoczynku oraz skromnego posiłku, który udało się przygotować z resztek zapasów.