Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2019, 20:50   #67
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Jagodo, och Jagodo, jagodo mych oczu - podśpiewywał Bard, odwracając jej uwagę od tego, że reszta jego kompanów przyjęła Jej propozycję nie widząc niczego dziwnego w krygowaniu się i nie zrozumiała delikatnej odmowy. Łgarstwem byłoby jednak rzec, że Jagoda pluła sobie w brodę, że jak zapewnią żywność to co innego - nie miała przecież brody. Pewną pociechą było dla niej to, że odmowy wyrażonej wprost pewnie także by nie zauważyli. Znaleźli sobie pokoje, wysłali sługi po wino (nie wszystkie - z tym "dotkniętym przez Myrmydię" kapłanka Myrmydii zamknęła się w jednym z wolnych pokojów, ale ku jego rozczarowaniu nie chciała by przekazał to dotknięcie dalej tylko o nauki... nie żeby Juliusz zamierzał się poddawać w chęci przekazania chorób wenerycznych błogosławieństwa Bogini dalej. Na razie dostał tuzin rzeźb przedstawiających Kruka i kilka punktów obłędy, ale się nie poddawał).


Tymon wiele godzin spędził na przekonywaniu ludzi do tego, że Burmistrz jest zły, a Rada... no cóż, niewiele lepsza, ale przynajmniej po ich stronie. Ot, choćby że sprzeciwia się wpuszczaniu hołoty do miasta, za czym z kolei jest Burmistrz. Ten był co prawda przeciwko, ale Bohaterowie mieli podobny pogląd na sprawę jak Jacek i "w imieniu Burmistrza" rozkazali otworzyć bramy i wpuścić uchodźców do miasta. Choć więc słowa Mistrza Cechowego okazały się nieprawdziwe, gniew miejskich elit poszedł w tę stronę, w którą Tymon chciał.
To, podobnie jak stosowne obwieszczenia, stosowne rozmowy i zupełnie niestosowny brak pieniędzy w miejskiej kasie spowodowały, że zarówno lud jak i wiedząca skąd wiatr wieje straż miejska bez sprzeciwów przyjęła perspektywę Mistrza Tymona. Obwieś, który mógł coś wiedzieć o nagłej niewypłacalności Burmistrza bardzo chętnie poparł oskarżenia o czarnoksięstwo i herezję, nawet znalazł kilka świeżych symboli Khorne'a wymalowanych w biurze Burmistrza. Wyglądały na namalowane najdalej pięć minut wcześniej, ale przecież to też mogła być wina demonów.
Z innych rzeczy: Bohaterowie byli zadowoleni ze spotkania, ale nie chvieli nic kupować, chcieli za to sprzedać różne znalezione łupy (widząc te "broń i zbroje", można było ocenić je na przedmioty bardzo niskiej jakości, a i zbroje jakie na sobie stale mieli Bohaterowie, choć wysokiej jakości i drogie, to były wyraźnie zaniedbane, brudne i rdzewiejące/gnijące).


Jacek miał spodziewanego niespodziewanego gościa w Domu Morra. W domu Morra na ziemi, nie tym prawdziwym Domu Morra. Uwolniony cudowną interwencją Bogów Dziadyga został tam przyprowadzony przez Bohaterów, którzy pytającym ich ludziom radośnie powiedzieli, na czyje polecenie przychodzą i głośno wołali Jacka, by do nich wyszedł, bo jest umowa i w ogóle i chcą zastać Czempionami Morra (słyszał też mamrotanie o jakowychś ikspekach i klasach zaawansowanych, prestiżowych i tym podobne, ale o co mogło chodzić, nie wiedział. Podejrzewał jakąś chorobę umysłu). Dydus co prawda pamiętał, że chciał ich widzieć na stadionie, ale oni widać nie.

Sam pomysł Jacka zresztą był im całkiem na rękę i zauważywszy, że Zygfryd i Jakub dokonują selekcji pogratulowali sobie dobrego pomysłu. Z minusów - z czterech setek uchodźców połowa nadawała się tylko do tej czwartej grupy, połowa pozostałej połowy - do drugiej. Z ostatniej setki trzy dziesiątki nadawały się do walki (był wśród nich jeden szczególnie wysoki i śmierdzący, który w opinii Z. i J. mógł robić problemy), a reszta do "działań pomocniczych".

Berg błędnie nazywający i jeszcze błędniej używający tunelu ewakuacyjnego (do którego od miesięcy wrzucał i wylewał różne rzeczy, śmierdziało więc w nim niemiłosiernie) przedostał się nim na zewnątrz. Gdyby nie jego fach, dzięki któremu był zaznajomiony z zapachami wnętrz ludzkich, nie dałby rady, dla innych więc tunel ten był bezużyteczny.
Maskowanie zarówno wizualne jak i olkakforyczne miał perfekcyjne, więc nie wyróżniał się niczym wśród uchodźców. Niczym poza wzrostem. Ale czasem i to wystarczyło. Wieśniacy byli przestraszeni a wręcz przerażeni i potrzebowali kogoś kto powie im co mają zrobić. Posępny Berg nadawał się do tej roli znakomicie. I zanim się obejrzał, został nim.
Gdy wpuszczono ich do miasta, lubili Burmistrza i Bohaterów, a nie lubili Rady. Oraz tego, że nie mieli co jeść, ani tego, że większość z nich nie miała się gdzie podziać.

A co u Burmistrza, zapytacie? A Burmistrza, wyciągniętego na Rynek w celu wybatożenia przez strażników (w końcu złamał prawo, które sam dopiero co wydał) uratowali Bohaterowie. I jego wielkie i szczwane plany skończyły się tym, że został ich marionetką. Rada wiedziała, że przez jego działania i ich skutki Bohaterowie mieli teraz pewną przewagę - jeśli się z nimi nie dogadają, mogą przywrócić Burmistrza do władzy.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline