Pył i piach jak okiem sięgnąć. Jałowe pustkowie, na którym dosięgnąć mogła człowieka władza sułtana i szejków. Czegokolwiek by oni tu szukali.
Mając jednak nadal w pamięci przeprawę przez Hortorum, Ianvs nie narzekał i szybko odnalazł dobre strony tej drogi. A podstawową była widoczność, która utrudniała zastawienie pułapki potencjalnym zbójcom, na których istnienie zarzekał się Hajit. Jakby straszni nie byli, po obłąkanych, ludożernych małpach, legionista z ulgą rozpłatałby zwyczajnego rusamanamskiego grasanta.
Usłyszawszy błagalny krzyk obejrzał się za siebie i przed siebie oceniając jak bardzo da się tu ich zaskoczyć i poprawił pomarańczowy materiał chusty jaką okrywał nos i usta przed pyłem.
- Jeśli wszyscy pójdziemy sprawdzić, to wpadniemy w każdą pułapkę. Cedmon wystarczy by się wywiedzieć po cichu.
Rzucił okiem na szereg krótkich noży jakie obnażyła Okaryjka i zwinność z jaką to zrobiła zastanawiając się, czy nie lepiej by ona zwiad uczyniła. Nie odezwał się jednak zostawiając każdemu własną decyzję. Sam planował zostać przy wytyczonym tyczkami szlaku. I obserwować okolicę. Do ratowania się nie kwapił. Tym bardziej, że ostatnimi czasy odratowani przez nich nieszczęśnicy rychło marnie kończyli.