Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2019, 20:52   #2
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cisza rozlewająca się w pomieszczeniu była wręcz nieprzyjemna, a przerwana została dopiero słowami skrytej w cieniu kobiety, która trzymała życie zdrajcy w dłoni.

- Zdradził pan zaufanie nie tylko osób uczestniczących w akcji, mógł pan sprawić, iż całość zakończyłaby się fiaskiem...
Luna usiadła na biurku spoglądając na niewidoczną dla mężczyzny kobietę, obserwując ją wzrokiem przynależnym drapieżnikom oceniającym ofiarę.
- ...zdradził pokładane w panu zaufanie technokracji...
Zwiewnie odziana Luna (kiedy zmieniła ubranie?) niewidzialna dla mówiącej przysunęła usta do skóry szyi Białego Garnituru, co mogło wyglądać jak początek pocałunku, ale skuty skazaniec wiedział zbyt dobrze jakie są zamiary.
- ...to jeszcze przekreślił swoją własną przyszłość tym jednym niezrozumiałym manewrem.
Kobieta w białym garniturze nieświadomie przysunęła twarz bliżej twarzy Luny, której oświetlane ciało lampą uwydatniało kształty skryte pod półprzeźroczystą bluzką, a technokrata miał wrażenie, iż widzi pod tą pozorną barierą zarysy ponętnych piersi.
- Dlaczego Vinci6 zginął?
Cisza. Cisza była przytłaczająca. Najpierw w celi. Teraz tutaj. Zastanawiał się czy kamery wysokiej rozdzielczości, które z pewnością są w niego wycelowane podsyłają obraz na pulpit kobiety. Nie widział, żadnej łuny światła. A więc wyświetlacz siatkówkowy? A może grupa techników w innym pomieszczeniu? Czuł, że nie może kłamać. Każdy jego mięsień, każda kropelka potu… wszystko jest analizowane.

Każdy oddech, który weźmiesz…

Każdy ruch, który zrobisz…

Każda więź, którą zerwiesz…

Każdy krok, który zrobisz…

Unia będzie cię obserwować.

Tak właśnie działają. Tak działał ten Biały Garnitur. I dokładnie tak samo działał Vinci 6. Świadomość tego, że niczego nie da się ukryć wiele ułatwiała. Okłamywanie przełożonych nie kusiło, tak jak mogłoby w innym wypadku.

Co do Luny, to jej widok pierwszy raz w życiu uspokoił agenta. Byli prawdopodobnie w najlepiej chronionym i monitorowanym pomieszczeniu w kompleksie. O ile Vinci 6 wiedział, to żaden Biały Garnitur nie rezydował na stałe w placówce. Co oznacza, że kopnął go zaszczyt i ktoś się pofatygował specjalnie dla niego. Ale z pewnością środki ochrony były porażające, nawet jak na standardy Unii. I to właśnie go uspokoiło. Spodziewał się, że Luna jest złośliwym oprogramowaniem zainstalowanym w jego czaszce. Albo sprytnym rodzajem bomby, który gdy przyjdzie czas, to wysadzi mu głowę w obecności jakiejś wysoko postawionej persony. Tymczasem wokół nie wyły szaleńcze alarmy. Oznaczało to na szczęście tylko tyle, że Vinci6 był chory psychicznie. Odetchnął z ulgą i pomyślał o technikach analizujących napięcie jego mięśni mimicznych przed wielkimi monitorami.

Każdy dzień…

Każde słowo które powiesz…

Każda gra, w którą grasz..

Każda noc gdy zostajesz…

Unia będzie cię obserwować!


Skupiał się. Skupiał się całkiem mocno, żeby nie kierować gałek ocznych na kobietę w zwiewnej sukience. Przecież nic tam nie ma. A ktoś obserwujący nagranie mógłby odkryć, że nie skupia się jak należy na swoim rozmówcy. Spróbował dostosować implant głosowy, żeby dodać sobie pewności siebie.
- Vinci 6 zginął, ponieważ pozwolił sobie na nadinterpretację rozkazów. Liczył na przejęcie kilku osobników do badań. W myśl punktu czwartego Preceptu Damiana. Niestety jak się okazało MichalAngel2 wykazała cechy fanatyczki. W efekcie udało się zabezpieczyć złoża dla Syndykatu, ale nie udało się przekazać żywych okazów dla Progenitorów. Sukces należy uznać za co najwyżej połowiczny. Vinci 6 zawinił wygórowaną ambicją i chęcią upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. Dlatego zginął. W obliczu wewnętrznego konfliktu z fanatyczną Inżynierką Pustki rozproszył się, co zostało wykorzystane przez wroga do zadania potężnych strat w szeregach grupy operacyjnej. Vinci 6 liczył na choć jeden żywy obiekt. Niestety, nie udało się.
Myślał gorączkowo co zebrano na miejscu. Nagranie z kombinezonu Angeli. Zapis z jego telefonu. Nagrania z kamer cyborgów. Jedynym niezbitym dowodem przeciwko niemu była srebrna kula w potylicy partnerki. Kula wystrzelona z jego pistoletu. Jedna jedyna w czasie całej akcji.

Och, jeszcze nie widzisz?

Jesteś własnością Unii!


- Nadinterpretacja rozkazów. - Powtórzyła kobieta w białym garniturze - Czy Vinci 6 był zdania, że jego własne spojrzenie przewyższa jasny komunikat? Czy otrzymał wyraźne polecenie złapania obiektu, a w razie potrzeby dokonania terminacji na MichalAngel2? - Luna spojrzała w oczy mężczyzny, jakby prowokacyjnie - Czy ten fanatyzm był fanatyzmem, czy może prostym wykonaniem zleconego zadania? - głos zawisł na chwilę w przestrzeni - Czy Vinci 6 dopuścił się zwykłej zdrady i morderstwa?
Marzył wręcz o tym, żeby podrapać się po kilkudniowym zaroście. Jednak fakt, że ręce były skute grubymi kajdanami i musiałby unieść obydwie, skutecznie go zniechęcił.
- Nie. Nie. Nie potrafię tego ocenić. Być może Vinci 6 miał indywidualny zatarg z Inżynierką Pustki. Zatem istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że była to zdrada i morderstwo z pobudek osobistych.

Czuł, że rozmowa prowadziła go nieuchronnie do wyroku śmierci.
- Widzieliśmy nagrania. - odparła nie precyzując kim są ci "my" - Fakty są znane... i wiemy, że to nie zatarg skierował pana na ścieżkę zdrady. Co więc?
Vinci miał wrażenie, że zobaczył jakiś ruch w pobliskiej mu przestrzeni zbyt pustego pomieszczenia, skrytej we wręcz nienaturalnie gęstej ciemności.
Normalnie bez wahania podkręciły implant siatkówkowy zyskując noktowizję. Wystarczyłoby, żeby poprosił SELENę. Ale akurat ona uporczywie milczała. Zresztą wątpił, żeby inne implanty działały. Ten odpowiadający za intonacje głosu nie działał z pewnością.
- Słabość - odpowiedział, po czym dodał: - Vinci 6 miał szereg niepotrzebnych słabości. Zwłaszcza do kobiet.
- Jedną z nich zabił. -
stwierdziła wprost.
- Przez inną. Dla celów misji rozkochał w sobie likantropkę. Ona wpłynęła na jego rozproszenie i brak koordynacji oddziału - odpowiedział bez wahania, ale jego wzrok tym razem powędrował w stronę Luny w zwiewnej sukience.
- Więc Vinci 6 zasłużył na śmierć, do której jego własna głupota doprowadziła.
Luna zeskoczyła z blatu biurka i niefrasobliwie podeszła do skutego technokraty zarzucając mu ręce na szyję.
- Irytująca, prawda? Pewnie jej nikt nie chce. - wymruczała mężczyźnie do ucha.
- Zgadza się pan? - doszła Vinca wyrwana z kontekstu wypowiedź technokratki.
- Czyż nie? - wyszeptała Luna.
- Tak. Z pewnością - powiedział w zasadzie nie mając pewności której z kobiet przyznaje rację.
- Wnoszę więc, że nie będzie pan miał za złe tego. W końcu właśnie na to, pan się zgodził.
- Oooh, i co teraz? -
Luna przytuliła się do technokraty - Pozwolisz im?

Tak, halucynacja była osadzona głęboko w jego mózgu. Czuł jej dotyk. Czuł ciepło jej ciała. Czuł jej ciężar. Choć wcale jej nie było. Zawalczył w sobie chęć wyciągnięcia do niej ręki. Zamiast tego wciągnął powietrze i wypuścił je powoli, a potem zaczął mówić:

- Moje osobiste odczucia nie powinny mieć znaczenia w takiej sytuacji. Kluczowe jest dobro Unii jako całości. Wierzę, że instancje, które rozpatrywały mój przypadek uwzględniły wszelkie informacje. Zarówno o samej akcji i błędach Vinci6 jak i o zasobach poświęconych na jego szkolenie oraz ulepszenie. Wprawdzie implanty można wszczepić kolejnemu użytkownikowi jednak wytrenowanie go w ich używaniu zajmie potężne nakłady czasu.
Na moment przymknął oczy szukając jakiegokolwiek sygnału o tym, że wyświetlacz siatkówkowy się aktywował. Zamknięcie oczu przenosiło też ciężar percepcji na inne zmysły. W końcu otworzył je czekając na odpowiedź.
Niestety wyraźnie dodatkowe implanty, w tym zmysłowe, odmawiały wciąż współpracy. Och, jakże słaby się czuł bez nich...
- Wyrok został wydany. - odezwała się kobieta po chwili milczenia - Przykro mi agencie, ale Unia nie zniesie w swoich rangach zdrajców.
Vinci wiedział, bardziej podskórnie niż zmysłowo, że za nim jakieś poruszenie miało miejsce, którego ruch był wyćwiczony (czy zaprogramowany?) do perfekcji.
- Winny.

Ucichło wszystko.
Luna zniknęła.
Jakby nie istniała.

Ostatnim co Vinci6 zobaczył był obraz kobiety w białym garniturze, który dojrzał wraz z momentem nagłej aktywacji wyświetlacza siatkówkowego.
Nim zrozumiał co widzi, oczy zaszły mu mrokiem, zaś potworny ból potylicy zakończył życie Vinci6.

A własności Unii nie mogą być wadliwe.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline