Jak się okazało, niektóre magiczne umiejętności przydawały się nie tylko do zadawania bolesnej śmierci.
Oswald najpotulniejszym pacjentem nie był, ale w końcu próba usunięcia wbitych w niego kawałków drewna i metalu zakończyła się powodzeniem. A Randulf miał nadzieję, że na futrze nie zostaną wypalone na wieki ślady. I że Oswald, po powrocie do ludzkiej postaci, nie będzie miał tu i ówdzie tych śladów...
- Świetna robota, Morweno - powiedział. - Nieco odpoczynku w spokojnym miejscu i Oswald będzie jak nowy.
- A jeśli chodzi o spokojne miejsce... Co byście powiedzieli, żeby się tu zatrzymać na dłużej? Jesteśmy bohaterami, wyzwoliliśmy ich... Zajmijmy jakiś dom i siedzibę straży, zrobimy Oswalda burmistrzem. Co wy na to?
Przecież w końcu kiedyś trzeba było zakończyć włóczenie się po kraju i gdzieś osiąść na stałe... A on nawet znał kogoś, kto, być może, dałby się namówić na przeprowadzkę do Worden