Cedmon do tej pory nie zajmował się sokolnictwem, ale widział raz czy dwa razy sokolników w akcji. Bez namysłu włożył rękawicę, a potem, z pewnymi trudnościami,
założył krogulcowi kaptur na łepek.
Gdy wreszcie uporał się z ptakiem przeniósł wzrok na swoich towarzyszy.
Z niedowierzaniem wysłuchał najpierw słów Ianvsa, a potem odpowiedzi, jakiej udzieliła mu Kibria. Tej dwójce chyba upał zaszkodził... szczególnie Ianvsowi, który przecież powinien był pamiętać, jakie niespodzianki spotkały ich na Wzgórzu Jeźdźców... Czy raczej w środku wzgórza.
-
Dla głupiego zakładu chcecie ryzykować życiem? - upewnił się, nie do końca wierząc swoim uszom. -
Tego tam, nieboszczyka, ktoś dziabnął po dwakroć włócznią. Tam - wskazał w stronę wzgórza -
raczej nie będzie nikogo przyjaźnie nastawionego. A zamiast góry złota może być zły duch i kupa kości...