Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2019, 06:17   #4
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Dominik nie mógł narzekać na brak szczęścia. Mimo nieciekawej sytuacji w której się znalazł, mógł czekać spokojnie na wyrok pod kluczem w budynku należącej do miniaturowej, wyłącznie hermetycznej, Polsko-czeskiej fundacji zdominowanej przez dom Bonisagus. Przez bliższym zapoznaniem się z Poszukiwaczami Popiołów, był pewny, iż jest to typowa, monolityczna fundacja, lecz wkrótce odkrył, iż znajduje się pośród nich co najmniej jeden spokojny, rosły Verditius który na szczęście pełnił rolę strażnika młodego hermetyka oraz stereotypowo porywczy Matej bani Flambeau (tym razem na nieszczęście) który był częścią eskort do Czech, gdzie przerzucono go z aresztu na terenie Polski.
Czas mijał polakowi w nudzie i oczekiwaniu na właściwy proces. Zawsze miło się dowiedzieć, że będąc częścią Ex Miscellanea jest się „bani Odpadky Dům“, Criamon nie ma dość prestiżu na załatwienie sprawy w sposób należy i zamiast pełnego trybunału, do Czech zmierza adept Philipe bani Quaesitor mający pełnić rolę sędziego, oskarżyciela i obrońcy, hołdując starym, nie bez przyczyny już nie stosowanym obyczajom prawniczym. Jak widać, czasem ciągle żywym.
Co prawda hermetykowi nie groziły prawdziwe letalne konsekwencje, to jednak tryby działania prawa Porządku mogły budzić strach.
I właśnie pospolitego dnia nudy oraz oczekiwania, gdy za oknem siąpił ciepły, letni deszcz, a Starzyński próbował coś zrozumieć z napisanego po opracowania wojen husyckich, w drzwiach jego celi zjawił się poważny mistyk.
Odys podziękował strażnikowi za odprowadzenie go, wszedł do środka. Drzwi za przebudzonym zamknięto z nieintencjonalnym trzaskiem. Chórzysta przysunął sobie leżący w rogu taboret i usiadł na nim z wyraźnym zmęczeniem, po czym odezwał się swobodnie po polsku, z trochę zbyt miękkim akcentem.
- Strasznie naburmuszony ten cały Matej. Przybywanie z takim osobnikiem powinno być zaliczone na poczet kary.
Wbił żelazne spojrzenie w hermetyka.
- Spojrzenie ci rdzewieje, misiu - rzekł słodko Domino odkładając opracowanie na stos książek do przeczytania - A Matej jest swój chłopak i należy go chronić. Tak i ty, kolego magu, powinieneś chronić moje dupsko. Dobrze mówię? - łagodny uśmiech Dominika w znacznym stopniu zniwelował impertynencję jego wypowiedzi.
Odys uśmiechnął się lekko.
- Lubię takie pomyłki, wprowadzają odrobinę świeżości do życia. Zwą mnie Ulisses, możesz mi mówić Odys. Nie jestem twoją ochroną. Przybywam z propozycją.
Starzyński przyjął neutralny wyraz twarzy mówiący - "Czas na biznes".
- Propozycja - mruknął - Bylebyś nie chciał zrzucić na moje barki napisanie nowej wersji "Odysei".Lubię czytać, ale nie mam pojęcia o pisaniu.
- Nawet nie wiesz ile razy słyszałem ten żart… Rada postanowiła założyć nową fundację i tak się złożyło, iż znalazłeś się na liście kandydatów. Biorąc pod uwagę twą obecną sytuacje, może być to bardzo korzystne dla ciebie..
- Moment - Dominik uniósł dłoń - Jeszcze przed chwilą byłem więźniem za grzechy niepopełnione,a teraz mówi się tu o nowej Fundacji. Jak ją nazwiecie? Stado Degeneratów?
- Dalej jesteś więźniem - Odys odpowiedział chłodno - ale masz w jednym rację. Tradycje wykazały się pewnym poczuciem humoru i dostałem listę magów których procesy trwają lub zostali skazani. Chociaż mam nadzieję, że mój dobór ludzi jednak nie uczyni z nowej struktury wspomnianego stada.
Starzyński zamyślił się.
- Gdybym zdecydował się przystąpić, czysto hipotetycznie, jak by to wpłynęło na moją pozycję w Zakonie Hermesa? Jest kilku mistrzów co najchętniej widzieliby moją krew rozlaną na podłodze.
- Rada wstrzymuje wszystkie trwające postępowania oraz wygasza je wraz z wyrokami. Wychodzisz czysty. Oczywiście - Odys chrząknął - nie gwarantuje się bezpieczeństwa od indywidualnej zemsty magów, ale jeśli sami nie chcą być przestępcami, musieliby trochę bardziej się postarać. Zresztą - uśmiechnął się lekko - te pięć lat to wystarczający czas aby wielu zapomniało lub aby zacząć przymierzać się do życie w nieco bardziej życzliwym otoczeniu.
- Pięć lat, mówisz. Jaką funkcję miałbym sprawować w twojej fundacji?
- Mojej - mistyk lekko pokręcił głową - Zacznijmy od tego w jakiej roli widzisz siebie? Nie przepadam za zwyczajami Porządku, wyczytają to oni z gwiazd po dacie urodzin i przebudzenia i potem ci lepsi, tamci gorsi, ci do badań, tym dać mentora wojownika - machnął lekceważąco ręką - powiedz o sobie. Jak siebie widzisz.
- Zależy czym ta fundacja miałaby się zajmować.
- Zabezpieczamy odcinek wojny wstąpienia. Nie masz doświadczenia w tym - bez wyższości stwierdził fakt - zatem może wydawać ci się, iż jest to praca wyłącznie bojowa. Nic bardziej mylnego. Potrzeba dyplomatów zdolnych ułożyć się z lokalnymi grupami interesów, biznesmenów, badaczy historii okolic, umbralnych podróżników, ludzi lubiących działać u podstaw lokalnych społeczności czy biegłych w kontaktach z mediami. Zbrojna walka o Doczesność to tylko czubek góry lodowej.
- Sądzę, że ty lepiej potrafiłbyś przydzielić mi funkcję - Dominik przybrał natchniony wyraz twarzy - Jestem handlarzem starzyzną, w porywach - detektywem. Wojownik ze mnie żaden. Historia, podróże do Umbry, raczej tak. Kontakty z mediami? No chyba widzisz, ze to nie moja działka. Co powiesz? Gdzie byś wykorzystał moje umiejętności?
- Znam wasze akta, Dominiku. Sami sobie odpowiedzieliście przed chwilą. Nie będę przecież słał cię na misje samobójcze. Myślę, że jako przebudzony masz wystarczająco dużo własnej inwencji aby się przydać, nie mogę kontrolować wszystkiego. Przyjedziemy na miejsce to na pewno znajdą się tematy dla ciebie.
- Powiedz mi coś więcej o tym zabezpieczaniu odcinka wojny. Brzmi pasjonująco.
- To wszystko co wymieniłem, to są prace wchodzące w skład zabezpieczenia. Wielka Brytania - wyjaśnił lekko.
- A dokładniej? Chcesz polować na bojowników IRA?
- Nie, nie na IRA.
Chórzysta powinien przemilczeć, iż mimo dość skomplikowanych relacji i ekstremizmu IRA, organizacja cieszyła się wsparciem Tradycji. Nie było co zbytnio szafować wiedzą o kuluarach polityki.
- Gdyby wszystko było jasne sprawa byłaby łatwiejsza. Przybywamy na miejsce, robimy rozeznanie, możliwa obecność Unii i zaczynamy działać…
Odys przerwał. Poczuł delikatnie mrowienie na skórze. Lekko zmrużył oczy, wciągnął powietrze. Nie czuł woni magyi Morrisa, tyle dobrego.
- Wybacz, mam nieodparte wrażenie, iż przedstawiciele najbardziej oświeconej tradycji skaczą sobie do gardeł jak młode koguty. Zaraz wrócę.
Powoli, wcale się nie śpiesząc wstał ze stołka i otworzył drzwi wychodząc na zewnątrz.
Pierwszym co usłyszał Odys, gdy otworzył drzwi, była ostra wiązanka niecenzuralnych słów. Pochodziła ona od Mateja otrzepującego się niezbornie z tynku. Ogólnie cały korytarz był bardzo poorany dziurami od uderzeń, prawdopodobnie Matejem o ściany. Także niektóre deski podłóg były pęknięte.
Morris trwał trzymany w silnym uścisku Veriditusa, który trzymał go przyciśniętego do ściany. Krew widoczna była na jego twarzy i ubraniu, ale wzrok Flambeau wyrażał pełnię ekscytacji.
- Pax!
Odys warknął zbliżając się do centrum awantury aby stanąć pomiędzy dwoma hermetykami. Powietrze lekko stężało.
- Co tu się wyprawia - powiedział już spokojniej, po czesku.
- Ten wariat zaatakował mnie! - pierwszy odezwał się Matej, wycierając krew z brody - Niech się debil leczy, bo nie ręczę...
- Gdy przybyłem twój znajomy robił te zniszczenia Matejem. - dość spokojnie odezwał się do Odysa Veriditus - Musiałem go unieszkodliwić, bo by jeszcze nam Mateja uszkodził... a na pewno budynek. Szefostwo nie będzie szczęśliwe.
- Morris, spokój - Odys powiedział zimnym głosem - inaczej to ja będę cię pacyfikował, a nie gwarantuję równie wielkiej wprawy w unieszkodliwianiu bez poważnych obrażeń jak szanowny bani Veriditus - Odys skłonił się z szacunkiem do maga który trzymał Morrisa.*
Dominik wyjrzał z pomieszczenia
- Co tu się wyprawia? Morris, tak? Ulissesie, powiedz jeszcze, że z tym narwańcem trzeba będzie współpracować.
- Nie sądźcie bo będziecie osądzeni.
Odys rzucił trochę machinalnie. Co prawda miał pełnię praw podejrzewać, iż Morris zaczął to po prostu zaczął od strofowania go z powodów czysto praktycznych załagodzenia awantury.
- Wczuwasz się w rolę kaznodziei, jak słyszę. Kolego - Dominik zwrócił się do Veriditusa - Puść pana. Skoro przerwał nam konferencję to równie dobrze może do niej dołączyć.
- Wnoszę o pojedynek! - zakrzyknął Matej.
- Mam tobą zburzyć całą miejscówkę? - zaśmiał się Morris, którego Veriditus puścił obok Odysa, ale nie spuszczał z niego wzroku.
- Żądać to sobie możesz w rządzie - Odys spojrzał ołowianym wzrokiem na Mateja - powiedziałem pax to jest pax. Morris, pół magyi a sam cię połamię. Nie chcemy wojny z fundacją - pokręcił głową patrząc poważnie na narwanego hermetyka.
- A my tak łatwopalni - zanucił Domino - Na mnie nie patrzcie. I zaraza na te wasze zwady i pojedynki. Matej, uspokój się, bo żądasz satysfakcji jak obrażony XVII-wieczny Francuz w peruce. Weź na wstrzymanie, a my w tym czasie pogadamy z kolegą Morrisem. Coś mi mówi, że tak trzeba.
Odys nie skomentował wychodzenia z roli więźnia przez Dominika tylko powoli ruszył aby dokończyć negocjacje uważnie bacząc czy sytuacja powoli wygasa. Ostatecznie rozeszło się na klnącym pod nosem Matejem oraz Morrisem który nie mógł powstrzymać się od rzucenia mu przytyku o tchórzostwie.
Chórzysta usiadł ponownie na stołku.
- To na czym skończyliśmy, Dominiku?
Starzyński usiadł na swym poprzednim miejscu.
- Niech pomyślę. Chyba na planowaniu wycieczki na Wyspy Brytyjskie. Skoro już przy tym jesteśmy, ilu jeszcze narwańców mamy na pokładzie?
- Narwańca tylko jednego do tej pory - Odys zaśmiał się lekko.
- Uf! - Domino odetchnął z nieźle udawana ulgą - Ale tak poważnie, Ulissesie, kogo jeszcze chcesz zabrać na ten obóz odpoczynkowy?
- Jestem w trakcie rekrutacji. Możesz mi mówić Odys.*
- Dobrze, Odysie, jak sobie życzysz. Powiedz mi tylko czy znam kogoś z tej grupy straceńców. Wiesz to na pewno, skoro czytałeś moje akta.
- Na obecną chwilę, wątpię. Potrzebujesz jeszcze czasu do namysłu?
Dominik uśmiechnął się swoim słynnym uśmiechem.
- Czasu? A po co? Jak sam zauważyłeś, jestem w gównie po uszy. Ty wyciągasz do mnie rękę, mimo że możesz się ubrudzić. Jakże mógłbym odmówić takiej propozycji! - zakończył już całkiem poważnie.
- Dobrze - chórzysta wstał - zatem ostatnia formalność. Przysięgnij pięć lat wierności. Na swe Imię i Moc - Odys wystawił rękę w stronę antykwariusza.
Starzyński wyciągnął dłoń przed siebie.
- Przysięgam ci wierność i posłuszeństwo przez pięć następnych lat. Na moje Imię i Moc, zagłada na mnie jeśli złamię tę przysięgę. Rzekłem.
- Dobrze - Odys uśmiechnął się - dostarczę papiery fundacji. Miejsce następnego spotkania dostaniesz najpewniej gołębiem pocztowym. Masz trochę czasu aby uporządkować swe życie - kiwnął głową.

*****

Alexei.
O ile w pierwszej chwili Dominik uznał go za zdrajcę i oszusta to po przemyśleniu sytuacji nie był już taki pewny.
Może jego też ktoś naciągnął? Starzyński wiedział, że gdyby on sam postanowił wykręcić komuś taki numer to postarałby się o pośrednika pośrednika pośrednika. A potem ktoś z tego łańcuszka wylądowałby w rzece z kamieniem u szyi i po sprawie.
"Jak to szło, Domino? Jak nie najlepszy interes życia to z pewnością ostatni? Nie bądź taki do przodu. Trzeba szanować życie, nie?"
Innymi słowy, dopóki nie będzie żelaznych dowodów, trzeba będzie założyć domniemanie niewinności.
Kraaaa.
- Spokojnie, Gabrielu - mag uspokoił swego avatara - Skupmy się najpierw na naszej nowej fundacji. Gołąb pocztowy może przybyć w każdej chwili i raczej prędzej niż później. Póki co dajmy spokój Alexeiowi. A jeśli monsieur Dolgopolov wykręcił nam numer życia to niech się trochę pomęczy widząc groźbę w każdym cieniu.
To będzie dobre.
 
__________________
Myśląc nigdy nie doszedłem do żadnych wniosków.
Ale to nie powód by nie myśleć.
Zdrajca, obciąć mu jajca! Tchórz, wsadzić mu nóż! Kiep, pałą przez łeb!
Hejt? Kijem przez grzbiet.

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 26-09-2019 o 14:36.
Jaśmin jest offline