Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2019, 21:04   #6
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Dziś był szczęśliwy dzień Alexandra – bo jak inaczej by nazwał niż szczęśliwym dniem (czy raczej nocą) gdy piękna, ruda dziewoja prowadzi nas do swego mieszkania, pijana do naszego uroku (dosłownie uroku – wspomaganego magyą) i zachwycona. Szykowała się wspaniała noc.
Zimny wiatr na karku wzbudził niepokój kulty ekstazy. Nie na tyle aby sięgał po magye, a przynajmniej nie na tyle aby odrywał się przyjemnego konwersacji i obrabiania dziewczyny.
Wąska alejka. Nikłe światło latarni u jej wyszycia dawało resztki światła.
Latarnia przygasła.
Dwoje jegomości otoczyło Alexandra. Morris z tyłu, Odys z przodu. Nie wyczuwał od nich nic specjalnie nadprzyrodzonego. Tylko, że na zbiry byli zbyt dobrze ubrani.
Wisiał im kasę?
- Pani sobie pójdzie do siebie.
Odys nachylił się do dziewczyny groźnie. Tej uśmiech zszedł z ust, niepewna spojrzała na Alexandra jakby nie wiedząc co czynić.
Alexander wyglądał na dość zakłopotanego, uśmiechnął się tylko jednak do niej.
- Idź, kruszynko, znajdę cię.- Odprowadził kobietę wzrokiem, nie odrywając oczu od jej… atutów - Czego chcecie? Kasy? Wróżenia z fusów?
- Jesteście aresztowani, Alexandrze Dubois, w imieniu Dziewięciu Mistycznych Tradycji - Odys powiedział beznamiętnie - nie radzę próbować sztuczek.
Alex momentalnie zbladł i nerwowo zaczął się rozglądać.
- Słuchajcie, nie trzeba chyba, aż tak. Nie możemy się jakoś dogadać? - nerwowy pot pojawił się na czole Ekstatyka.
- Patrz - Odys powiedział do kompana - niby takie fałszywe guru, a już przewidział przyszłość. Tak, będziemy się dogadywać. Idziesz z nami, pogadamy w parku.
Alex się delikatnie obruszył.
- Mój status guru nie jest fałszywy… - ruszył z dwójką.
Gdy doszli na miejsce przy ławce, na której usiadł Alex, obok którego spoczął Odys, zaległa chwilowa cisza... podczas której Morris stanął nad Alexem, niby gotowy na atak.
- Ładna nagroda wisi za waszą głowę - zaczął Odys powoli, dając zatrzymanemu namysł nad jego sytuacją.
- Łowcy głów.. - westchnął z ulgą Alex - Tak, podejrzewam. Mam się bronić przed oskarżeniami, czy macie to gdzieś?
- Masz szansę się z tego wywinąć. Nie jesteśmy łowcami głów, chociaż gdy zrezygnujesz z oferty, nagroda za ciebie przysłuży się nowej fundacji. Tak, fundacji - Odys skrzywił się pod nosem - tak się składa, że mam prerogatywy Rady do wieczystego wstrzymania postępowań karnych oraz zaniechania kary. Warunek ze strony Rady jest jeden, przyłączasz się do nowej fundacji. Z mojej strony wygląda to trochę inaczej, składasz mi osobistą przysięgę wierności na pięć lat.
Chórzysta za chwilę zamilkł.
- Prawdę mówiąc myślałem, że będziemy rozmawiać o tym w twej celi, nawet tam zmierzaliśmy. W drodze dowiedziałem się, że jesteś na wolności. Akurat byliśmy przejazdem…
Zgarnęli go przejazdem, jak gdyby nigdy nic. Czy było aż tak źle?
- Jesteś beznadziejnym uciekinierem. - Morris skomentował ze znużeniem w głosie.
- Trudno się chować na długo, kiedy jesteś celebrytą. Do tego nie miałem zamiaru okradać ludzkości z tego daru… - tu wskazał na swój uroczy uśmiech - i zmieniać twarz. Więc… ty.. - wskazał palcem na Odysa - Nakładasz na mnie Geas i po pięciu latach jestem wolny, jakby nic się nie stało?
- Zwą mnie Odys Żelazny - wyjaśnił krótko - tak, dokładnie. Być może zwolnię cię z przysięgi wcześniej, może nie. Pięć lat to dość długo aby się zadomowić w danym miejscu, jeśli zechcesz zostać jako przyjaciel u naszego boku, nie widzę problemu.
- Przyjaciel? Spójrz na niego! - Morris parsknął - To po prostu ciota, nic w nim nie ma nadzwyczajnego.
Chórzysta przemilczał uwagę. Już wiele razy wyjaśniał, iż nie wszyscy muszą być nadzwyczajni, nie mówiąc już o tym, iż kabała złożona z samych samców alfa zbyt długo nie przetrwa. Mistyk też powstrzymał się od skomentowaniem wyzwisk od cioty z ust kogoś o nietypowych preferencjach.
- Wypowiedziane jak typowy samiec beta. - rzucił Aleks - Więc jak to załatwiamy? Jakaś tajna formułka? Pakt krwi? Mam zatańczyć nago pięć razy wokół ogniska?
- Kusisz.
Odys zaśmiał się lekko wyjmując z kieszeni równo zgięta kartę zapisaną ciasno hebrajskim. Położył kartkę na ławce i nad nią wystawił dłoń.
- Pięć lat wierności, przysięgnij na Imię i Moc - spojrzał na maga, a po tym na wystawioną dłoń.
- Nie. - Morris chwycił dłoń Odysa - Nie bierzemy tego zakochanego w sobie dziecka.
Chórzysta spojrzał na Morrisa chłodno, wiodąc wzrok do góry nieśpiesznie.
- Jeśli nie chcesz skończyć jak święty Maurycy, nigdy nie dotykaj dłoni wokół której krążą nici fatum.
Głos chórzysty był zimny jak stal.
- Chyba kpisz, że chcesz tego patałacha, co o wieszczeniu to tylko w bajkach słyszał. - warknął Morris nie puszczając Odysa.
- Erm… jesteś pewny co do tej fundacji, Odys? Widzę, że założyciele się już nie zgadzają. - spojrzał na Morrisa - Przewidziałem atak na radę. Uratowałem głowy naszych Tradycji. Przestań udawać jaki to duży misio z ciebie i posłuchaj tego co najwyraźniej ma tu więcej do gadania.
- Akurat nie do wieszczenia będziesz wykorzystany - chórzysta zaczął powoli, dłoń trzymana przez Morrisa była przeraźliwie zimna - nie jestem wielkim entuzjastą wieszczów. Za to bawidamek nam się przyda.
- Skoro o tym mowa. - rzucił Alex - Będę mógł kontynuować swoją przygodę, jak tu skończymy? Jest pewna rudowłosa, do której tęsknie.
- Odys. - Morris spojrzał trzymanemu w oczy, jakby w prośbie w spojrzeniu - Nie rób tego.
- Jak wiesz, słynę z upartości - uśmiechnął się smętnie.
- Wobec przyjaciół, którzy ci dupę ratowali, także?
- Jak do tej pory, ty mi więcej wisisz. Tylko widzisz - chórzysta uśmiechnął się - ja przyjaciół nie wyliczam. Po prostu jestem, to jest właśnie wierność ludziom.
- Ok… może kawa na ławę. O co ci chodzi? - spojrzał na Morrisa - Co boisz się, czegoś? Czy naprawdę uważasz, że na nic się wam nie przydam?
- Jesteś słabeuszem, nikim na kim można polegać. Kłamcą, oszustem. - Morris zdjął dłoń z ręki Odysa - Ale to już Odysa decyzja, jak widzę. Nic nie mam do powiedzenia najwyraźniej.
- Boże, testosteronem z ciebie bije na kilometr. Może faktycznie, nie jestem w stanie zgiąć stali wsadzając ją sobie między poślady, ale potrafię gadać. Ponad dekadę wkręciłem 9 tradycji i część Europy, że jestem drugim Nostradamusem, a miałem w swoim życiu tylko jedną wizję przyszłości…- Alex zasłonił usta kiedy jego mózg nadążył za jego ustami - Merde… no i miałem własny kult, który nie chciał niczego innego, niż uczynić mnie szczęśliwym. Co ty osiągnąłeś w swoim życiu?
- Zamknij się Aleks - Odys spojrzał na swoją dłoń - Morris nie jest kimś kogo chcesz drażnić. I tak jest dziś grzeczny - spojrzał na hermetyka - wiesz czemu mu nie przeszkadza skład tej fundacji? Zobacz jacy ludzi szli za Jezusem, za Mahometem, za Abrahamem. Banda tchórzy, nieudaczników i skurwysynów. Po przystąpieniu do nich nie byli lepsi. Tylko czy to o czymkolwiek świadczy wobec rzeczy naprawdę ważnych?
- Rób co chcesz. - Morris oparł się o drzewo.Alex tylko spojrzał wyczekująco na Odysa.
- Pięć lat, na Imię i Moc - Odys powtórzył spoglądając na kultystę z wyciągniętą dłonią.
Alex wyciągnął swoją dłoń.
- Ja, Alexander Dubuis, oddaje się Odysowi na pięć lat służby, przysięgam na Moc i na swe Imię.
Aleks poczuł zimno, dogłębne zimno sięgające od dłoni, przez kości do kręgosłupa. Jakby chwilowy ciężar na barkach. Świat stał się trochę mniejszym miejscem, kurczącym się gdy chórzysta ciągle trzymał jego dłoń, mocno i długo.
Po chwili puścił. Odys wziął kartę i spalił ją na chodniku. Alexander mógł mieć nadzieję, że nieprzyjemne uczucie minie po ciepłym prysznicu… we dwoje.
- I po krzyku - mistyk powiedział spokojnie.
- Ok… więc jak się skontaktujemy jutro?
- Wyślę ci gołębia ze szczegółami. Na wszelki wypadek nie wychylaj się za mocno, zanim okoliczni zrozumieją co znaczy twa ochrona, może minąć parę dni.
- Więc żadnych panienek, żadnych imprez, żadnego ćpania i wychylania się z domu. - skomentował Morris - Jesteś za cienki w ukrywaniu się, aby w to się bawić.
- Jedna panienka? - zapytał niemal że błagalnie Alex - Po tym, areszt domowy, obiecuję.
- Najwyżej ktoś cię kropnie. Albo zawlecze do pobliskiej fundacji i niemiło rozczaruje - Odys skomentował lekko.
- Chyba zaryzykuje. - uśmiechnął się delikatnie - I będę polował na gołębie najwyraźniej. A teraz wybaczcie panowie, ale mam pewną lisice do złapania. Adieu. - skłonił się dwójce magów delikatnie i ruszył w kierunku budynku.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline