Tak, to było to czego Waldek Gąbka potrzebował. Adrenalina, której od dawna nie doświadczał w Kuchni, krainie spokojnej lecz tajemniczej. W czasie drogi przyglądał się uważnie swym towarzyszom, a jego uwagę najbardziej przykuł podejrzany osobnik z papierową torbą na głowie. Znał go i dobrze wiedział kim tak naprawdę jest. Nie raz w Łazience wraz ze swymi towarzyszami miał okazję zmierzyć się z organizacją Szalonych Przyborów Toaletowych - jeden z nich spuścił w toalecie jego bliskiego przyjaciela, Pana Mydełko. Niestety, nie udało się go już odratować. Od tamtej pory żywi szczególną nienawiść do Szalonych Przyborów Toaletowych. Gąbka nie ufał temu gościowi i wiedział, że wcześniej czy później będzie się go musiał jakoś pozbyć, bo na pewno był szpiegiem wysłanym z misją aby uniemożliwić mój powrót do ojczyzny. Tymczasem dotarli do końca tunelu, a różowe dziwadło - jak nazwał TO Gąbka - zwróciło się do niego w dziwnym, przesłodzonym dialekcie. Skupił się jednak i zrozumiał, o co TEMU chodzi. - No dobra. - warknął - skacze pierwszy, ty zeskoczysz na mnie. Jakby coś poszło nie tak i tor twojego lotu nieco się zmienił... - zarechotał - postaram się ciebie złapać.
I skoczył.
__________________ Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha! |