Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2019, 22:02   #28
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Cisza. Spokój. Półmrok.
Zamkowa kaplica pozwalała na skupienie się. Pozwalała myślom wędrować swobodnie. A szlachcianka miała nad czym myśleć, bo jej życie wszak wywróciło się do góry nogami. Nagle stała się bogata ponad swoje wyobrażenie. Z cnotliwej niewinnej panienki, stała się uwodzicielką bałamucącą dwórkę.
Cisza. Spokój. Półmrok... pozwalały ochłonąć i przemyśleć wszystko. Obecność trumny otoczonej świecami pomagała Basieńce przypomnieć sobie, czemu znalazła się w takiej sytuacji. I jak wiele zawdzięczała nieboszczykowi… choć po prawdzie nie miał on takich planów.
Obecnie Józefowi towarzyszył jedynie modlący się za niego ksiądz. Cóż… Basia mogła przynajmniej docenić fakt, że miejscowy duchowny był solidnym pracownikiem winnicy Pana. I zapracował na hojną donację ze strony magnatki.


Pompa funeris



Józefowi należał się wystawny pogrzeb, jako znaczącej personie w okolicy. Niemniej minęło już wiele dni od jego zgonu, a ciało zostało zakonserwowane jedynie w soli. Więc przepych musiał odpowiednio zredukowany. Kościółek więc na pewien czas rodzinnym mauzoleum. Przed ołtarzem już postawiono skromne co prawda, castrum doloris („zamek smutku”). Była to drewniana konstrukcja architektoniczna jednorazowego użytku, oparta na katafalku i zwieńczona baldachimem. Dwóch stolarzy i trzech cieślów oraz snycerz postawiło ją w pośpiechu, dbając jednakże i o ozdoby, oraz starając się nie zakłócać modlitw nad trumną zmarłego.
Trumna leżała w centrum “zamku”. Podparto ją czterema rycerskimi tarczami pożyczonymi ze zbrojowni zamku. Całość otoczono wizerunkami symbolizującymi cnoty rycerskie: życie w prawdzie, wiarę, żałowanie grzechów, dawanie dowodów pokory, miłowanie sprawiedliwości, bycie miłosiernym, bycie szczerym i wielkodusznym i znoszenie prześladowań. Oraz wieniec z czaszek symbolizujących zarówno pokonanych wrogów jak i nieuchronność śmierci. Ten drugi aspekt podkreślały klepsydry, leniwie przesypujących piasek. Wszak czas nigdy się nie zatrzymuje. Portret trumienny został namalowany pospiesznie przez nadwornego malarza i sądząc po rysach oparto go bardziej na wcześniejszych wizerunkach niźli na prawdzie. A może po prostu przycięto gotowy już malunek, by dopasować go do trumny?
Basia w to nie wnikała.



Ilość szlachty ubranej w kir, jaka przybyła na uroczystość była przytłaczająca. Basia próbowała spamiętać twarze tych których wraz z panem Michałem witała. Ale szybko nawet nazwiska zaczęły jej się motać. Pod koniec twarz drętwiała jej od uśmiechu, a dłoń od unoszenia do pocałunku… no bo każdy musiał wycałować rączki dziedziczki. Ech…
Szlachcianka wiedziała, że będzie ciężko, ale że aż tak? Dobrze, że to na ramiona Cosette spadały wszystkie przygotowania, bo sama Barbara by ich nie uniosła. Z tatulowym pochówkiem było zdecydowanie mniej kłopotu.

Pogrzeb rozpoczął się od bicia dzwonów w całej okolicy. Podczas sumy do kościoła wjechał sobowtór zmarłego. Z powodu pośpiechu “sobowtór” jechał w pełnej zbroi płytowej należącej do Józefa i z twarzą zakrytą przyłbicą. Bo też nie było czasu szukać kogoś, kto by z lica do stolnika Żmigrodzkiego był podobny. Przed samą trumną ów człek spadł z konia. Następnie złamano szablę oraz rozbito pieczęcie, którymi zmarły posługiwał się za życia. Było to symboliczne ukazanie odejścia Józefa z tego świata. Obecni tu goście mogli podumać o przemijaniu chwały ziemskiej. Albo przynajmniej udawać zamyślonych pod czujnym, bacznym spojrzeniem kapłana mamroczącego po łacinie za ołtarzem.
Potem nastąpiło uroczyste złożenie ciała Józefa do groby. Uczyniło to czterech rosłych pachołków o twarzach wysmarowanych na biało glinką. Ubrani w stroje Janczarów, Turków oraz Moskali udawali wrogów Rzeczpospolitą z którymi to sam zmarły osobiście się rozprawił za życia. Przypominali przy tym wojenne zasługi samego Józefa, który… co teraz Basia zrozumiała, nie zawsze był opasłych nieruchawym magnatem. Kiedyś mógł być podobny do swojego syna. Na szczęście kwestia grobu nie była problemem. Józef zawczasu kazał sobie przygotować miejsce spoczynku obok swojej pierwszej żony i symbolicznego grobu jedynaka.

Po złożeniu ciała do grobu przyszła kolej na Barbarę i jej mowę pogrzebową, która powinna się zakończyć zaproszeniem na stypę. Olbrzymią i suto zakrapianą ucztę na cześć zmarłego. Tym razem dla miejscowej szlachty.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline