Bosch szybko zabrał swoją dłoń od wdzięcznego wieśniaka, jednak nie zbyt szybko by ten jej nie ucałował. - A skończ już z tym Urlykiem. Jestem Van den Bosch. Oswald żeby było jasne. - Powiedział oschle, jednak po chwili zreflektował się i jeszcze raz rozejrzał po pobojowisku. - Trzeba tu posprzątać i doprowadzić osade do porządku, a widzę, że już całkiem nieźle wam idzie. Zostaniemy przynajmniej jakiś czas żeby dopomóc i wszystkiego dopilnować. Dużo... zresztą. Wszystko opowiesz nam z rana, nie ma co teraz strzępić jęzora niepotrzebnie. - Powiedział już łagodniej i zwrócił się do towarzyszy. - To chodźmy w końcu odpocząć do tej karczmy. Może tym razem będzie nieco lepiej. - Zażartował prostując się i ukrywając przed mieszkańcami ból jak tylko pozwoliły mu na to siły. - Resztą zajmiemy się jutro.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |