Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2019, 17:50   #4
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Ocknąwszy się z koszmaru został zaatakowany przez niekontrolowany napad kaszlu. Uczucie małych ziarenek piasku pod powiekami nie ułatwiały wcale sprawy, podobnie jak mętlik w głowie i wyczuwalny pod ciałem, gorący piach, w którym chyba spędził wieki. Kayn wsparł się na silnych ramionach, naprężając mięśnie i zwinnie podniósł się do pozycji siedzącej. Nie mógł powstrzymać kaszlu, mając wrażenie, że w jego płucach zalega znaczna część pustyni, która wdarła się do jego dróg oddechowych. Otwarcie oczu też było wyzwaniem, jednak ból nie stanowił dla mężczyzny większego problemu. Mimo iż nie pamiętał, co działo się wczoraj, doskonale zdawał sobie sprawę ze swoich możliwości, jak i tego, kim był.

Zamaszystymi ruchami strzepał resztki piasku z ciała i ubrań, które wyglądały jak zdarte ze zwłok. Przeczesał krótkie, czarne włosy dłonią, oczyszczając je ze złotych ziarenek, w między czasie wcale nie przestając kasłać. Nie odczuwał żadnego lęku czy niepokoju, mimo iż szybko odkrył pusty bukłak oraz rozeznał się w sytuacji, a ta nie zarysowywała się zbyt optymistycznie. Zrobił obrót wokół własnej osi, mrugając pospiesznie powiekami, aby przyzwyczaić oczy o brązowej barwie tęczówek do nowego otoczenia. Zdawało się być ono dziwnie znajome, a biorąc pod uwagę najświeższe wspomnienie, które zdawało się być snem, nawet logicznym wydało mu się bycie tutaj.

Nie zdziwiło go gdy odkrył, że wcale nie jest sam. Pamiętał twarze tych osób oraz zarysy ich sylwetek, były w tym samym miejscu i czasie co on oraz były wtedy tak samo sparaliżowane przez nieopisaną siłę. Zakasłał jeszcze parokrotnie, przeskakując badawczym spojrzeniem po każdym z kolei, na dłużej zatrzymując się jednak na psie. Uniósł nieznacznie brew, wbijając w niego wzrok zupełnie tak, jakby chciał go nim zabić. Długo tak obserwował ruchy kundla, upewniając się, że zaraz nie rzuci się na kogoś chcąc nażreć się mięsa, aż w końcu odezwała się jedna z kobiet, o dość egzotycznym wyglądzie. Kayn spojrzał na nią, wciąż kątem oka łypiąc na sierściucha, tak dla bezpieczeństwa.

Dziewczyna mówiła bardzo wiele, jak na zaistniałą sytuację wydawało mu się, że nawet zbyt wiele. Najwidoczniej cechowała się dużą pewnością siebie oraz zaistniała sytuacja nie zaskoczyła jej aż tak bardzo jak powinna, podobnie zresztą jak Kayna. Mężczyzna podniósł spod piachu swój wielki miecz i zdmuchnął z jego rękojeści resztki złocistych drobinek, po czym umiejscowił go blisko siebie, aby mieć pod ręką.

- Nazywam się Kayn, jestem Dowódcą Oddziału Alfa w Thassilonie, a przynajmniej tyle jestem w stanie powiedzieć. - jego głos był twardy, choć gdzieś w głębi brzmiała ciepła nuta zrozumienia. Wysoki mężczyzna jeszcze raz popatrzył po wszystkich i wysilił się nawet na lekki uśmiech, aby dodać mniej pewnym i silnym choć odrobinę wsparcia. Mimo iż miał w pamięci ogromną dziurę, starał się nie panikować i ze spokojem oszacować sytuację.

- My się raczej znamy, w mniejszym lub większym stopniu, ale byliśmy tu razem nim pochłonęła nas piaskowa burza - po tych słowach zakasłał jeszcze parokrotnie, zasłaniając usta ręką. Nie chciał nawet pytać, czy ktoś może ma odrobinę wody, bo jakoś ciężko było mu uwierzyć, że mając sam nie spróbowałby jej wypić, zanim w ogóle pomyślałby o dzieleniu się z innymi. - Sądzę, że jeśli będziemy cierpliwy, przypomni nam się wszystko, choć mam swoją teorię. Nie ma jednak sensu strzępić teraz język, musimy się stąd jakoś wyrwać - westchnął przeczesując ponownie włosy. Skóra głowy swędziała go od tego pieprzonego piachu, podobnie jak ręce, nogi i nawet wspomniany przez Vathralę tyłek. Uznał jednak za zabawne i zaśmiał się na chwilę, gdy ta wspomniała o kąpieli. Nie mieli co pić, a ona by dupę moczyła w wodzie; kobiety.


Nagłe pojawienie się tumanu wznoszącego piachu oraz dźwięk twardo stąpających, w szybkim tempie kopyt, sprawiły, że mężczyzna odruchowo położył dłoń na rękojeści swojego ostrza.
- Nie zaatakują tak od razu, nadziewając nas na włócznie - stwierdził stając przed kobietami oraz wiotkim mężczyzną, który przedstawił się jako Jasar. Miał tylko nadzieję, że ten hienopodobny humanoid zacznie udawać psa i nie narobi im kłopotu swoją osobą.

- Załóżmy więc, że jesteśmy podróżnikami. Wyruszyliśmy z przewodnikiem, który zostawił nas minionej nocy na pewną śmierć i zmierzamy do miasta całkiem na ślepo. Powiedzmy, że naszym celem był handel, ale wynajęty przewodnik nas okradł - Kayn ułożył zgrabną historię i wyprostował się dumnie. Choć jego umięśnione ciało nieco się napięło, pozostawał spokojny i opanowany, a nawet potrafił nieco się uśmiechnąć. Wciąż pokasływał i marzył o czymś do picia, jednak odrzucił pragnienia na drugi plan. Nim nieznajomi zdążyli do nich dojechać, zerknął jeszcze przez ramię na Gnolla.

- Lepiej udawaj psa, bo nie mam zamiaru stawać w twojej obronie, gdy zechcą zrobić z ciebie żarcie - rzucił oschle jak jeszcze nigdy odkąd się odezwał. To było pierwsze zdanie, którego słowa brzmiały tak bardzo zimno iż potrafiły przeszyć na wylot i pozostawić na ciele ciarki.

- Oby rozumiał nasz język - szepnął już pod nosem do samego siebie, powracając postawą do przyjęcia najeźdźców na siebie. Choć nie pamiętał na temat kogokolwiek stojącego za jego plecami zupełnie nic, miał zapisane w charakterze stawanie przed innymi i bronienie ich w bliskim zwarciu. Gotowy był zarówno na rozmowę, na którą to miał nadzieję, jak i walkę, której to jednak wolałby uniknąć w zaistniałej, niesprzyjającej sytuacji.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 30-09-2019 o 17:52.
Nami jest offline