Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2019, 08:15   #30
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Leith nigdy nie był na przyjęciu urodzinowym, a co dopiero mówić o uroczystym balu na dworze Księżnej. To było dla niego coś niepojętego - tak daleko sięgającej celebracji aktu hedonizmu po prostu się nie spodziewał, bo nawet nie potrafił sobie tego wcześniej wyobrazić.

Orkiestra, jadło, trunki, maski, piękne, mieniące się tysiącami barw stroje... to była tylko kropla w morzu - morzu magii. Dziwne, czarowne projekcje raz po raz pojawiały się w ogromnej sali o kryształowym sklepieniu. I tak jak ich pojawianie się było niespodziewane, tak samo tematyka. Bękart zauważył dość szybko, że choć nosił maskę, podobnie jak inni uczestnicy przyjęcia, bez wątpliwości został rozpoznany i teraz wiele z tych czarownych przedstawień wymierzona była w niego. Raz był już właściwie pewien, że zaraz spadnie w przepaść, innym razem, że szarżuje na niego rozwścieczony gryf...

- Nie daj się sprowokować - szeptał mu wtedy do ucha Kaspian - rób, na co masz ochotę, chodź gdzie masz ochotę, ale nie daj się sprowokować…
Więc Leith robił to co najbardziej miało dla niego w tym momencie sens, wchodził w sam środek każdej przepaści, naprzeciw każdego potwora jakie to zdegenerowane towarzystwo tylko dla niego wymyśliło. To będzie naprawdę głupie jeśli w ten sposób spadnie z prawdziwego gzymsu…
Podejście Leitha zdecydowanie popsuło zabawę Skrzydlatym, którzy wkrótce odpuścili mu tych atrakcji. A może też i pojawienie Tuli i Aurory miało na to wpływ.
- Wybornie - szepnął Kaspian do ucha Bękarta, gdy wszyscy czekali, by wznieść toast na cześć władczyni tych ziem.

Wieczerza była równie obfita co nudna, czyli bardzo. Skrzydlaci wokół paplali trzy po trzy. Aż ciężko było uwierzyć, ze istoty tak stare mogą być tak płytkie. Mowa była głównie o strojach i znajomych znajomych. I o jebaniu, czyli przewidywaniu kto tej nocy prześpi się z kim. Wyczulony słuch Leitha wyłapał tu nawet swoje “notowania”.
- A gdyby ten cały Bękart chciał cię wyruchać, dałabyś mu?
- No co ty...
- Podobno ma długiego...
- Straszny zwierzak z niego. Nie zna innych pozycji, tylko na pieska...
- Ciekawe czy tak księżniczkę...
- Ugh, daj spokój, na samą myśl mi niedobrze...
- A ja to w sumie jestem ciekawa...
- Ciekawe czy Kaspian kręci się przy nim tylko z obowiązku…
Leith niebardzo rozumiał to co słyszał, niby czemu ten mały śmieszny istotek miałby się kręcić z powodów innych niż obowiązki…? może… może chciałby by ktoś zakończył jego bezcelową egzystencję? Bękart stwierdził, że będzie musiał spytać Kaspiana, czy jest jakiś specjalny sposób w jaki chciałby umrzeć, czy może weźmie cokolwiek co będzie działało trwale…
- Jest jakiś specjalny sposób w który chciałbyś, żebym to zrobił? - powiedział cicho do ucha niższego od siebie skrzydlatego.
Po raz pierwszy na twarzy Skrzydlatego zagościło szczere zdziwienie. Widoczne nawet mimo maski.
- Ale... - przełknął ślinę - Chodzi o księżniczkę? Rytuał wiosenny nie ma jakiegoś... scenariusza, jeśli o to pytasz. Chodzi raczej o wspólne radowanie się... z budzenia płodności natury.
Leith zreflektował się, że coś było nie tak, nie wiedział dokładnie co, ale ewidentnie coś…
- Acha… - bękart położył “uspokajająco” swoją wielką dłoń na drobnym ramieniu skrzydlatego w zasadzie je w niej chowając. - no cóż… faktycznie nie chodziło mi o księżniczkę, bo wtedy spytałbym ją, nieprawdaż? no nic, to będzie musiało poczekać.
Kaspian, który zdołał przywrócić swojej twarzy normalny wygląd odparł:
- Proszę pamiętać o swoim zadaniu. Nie powinien pan się... rozpraszać. Zaraz przejdziemy do fazy Przebudzenia. Przypomnę tylko, że pana zadaniem jest adoracja księżniczki, o ile mogę to nazwać zadaniem, bo to przecież sama przyjemność.
- Oczywiście - odpowiedział bękart gładząc ramiona Kaspiana po czym ruszył by stanąć tam gdzie tłoczyła się gawiedź. możliwe najbliżej grupki jakiś skrzydlatych panien obu płci, którym jego obecność będzie przeszkadzać.
- Księżniczka nie zając. Może się ze mną napijesz, Bękarcie?
Nagle na drodze Leitha wyrósł Ulv - przystojniaczek w tym swoim czarnym, idealnie dopasowanym wdzianku. Normalnie taki zmanierowany typ nie zrobiłby wrażenia na weteranie wojennym, a jednak było coś w oczach tego fircyka, jakieś szczególne szaleństwo i... coś jeszcze. coś, co podnosiło Leithowi włoski na karku. Pod tym względem Ulv działał na niego nawet bardziej niż Księżna.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline