Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2019, 23:30   #6
Wisienki
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Dom Millera, Aodan, Matylda, Morlinn i Jan

Było już późne popołudnie gdy czwórka zawitała w jurandowym domu.
Sługa zaprosił cudzoziemców do tej samej izby ze stołem w której wcześniej tego dnia przyjęty był Aodan. Znów zaproponowano napitek.

Jurand pojawił się po kilkunastu minutach.
- Witaj ponownie, dobry Aodanie. Widzę, że twoi przyjaciele ci towarzyszą, ufam więc, że zdecydowaliście się już przyjąć zlecenie, czyż nie? - starzec kiwnął uprzejmie na powitanie każdemu z gości jednak ukłonił się tylko Matyldzie.
- Jak doprecyzujemy pewne szczegóły, będziemy się ku temu skłaniali. - Odpowiedział Aodan po ukłonie i ponownie poprosił służącego Sławka o wodę.
- Panienka von Turvill jak przypuszczam. Nie mieliśmy w Krukowie okazji gościć nikogo z waszego zacnego zapewne rodu. Mam nadzieję, że to będzie początek długiej i intratnej przyjaźni.
Szlachcianka uśmiechnęła się szeroko, skłaniając głowę w geście powitania.
- Widzę, że macie ucho na wszystko co dzieje się w mieście mnie również miło jest gościć w Waszym domu, mam nadzieję że rychło odnajdziemy waszą latorośl, przekonamy ją o obowiązkach jakie ciążą na białogłowie względem domu swego ojca i bezpiecznie odstawimy ją do Krukowa.
Jurand uniósł dłonie w błagalnym geście do góry.
- Niech bóg da, w istocie. - po czym przeniósł wzrok na powrót na swoich rozmówców.
- Tędy… jak możemy te “szczególiki” doprecyzować? Hm?
- w drodze stosownej umowy, z piórem i pergaminem w dłoni - odrzekła Matylda cały czas czarująco się uśmiechając.
Jurand kiwnął głową.
- Ma się rozumieć, Panienko, ma się rozumieć. Hieronimie! - Miller zawołał mężczyznę, który wcześniej przyniósł wino. Hieronim miał przy sobie teczkę pełną kart pergaminu. Sługa szybko je przekartkował by wyciągnąć w części zapisaną już formę którą można było przeczytać gdy położył ją na stole:
Cytat:

W imię Pańskie. Amen.
Ponieważ Bóstwo tylko żadnych braków nie posiada i o wszystkim pamięta, dlatego kruchość ludzkiej natury szukała w sztuce lekarstwa na to, co z woli Twórcy zabrakło tężyźnie naturalnej budowy.
Aby więc to, co w czasie się dzieje nie zanikło w pamięci z biegiem czasu, jest zwyczaj uwieczniać to znakami pisma; w tym celu wiadomym niech będzie obecnym i przyszłym, patrzącym na tę kartę: że Jurand Miller, radny miasta Krukowa, dnia dzisiejszego … umowę zawarł z …
Na podstawie niniejszej umowy Jurand Miller, randy Kurkowa zleca a … zobowiązuje się do wykonania następujących czynności: …
Za wykonanie owej pracy … otrzyma po jej wykonaniu wynagrodzenie w wysokości …
(...)
- Ostatni raz stanęło na pięćdziesięciu sztukach złota, jednak jako że nie zostanie nam zapewnione wsparcie, o którym rozmawialiśmy, panie, będziemy zmuszeni podwyższyć cenę do stu dwudziestu, w tym przynajmniej część płatna z góry, aby należycie przygotować się do wyprawy - Aodan przeszedł z uprzejmości do konkretów.
- Którą część w takim razie, widzicie za zasadną w ramach zaliczki? - Zapytał Jurand bardzo spokojnie. W międzyczasie Hieronim zorganizował na stole pieczęcie, pióro i kałamarz.
Matylda uśmiechnęła się z pewną drapieżnością. W takich rozmowach czuła się jak ryba w wodzie.
- Zaliczki Mistrzu mówicie, może być to i zaliczka w wysokości połowy kontraktu. Lecz uczciwie mówię i na pergaminie zapisać to musimy, iż podejmiemy wszelkie starania w celu odnalezienia waszej córy jednak wyniku poszukiwań zagwarantować nie jesteśmy w stanie. Od Jedynego jeno zależy, czy otoczy ja swą opieką i będzie ona cała i zdrowa. Jako rozsądny człek wiesz o tem z całą pewnością, chociaż serce myśli tej może nie chcieć dopuszczać, że zdarzyć się może iż nawet wykorzystując całą naszą wiedzę, nawet kładąc nasze życie na szali, możemy nie odnaleźć Twej córy całej i zdrowej. Dlatego nie uczciwością z naszej strony było by zobowiązać się że z pewnością do Krukowa ją doprowadzimy. - zamilkła dając starcowi chwilę na przemyślenie. Wiedziała, że pewnie nie jedni składali mu czcze obietnice i liczyła, że szczerość jej słów zostanie doceniona.
Jurand zachowywał iście karciany spokój.
- Tędy zapiszemy, Mości Panno, że w razie sytuacji przez Szanowną Pannę poruszonej… - Miller westchnął i odpukał pod blatem - do Krukowa powrócicie i o losie córy mojej doniesiecie, także dowód przedstawicie, nie bynajmniej dlatego, że w honor Panienki czy jej domu bym nie dowierzał, uchowaj Boże przed takimi myślami, jeno by starcowi w żałobie ukojenie ducha przynieść. Wtedy też zaliczka pozostanie bezzwrotna, w ramach trudu jaki podjęliście się w próbie odnalezienia córki mojej.

Jurand kiwnął Aodanowi.
- Spotkajmy się w połowie na 85 sztukach złota z czego 35 sztuk jako zaliczka.
Morlinn nie odzywał sie, pozostawiając targowanie Matyldzie i Aodanowi, co mu odpowiadało. Przygląda się ich zleceniodawcy, który wydawał się być uczciwym i dumnym człowiekiem, pytanie czy przekazał im wszystkie istotne informacje. Jednak na ile Morlinn poznał ludzi, był prawie pewien, że ten tutaj choć kupcem był, przynajmniej teraz pozostawał całkowicie szczery.
- Zgoda. - Podsumował Aodan. Dwa razy większa zapłata w stosunku do kwoty zamieszczonej w ogłoszeniu, razem z wiktem i opierunkiem, go satysfakcjonowała. -
Ruszymy o świcie. Gdzie do tego czasu możemy zostać?
- Bądźcie gośćmi moimi, chyba, że macie już plany własne, oczywiście zrozumiem. Tędy jeśli planujecie zaopatrzyć się na wyprawę, choćby juczne osły nabyć, czy inny ekwipunek, to doradzić mogę najlepsze kramy.
- Myślę że dla naszej misji lepiej będzie jeśli w Waszym domu zostaniemy. Wszak aby waszą córę odnaleźć i bezpiecznie do domu sprowadzić winniśmy o niej wiedzieć jak najwięcej. Pozwólcie że od razu zapytam jakich przyjaciół miała, gdzie lubiła przebywać? Warto byłoby zobaczyć czy nie zostawiła gdzieś jakiejś notatki sobie ku pamięci. Rozpytywać o nią będziemy ale większa wiedza o niej sprawi że łatwiej będzie.
Jurand westchnął i kiwnął głową, po czym pokazał list który Aodan widział już wcześniej.
- Jeśli to wam w czymś pomoże, jej pokój jest na górze.
Matylda z namaszczeniem obejrzała list zważając na wszelkie detale mogące wskazywać iż dokument został sporządzony w pośpiechu. Przeczytała go kilka razy, poprosiła o jego kopię i wstała z miejsca chcąc jak najszybciej zbadać komnatę uciekinierki. Wierzyła że uda jej się znaleźć w nim jakąś wskazówkę.

Mieszkanie MIllerów zajmowało całą kamienicę. Hieronim, będący u Juranda majordomusem, zaprowadził cudzoziemców. Do przeznaczonych im komnat. Piętro niżej znajdował się pokój Edyty.

Komnata Edyty miała dobre dziesięć na dziesięć stóp. Duże podwójne łóżko zaścielone czerwonym kocem, na Jednej ze ścian stała drewniana szafa, pełna babskiej garderoby: sukienek, sukni, bluzek, gorsetów, bielizny, ale też sztyletów. Naprzeciw szafy stał mały stolik z miedniczką a na ścianie wisiało lustro. Zaraz obok drzwi wisiała półka a na niej kilka książek. Romanse rycerskie, jedne z tych w których zawsze ginie smok a bohater ląduje w łożnicy z księżniczką.
- Jak dalekie od prawdy… - Burknął pod nosem Aodan, wodząc wzrokiem po książkach.
Matylda zaczęła kartkować księgi licząc że znajdzie się w niej jakaś notatka włożona między karty lub też odręcznie zapisana na którejś stronie. Przejrzała również kieszenie strojów a na koniec zajrzała pod łoże.
Janek był cicho w czasie całych negocjacji, podczas przeszukania komnaty też nie za wiele miał do dodania, pierwszy raz był w komnacie damy. Czy dziewczyny, która się do tego stanu niemalże kwalifikowała. Nie wiedział nawet czego szukać. Mimo to, rozglądał się uważnie, głównie po książkach. Wiedział już, skąd jej przyszedł do głowy pomysł heroicznej głupoty.
Morlinn dołączył do wertowania ksiąg, co było jednym z jego ulubionych zajęć, choć znacznie bardziej od romansów cenił mistyczne albo historyczne traktaty. Sprawdził dla pewności szczególnie te księgi który mialy najwięcej śladów używania.
Albo Edyta utrzymywała swój pokój we wzorowym porządku. Albo po prostu Millerowa służba dobrze wykonywała swoją pracę. Matylda nie znalazła nic pod łóżkiem, nie znalazła też, żadnych notatek czy to w książkach, czy w ogóle.
Aodan sprawdził rękojeście sztyletów. Może któraś miała ukryty schowek.
Nic jednak na to nie wskazywało. Spojrzał też za lustro. Nie znalazł tam nic. No chyba, że poszukiwał ściany. Matylda zajrzała za lustro, za szafę i na szafę a następnie skupiła się na źródle ciepła w pomieszczeniu.Byłby nim kominek. Byłby, lecz najwyraźniej nikt w nim nie palił od jakiegoś czasu. Możliwe, że nawet od dwóch tygodni, czyli odkąd Edyta wyruszyła na swoje przygody… Matylda nie spodziewała się niczego innego o tej porze roku. Zajrzała do przewodu kominowego, poruszyła szybrem mając nadzieję, że tam coś znajdzie. Miała wiele wad, a jedną z nich był jej iście ośli upór.
Jeśli coś, Matylda mogła przynajmniej z czystym sumieniem przyznać, że znalazła dobry powód by zażyć odświeżającej kąpieli. Do wielodniowego potu i kurzu dodała teraz jeszcze sadzę.
Aodan westchnął i wzruszył ramionami. W międzyczasie zamierzał pomóc nowo uformowanej drużynie w targowaniu się z kupcami, a w okolicach zmroku wybrać się na róg Nożowniczej i Rzeźnickiej. To samo zaproponował kompanom. Okazji do zarobku nigdy za mało.
Boczek przytaknął, i tak trzeba było zaczerpnąć języka.
-Spotykanie się po zmroku na rogu ulic o tak złowieszczych nazwach w celu robienia jakiś zajazdów nie za bardzo wzbudza moje zaufanie, ale możemy sprawdzić o co chodzi… przynajmniej nie będziemy się nudzić. - pół-elfi czarodziej skomentował cynicznie, wzruszając ramionami.
- Mojego zaufania też nie wzbudza. - Przytaknął Aodan. - Walczę z potworami, nie z ludźmi. Jednak czasem te proste kategorie nie wystarczają do oceny zlecenia. Nekromancja, demonologia, transmogryfikacja, wiedźmiarstwo - zaczął wymieniać szeptem - czy najzwyczajniejsze na świecie paktowanie z goblinami. Muszę tam po prostu iść i zadać kilka pytań. Tak dla spokoju sumienia.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Wisienki : 11-10-2019 o 23:32.
Wisienki jest offline