18-10-2019, 22:10
|
#10 |
Administrator | Początek był... w miarę zachęcający - kilka osób wyglądających na doświadczonych, piwo, dzik...
Co prawda większości współbiesiadników nie należała do osób które znał (nawet z widzenia), co prawda większość nie była zbyt rozmowna, ale wszyscy sprawiali wrażenie takich, co z niejednego pieca chleb jedli i którzy dawali sobie radę w różnych trudnych sytuacjach.
Poza tym piwo było niezłe, a dzik smakowicie pachniał i równie dobrze smakował.
Eryastyr przedstawił się, a po paru kęsach i paru łykach zwrócił się do zgromadzonych przy ognisku.
- Czy ktoś z was spotkał niedawno elfkę o imieniu Filaurel? - To pytanie skierował przede wszystkim do elfa, ale jasną rzeczą było, że każdy z obecnych mógł mieć jakąś wiedzę na ten temat. Każdy prócz Coruji, z którą o tym już rozmawiał. - Podobno gościła w tych stronach.
- Wyruszała z nami jedna, pamiętacie? - podchwycił Hans, a dwie kobiety mu przytaknęły. W słowo mężczyźnie wszedł jednak milczący dotąd elf Tellaire.
- Nie ma już klanów w tym lesie. Nie ma w nim elfów poza tym leśnym duchem.
- To ktoś ci bliski? - zapytała zaciekawiona Helga.
- Nawet bardzo. Znamy się od dziecka - wyjaśnił Eryastyr. - Wyjechała ciekawa świata. Nie pierwszy raz zresztą, ale od jakiegoś czasu wieści od niej przestały przychodzić, więc chciałem ją odnaleźć. W końcu nie takie rzeczy robi się dla przyjaciół.
- To było siedem miesięcy temu - kontynuował Tellaire snując własną historię.
- Patron śmierci wielokrotnie ukazywał mi się na drodze. Ludzi z zakonu poznałem już wcześniej, razem przemierzaliśmy pogrążone w duszących mgłach ziemie na wschodzie. Nawet tamtejsze słońce stara się zadusić wszystko, co żywe.
- Filaurel odpowiedziała na wezwanie zakonu i ruszyliśmy w dwóch różnych grupach, więc tylko krótką chwilę wędrowaliśmy wspólnie. Poruszała się jak ptak, nie wzbudzając choćby drżenia gałęzi. Była jednak smutna.
Któregoś dnia zakonnik opowiedział jej waszą pieśń, o tym jak nasz i wasz pan śmierci byli braćmi. Niedługo potem się rozdzieliliśmy, ale dała poznać, że towarzystwo zakonników nie było jej zupełnie obojętne.
- Czyli jest szansa, że ją gdzieś tam spotkam...
Eryastyr powiedział to bardziej do siebie, niż do innych. Był równocześnie zadowolony z tego, że trafił na dość pewny ślad Filaurel, zaniepokojony tym, że od jakiegoś czasu jego przyjaciółka nie dawała znaku życia, a wyruszyła na niebezpieczną misję. Ostatnie słowa Tellaire'a też go zaskoczyły, ale tę kwestię postanowił odłożyć na później. |
| |