Gąbka był zaskoczony zachowaniem króliczki Sigmy (tak, przypomniał sobie wreszcie jej imię). *Ech, amatorka. Nie zmienia się planu akcji w ostatniej chwili* pomyślał, *ale trzeba przyznać, uścisk ma niezły* uśmiechnął się. - Dobra, koniec wycieczki. Trzymaj się mocno! - krzyknął.
To był ułamek sekundy. Gąbka z niesamowitą prędkością uderzył w twardą powierzchnię. Ale on nie takich rzeczy już doświadczał. Należał do elity komandosów, a więc taki upadek nic mu nie robił. Był nawet całkiem przyjemny. Ze względu na swoje pochodzenie (gąbka najlepszej jakości) mógł w ten sposób przenosić znacznie cięższe i delikatniejsze przedmioty niż taka króliczka, w żaden sposób ich nie uszkadzając. Zrzucił Sigmę z pleców i wstał, przeciągając się. *Auu... moja szyja* pomyślawszy, zaczął sobie dokładnie ją masować. *Cholera, ja mam szyję?!* zdziwił się. - To gdzie teraz? - zapytał towarzyszy.
__________________ Jest jeden wielbłąd,
Do jednej igły ucha,
Nieliczni zbawieni...
Licznych Bóg nie słucha! |