Sztandar Rycerzy Białego Wilka. Stary, wytarty, zniszczony... Handlarz szmatami dałby za niego kilka miedziaków. Ale dla Heinricha był to skarb. Nie tylko dlatego, że kolekcjoner mógłby zapłacić złotem. Ani nie dlatego, że Rycerze Zakonu Białego Wilka złotem zapłacą z całą pewnością. Glauber założyłby się za to, że przedmioty zebrane w tej sali to trofea. A te zbiera się z ważnych zwycięstw i są to przedmioty należące do ważnych ludzi. Artefakty. Cenne nie tylko przez to czym są, ale i do kogo należały.
Dlatego kiedy Konrad wziął hełm, strażnik wziął sztandar. A raczej to co z niego zostało. Zwinął go i wsunął pod pazuchę.
- Weźmy te rzeczy. Mogą być sporo warte. Nie tylko dlatego, że kolekcjoner zapłaci złotem. Jeśli się nie mylę, sztandar należy do Rycerzy Białego Wilka. Jest spora szansa, że dla nich świadectwo ich dawnych walk z Khornem będzie warte więcej niż pieniądze. A że w Middenheim ich zdanie się liczy, warto mieć w nich przyjaciół. Młot i Hełm zapewne także należały kiedyś do ważnych ludzi. Sprzedać zawsze zdążycie, a kto wie, może się jeszcze je da naprawić. Przyjrzyjmy się im w wolnej chwili - zaproponował.
I zgodził się z Konradem, że trzeba zawrócić i pójść drugim korytarzem. Skoro ten zaprowadził ich do "galerii triumfu", drugi mógł wieść do "skarbca".