Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2019, 18:24   #18
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Kiedy opuszczali Hillash nie zdziwiło w żaden sposób Gerta brak pożegnań. Nawet się z takiego obrot spraw cieszył. W końcu nie liczyło się to jak Ciebie żegnają, ale to jak witają po udanej akcji. Pożegnania po prostu nie miały sensu. Powitania? Jak najbardziej.

Tak czy inaczej wyruszył w drogę w pozytywnym nastawieniu. Maszkara czekała na ubicie, a z nią grube sakiewki. Choć przeszło mu przez myśl że cały magus wysyłał ich na śmierć by zgarnąć ich majątek… ale takie sytuacje się zdarzały. Był magiem, ale nie chciał brać udziału w Czystce? Lepiej dla nich. Będzie można wziąć swoją pulę łupów z tego co w mauzoleum się znajdowało.

NIe mniej, zdawał sobie sprawę, że to nie jest łatwa misja. Jeśli Malcolm miał rację, a pewnie miał, to będzie to wartościowa przeprawa. Nie tylko pod względem finansowym, ale i ćwiczenia współpracy z którą różnie w Brodach było. Nareszcie okazja by każdy pokazał na co go stać!

* * *

Przystanek na posiłek przy głazach przebiegał spokojnie. Ledwo co zdążył go skończyć i zaczął nabijać fajkę Draugdin zdębiał. Dziewczynka… była nietypowym widokiem w tych stronach. Gert przyglądał się jej z ciekawością. Nigdy nie było wiadomo czy to ludzkie dziecko, czy halfling… Mniejsza, rozpalił fajkę i zaczął ją kopcić nieśpiesznie.

Osóbka ukłoniła się, pożegnała i ruszyła w drogę. W tym momencie Łowczy zmrużył oczy. Spojrzał po swoich towarzyszach i przymknął oczy siadając na głazie. Uśmiechnął się leniwie. Smak mieszanki ziela fajkowego i innych ziół w ustach był to czego potrzebował od początku ich drogi.

* * *

Ruszyli w drogę. Szyk się zmieniał, ale on zawsze zostawał na tyłach często się rozglądał wokoło i za siebie. W oddali było widać tereny Banshee… nieumarły twór… i wtedy go olśniło. Nie mieli magicznej, ani błogosławionej broni… No rzesz! Przybliżył się do Malcolma na krótką chwilę, by wrócić na swoje miejsce w szyku.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline