Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2019, 00:04   #16
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Para kainitów plus Historyk przeszła się najpierw z tym ostatnim do pobliskiego sklepu monopolowego. Już o otwartym browarem dwie ulice dalej, Historyk wskazał na niepozornie wyglądające drzwi koło klatki jednego z szarych bloków.
- To tam, raczej jest otwarte, przeważnie ktoś gra całą noc.
- Mamy jakiś plan działania? - zapytała Vanja, najwyraźniej naturalnie przyjmując, że to Adam będzie mózgiem operacji. A może po prostu była zbyt zajęta klejeniem się i obmacywaniem Historyka.
Adam rozglądał się uważnie. Paranoidalnie niemal wręcz. Kamery na ulicy, auta zaparkowane w okolicy. Wszystko wydawało się podejrzane.

- Możemy wejść do środka i się napić. Zobaczymy jak się sprawy potoczą. -
Adam uśmiechnął się krzywo spod czapki z daszkiem. -
I jakby co pamiętajcie, że w wąskim korytarzu będą musieli podchodzić pojedynczo.
Styx i Vanja weszli do środka.



Miejsce wydawało się zupełnie “normalne” jednak gdy tylko dwójka kainitów zjawiła się wewnątrz wszystkie cztery stoliki graczy i graczek zamarły, a wszystkie oczy skupiły się na nowo przybyłych. Przypominało to zupełnie scenę z jakiegoś westernu.
- Co się, kurwa, gapicie... nerdy? - warknęła Gangrelka z wrodzonym taktem.
- O kurwa - dziewczyna, która właśnie niosła drinka do stolika nagle upuściła go na podłogę - to wampiry! - młodzieżówka jak na komendę rzuciła się od stolików w różnych kierunkach. Zapanował prawdziwy chaos.
Tej reakcji Vanja się nie spodziewała. Znaczy ucieczki - owszem, choć to dopiero po solidnym laniu, ale “wampiry”? Spojrzała na Adama pytająco.
Nosferatu był równie skołowany jak Vanja. Podrapał się za uchem. Przez moment zastanawiał się czy aż tak się rzuca w oczy. Ale w końcu miał na głowie czapkę z daszkiem.
- No to się chyba nie napijemy - powiedział w końcu
Towarzystwo nie uciekało jednak bezładnie, ani nie uciekało w ogóle. Po prostu starało szybko się…

Dozbroić.

Wnet kainici dostrzegli siekiery powyciągane spod szafek, lady, same duże ostre narzędzia. Gdzieś z sali obok słychać było odpalanie przemysłowego palnika.
Ktoś przekręcił klucz w wejściowych drzwiach. Na Adama rzuciła się piegowata osiemnastolatka uzbrojona w dwie maczety. Jakiś student wywijał toporem mierząc w głowę Vanji.
Nosferatu ruszył wprost na dziewczynę z maczetami.
- Uważaj na siekiery - rzucił tylko w stronę gotki.
Jak można walczyć dwoma maczetami? - myślał nosferatu - Przecież maczeta sama w sobie jest nieporęczna. Maczeta w lewej ręce musi być wyjątkowo nieporęczna. W końcu doszedł do wniosku, że dziewczyna będzie łatwym celem. Postanowił ją staranować i próbować przebić się w stronę drzwi. Schwytana dziewczyna miała zostać żywą tarczą. A tam, przy drzwiach ktoś miał klucze.
Adam pochylił się i zaszarżował na dziewczynę niczym doświadczony futbolista. Gdy uderzył z barka w jej splot słoneczny, to wraz z powietrzem opuszczającym płuca wypuściła obie maczety z dłoni. Potem Adam szybko zajął pozycję za dziewczyną, wciskając swoją rękę pod jej prawe ramię. Prawą dłoń umieścił na jej szyi, tak, żeby ją unieruchomić. Dźwignia miała wyłamać jej rękę z barku w razie zbytniego szarpania się. Drugą dłoń unieruchomił chwytając nadgarstek. Stał oparty o ścianę, zasłonięty piegowatą fanką maczet.
- Co tu się kurwa odpierdala? - powiedział głośno tuż przy uchu dziewczyny. Dbał o to, żeby stać tyłem do ściany. Z uwagą patrzył też na wampirzycę. nie powinni się za bardzo oddalać.
Dziewczyna wciąż dusiła się po ciosie w splot.
W tym czasie Vanja tylko prychnęła pogardliwie i zamiast unikać ciosu, błysnęła oczami bestii i pokazała kły, by wystraszyć delikwenta, który ewidentnie naoglądał się za dużo anime. Koniec maskarady, to koniec maskarady. Nie ona przecież była temu winna.
- Aaa! - wrzasnął chłopak który właśnie trzymał topór nad głową i nagle puścił go za siebie.
- Płoń szmato! - wrzasnęła jakaś inna dziewczyna która zdążyła wdrapać się na stół. Uzbrojona w ogromny karabin na wodę zaczęła razić wampirzycę prosto w twarz…
wodą…
- Cholera, woda święcona nie działa! - krzyknęła jeszcze zanim nie rzuciła się do ucieczki (czy raczej w poszukiwaniu innej broni)

- Spróbujemy innego elementu! - chłopak z palnikiem wreszcie pojawił się w pomieszczeniu.
Vanja w odpowiedzi jakby naprężyła się, co przy jej posturze akurat nie wyglądało szczególnie imponująco. Jednak Gangrelka nie zawracała tym sobie głowy. Wyrwała dziewczynie karabin na wodę i skierowała strumień wody święconej prosto na gościa z palnikiem.
- Pierdol się wuju - warknęła, wciąż wyglądając jak wcielony demon z pałającymi niczym u bestii ślepiami.
Chłopak otarł wilgoć z twarzy, po czym podkręcił płomień palnika na ful.
- Debile. Wiecie, że wy też jesteście łatwopalni?
Gangrelka odrzuciła sikawkę i złapała dziewczynę, która przed chwilą tę sikawkę trzymała. Bez uprzedzenia cisnęła śmiertelniczką prosto w strumień ognia.
Dziewczyna jak można było przypuszczać zaczęła wrzeszczeć jak tylko dotknęła płomienia i gorącego palnika własnym ciałem.
Jak ona się darła…
Nosferatu rozglądał się nerwowo. Przez moment zaswędziała go szczęka. W sumie minęło jakieś półtorej tygodnia od czasu gdy mu ją połamali. Drzwi wyjściowe były zamknięte. Wszystko wskazywało na to, że od zewnątrz. Ktoś sprytnie postanowił zostawić swoich kolegów na śmierć. Nie ma to jak zaangażowanie młodzieży.

Adam ruszył truchtem w stronę kolejnego z napastników. Taszczył przed sobą dziewczynę niczym tarczę. Teraz, gdy jego żyły wypełniała nadludzka siła wampirzej krwi manewrowanie jej ciałem nie sprawiało większych problemów. Vanja miała rację. Oni byli łatwopalni. Oni mogli zrobić coś sobie. Co innego sprzedać kosę łysemu nosferatu wielkim strażackim toporem. A coś zupełnie innego spróbować trafić rozpędzonego nosferatu, gdy ten kurczowo trzyma twoją kumpelę. Albo może dziewczynę.
Styx wpadł ze swoją tarczą na chłopaka z krzesłem i z impetem przygniótł go do ściany. Coś zgrzytnęło, Wampir nie wiedział co się komu stało, ale poczuł zapach świeżej krwi.

Poparzenie dziewczyny którą cisnęła Vanja sprawiło że dwie dziewczyny i dwóch chłopaków zawahał się, zaczęło rozglądać, nie bardzo wiedzieć co zrobić. Szukać pomocy? Walczyć dalej?

Nie wszyscy jednak pozostawali niezdecydowani. Niska dziewczyna z mieczem, nerdka z dwoma warkoczami z doprawdy obłąkańczą nienawistną miną zaszarżowała na wampirzycę, wściekle tnąc powietrze starając się trafić w gangrelkę.

- Wy chyba nie rozumiecie, miśki. To was zamknięto tu z nami, nie odwrotnie - rzekła z uśmiechem Vanja.

W odpowiedzi na atak tylko wystawiła przedramię, by przyjąć na nie cięcie fikuśnego miecza, po czym, gdy tylko dziewczyna znalazła się w jej zasięgu, wystosowała cios drugą ręką prosto w szczękę panienki. Bez finezji, bez bajerów - ot szybki, brutalny strzał.
W tym szybkim nonkonsensualnym zatrzaśnięciu szczęki, Vanja “skasowała” jej także jęcyk. Nerdkę aż oderwało z ziemi, dziewczyna upadła na plecy jak ściera. Z przedramienia wampirzycy zaś zwisała katana która zatrzymała się na kości.
Bolało.
Do tego wszystkiego przed oczami machnął jej płomień pochodni. Chłopak nic nie mówił tylko sapał nerwowo i trzymając płonący kij dwurącz przybliżał go ku twarzy gangrelki.

Niewiele się namyślając Vanja wyrwała ostrze ze skóry i machnęła nim na odlew w stronę chłopaka z pochodnią. Nie byłoby w tym geście niczego niezwykłego, gdyby nie przyspieszenie, z jakim wampirzyca wykonała cios.
Trudno było podejrzewać nerda o podobną Vanji nadnaturalną szybkość. Po prostu sama wampirzyca musiała w ostatniej chwili nadnaturalnie uchylić dłoń gdy na jej drodze stanęły płomienie.
Odruch jest odruch.

Adam zaś poczuł że coś rąbie jego plecy, usłyszał też żeńskie stękanie przy wyrywaniu tasaków z jego ciała. Jedno z uderzeń poharatało rękę dziewczyny którą trzymał. Krew siknęła mu na twarz.
Nosferatu zamrugał. Krew zalała mu lewe oko. Dwójkę z krzesłem postanowił zostawić samym sobie. Jednak potrzebował nieco krwi. Był w końcu jak słusznie zauważyły nerdy wampirem. Rzucił się na dziewczynę, która atakowała go z tyłu. Tym razem z odsłoniętymi zębami.
Wampir, był tak brutalny, że dziewczyna była już poza możliwościami odratowania jeszcze zanim Styx nasycił swój apetyt. Wampir delektował się krwią, gdy ciało wyginało się w agonalnych konwulsjach, gdy pożerał życie dziewczyny.

Pozostałe nerdy zdążyły się określić. Jedna z dziewczyn podniosła palnik, pozostali stanęli po jej flakach. Chłopak który wcześniej trzymał palnik odciągnął na bok wciąż piszczącą laskę którą cisnęła w niego Vanja.

Gangrelka zawarczała tylko, ale z jej ust nie znikał uśmiech.
Wampirzyca w jednej chwili zeszła do przykucu, by nogą zbić równowagę gościa z pochodnią i sprowadzić go do parteru.
To się udało, skosiła swoją piszczelą nogi chłopaka powalając go na ziemię.*

Adam podniósł się znad dziewczyny. W trakcie szarpaniny gdzieś zapodział swoją czapkę z daszkiem. Wyszedł z półmroku korytarza stając kawałek za Vanją.
Uśmiechał się szeroko do dziewczyny z palnikiem i powiedział:
- I po co wam to było?
Po kilku krokach rozbiegu rzucił się na dziewczynę skacząc. Palnik nie był czymś, z czym chciał się zetknąć. Zwłaszcza po doświadczeniach z ostatniego tygodnia.
Gdyby móc oglądać to w zwolnionym tempie, Adam leciał na dziewczynę jak kot, z szeroko rozczapierzonymi łapami… w sumie jak prawdziwy filmowy wampir. Gdy dziewczyna skierowała płomień ku temu spadającemu z góry nemezis. Płomienie posmyrały Adamowi owe “łapy” natychmiast zajmując je ogniem. Styx natychmiast zmienił tor lotu i odturlał się na bok starając się nerwowo dogasić dymiące palce zredukowane do gołych kości.
Vanja, która w tym czasie witała na podłodze gościa z pochodnią z tzw. Przytupem (w wykonaniu ciężkich glanów), teraz podniosła głowę. Widząc co się dzieje oraz mając własne doświadczenia zdrową ręką chwyciła najbliższe krzesło i po prostu rzuciła nim w posiadaczkę palnika. Nie musiała być geniuszem, żeby dojść do wniosku, że panienka, albo będzie musiała się uchylić - i opuścić palnik, albo wypuścić broń, albo zarwie krzesełkiem boleśnie, co także powinno wytrącić ją z równowagi. Tak czy siak, powinna opuścić gardę. W sumie pomysł ten bardzo się Gangrelce spodobał, więc zaczęła też rzucać krzesłami i co nawinęło jej się w ręce w innych nerdów.
Adam gdy tylko dogasił płomień podniósł się i postanowił znów chwycić najbliższego z nerdów. Teraz był mocno wkurzony. Wiedział, że ta noc skończy się pożarem tego klubu. Nie był tylko pewny czy będzie w środku gry ten wybuchnie.
Trafiło na dziewczynę z toporkiem, Styx uchylił się przed ostrzem i sprzedał nerdce solidnego kopa w żebra. Raczej jakieś złamał. Wtedy też dziewczyna dostała krzesłem od Vanji.
To był nokaut.

Bijatyka nie trwała dużo dłużej. Przewaga nerdów stopniała, aż w końcu sama walka polegała na wyłapywaniu niedobitków przez dwa wampiry.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 07-11-2019 o 00:06.
Mi Raaz jest offline