Odpowiedź zakonnika była mniej więcej tym, czego się Peter spodziewał - "mieliśmy ale przehandlowaliśmy".
No bo czego by się można spodziewać? Wszak zakonnikom bardziej było potrzebne leki i żywność niż środki służące do wyrządzania krzywdy. Ale nadzieję można było mieć, prawda?
- Dowiem się - zapewnił Peter, po czym pospieszył w stronę wskazaną przez brata Saula.
Tłoku na drodze nie było, jako że wieść o nadchodzących Hostianach spowodowała bardzo szybki odwrót tych co uznali, że zdrowsza jest ucieczka niż czekanie na chwilę, gdy zakonnicy będą mogli się nimi zająć... i zastanawianie się, czy pierwsze będzie leczenie, czy Hostianie.
A sam Peter miał czas na zastanawianie się, kiedy ostatnio produkował materiały wybuchowe metodą chałupniczą.
- Przysyła mnie brat Saul - powiedział, gdy upewnił się, że ma do czynienia z Jordanem, zakonnikiem, który (jak sądził Peter) zarządzał zapasami Świątyni. - Potrzebuję wszystkiego, co da się użyć do wysadzenia korytarza i zagrodzenie drogi Hostianom - wyjaśnił szybko. - Ewentualnie rzeczy, z których da się szybko zrobić materiały wybuchowe. Inaczej ich nie powstrzymamy. |